Postanowiłam uaktualnić pierwszy post wątku, dla tych, którzy nie zawsze mają siłę i chęci przeczesywać się przez całą masę podstron...Na razie jest ich niewiele, dużych zmian stanu nie będzie, ale to zawsze jakieś ułatwienie.
Przez moją klacioche przewinęło się w sumie 5 maluszków. Trzy z nich znalazły naprawdę fajne domki ; ) Na stałe od początku był Jasiek, przywieziony przeze mnie z Krakowa.
Oto on:
![Obrazek](http://img810.imageshack.us/img810/2601/jas6.jpg)
Jaś urodził się 1 września, był typową zoologiczną wpadką. Nie było do końca wiadomo co z niego wyrośnie... Taki biszkoptowo-biały brudnodupiec z niego był. Po zmianie futerka na stałe wyszła cała prawda na jaw... Jasiek jest stanardowo uchym i standardowo sierstnym syberianem.
Jego ulubionym zajęciem jest jedzenie! Gerberki samoróbki i inne to dla niego nektar życia. Uwielbia również przesiadywanie na ramieniu. Rozdaje buziaki niczym filmowy amant. W terenie jest ostrożny, co nie znaczy, że nie potrafi przemieszczać się w zaskakującym tempie...
Do parki, z czwórki maluchów, które były u mnie tymczasowo pozostał jeden, imieniem Karol ; )
Oto on:
![Obrazek](http://img813.imageshack.us/img813/679/jas3.jpg)
Karolek, zwany też Czarlim lub Czarkiem lub Czarnuszkiem urodził się również wpadkowo 15 października. Jest standardowo uchym i standardowo sierstym czarnym irishem. Zachowuje się jak na młodziaka przystało... Biega bez opamiętania, oczy za nim nie nadążają. Natomiast każdy gwałtowny hałas sprawia, że wraca od razu do mnie. Uwielbia wszelkiego rodzaju rękawki, kieszonki, budki - taki norek z niego ; ) Norek i niejadek... Nie jest wybredny, ale jedzenie nie jest jego życiowym priorytetem jak u Jaśka.
Panowe dogadują się świetnie, jedyne co powoduje małe kłótnie to zbyt nachalne iskanie.
***
Wcześniej pisałam tak:
Oczekiwanie na dzień, w którym trafi do mnie małe ogoniaste serduszko było długie i monotonne. Poszukiwanie szczurka z adopcji nie jest proste, a osoby nowe muszą się wykazać refleksem, aby upolować pupila dla siebie. No i... mieć dużą wiedzę. Poza tym nie chciałam skazywać malucha na długą podróż przez całą Polskę.
Udało się!
Trafił do mnie Jaśniutek - po domowemu nazwany Jasiem. Podróż do Krakowa była jedną z bardziej zwariowanych wypraw, ale zakończona sukcesem, sprawiła mi wiele radości.
Dzień później trafiła do mnie czwórka smarkaczy - szczur potrzebuje szczura - zatem mam małą szczurzą rodzinkę u siebie. Z czwórki maluchów od Lov zostanie u mnie jeden, bądź dwa. Na nich czekałam od prawie miesiąca i to oni mieli być jedynymi szczurzymi lokatorami - przynajmniej na początku. Jak widać, życie lubi zamieszać w naszych planach.
Łączenie przebiegło bez stresu - maluchy wszystkie razem wylądowały w wannie - jedyne bezpieczne miejsce, w którym mogli się zapoznać. Powąchali, poniuchali się nawzajem i trafili do czystej klatki. Noo, tutaj do teraz zdarzają się małe przepychanki, a to o domek, a to bez powodu. Na szczęście kończy się na popiskiwaniu.
Jako, że jeszcze nie wiem, które z maleństw zostaje dodam opis wszystkich - chyba będę jedyną osobą tutaj, której stan liczbowy zmniejszy się w tak szybkim tempie.
***
Jaś - jest ni to himalayanem, ni to kapturem, jego sierść jest delikatnie kremowa, a pupka i pyszczek są w kolorze szampańsko-biszkoptowym. Uszka ma standardowe i sierść również, a oczy czerwone, nie wiem, czy red, czy ruby. Jest bardzo inteligentny i ciekawski. Lubi chodzić po łóżku czy stole... Jednak jeszcze bardziej lubi Gerberki! To jego największa słabość, za palucha umoczonego w Gerberku zrobi wszystko. Ćwiczyliśmy przywołanie i obrót. Mały siedział już na moim ramieniu i zwiedzał ze mną mieszkanie, pozwala się głaskać i całować, a jak mnie tylko widzi to wspina się na kratki.
Jaśki - to banda czterech rozbrykanych maluchów, które wymagają jeszcze oswojenia. Po wyciągnięciu z klatki motorek się im nie wyłącza, ciężko ich przekonać do pozostania w miejscu nawet najlepszymi smakołykami... Są to standardowo-sierstne i standardowo-uche samce black husky, black irish oraz black berkshire o czarnych oczkach.
Pozdrawiam, publikacja