Otóż- szłam sobie kiedyś z moim chlopakiem na spacer i obok małego centrum handlowego mój chłopak nagle przystanął i patrzył na coś i odwrócił się do mnie ze smutną miną. Wiedziałam, że chodziło mu pewnie o jakieś martwe zwierzatko i żebym się lepiej nie patrzyła bo zrobi mi się przykro. Ale zawróciłam i dokładniej przyjrzałam sie stworzątku. Okazało się, że to mała, ślepa jeszcze myszka, ale żyła! Więc Mariusz pobiegł szybko po jakiś karton, żeby ją wziąć do domu. I tak sie stało. Moja mama najpierw się ze mnie śmiała ale potem widziałam jak pochyla sie nad myszką z mlekiem


Na drugi dzień pani weterynarz przepisała mi puder na insekty, bo maluch troche ich miał na futerku. Nie byliśmy do końca pewni czy to myszka czy... mały szczur.

Potem żyjątko urosło i okazało się, że to mysz. PAN mysz.
Mieszka z nami i jest coraz bardziej śmiały. Aż strach pomyśleć co by się z nim stało gdyby nas tam nie było...
Ma na imię Chłopiec Myszka.
KONIEC
