W nocy się niestety pogorszyło, najpierw zauważyliśmy wystający bokiem z pyszczka język; wyglądał na opuchnięty, może przy zamkniętej mordce robił takie wrażenie. Potem spostrzegliśmy świeżą krew na materiale który miała pod bródką, krew była także na łapkach, kiedy szczurka próbowała ją sobie zmyć. Bezskutecznie staraliśmy się zobaczyć, czy przygryzła sobie ten biedny języczek, czy to jeszcze inny powód. Podałam jej VitaK przeciwkrwotoczną i delikatnie próbowałam napoić nutridrinkiem i wodą z miodem ; usiłowała biedna spijać to z łyżeczki , ale nie było to dużo i z wyraźnymi trudnościami; przez resztę nocy już nie udało jej się niczego zjeść ani wypić samej, więc ostrożnie wkraplałam jej picie z końcówki strzykawki. Co jakiś czas na nowo miała bródkę umazaną od krwi i czerwone łapki, była zbyt wiotka i wyglądała bardzo źle.

Spała z nami , najpierw przy boku męża a później koło mnie, usiłując czasem wywędrować ze swego ciepłego gniazdka; nad ranem zdecydowanie chciała opuścić łóżko, więc dałam ją na chwilkę do kuwety , a ona potem zamiast schronić się w swojej pufie, powędrowała za wersalką wzdłuż ściany i przycupnęła jak sierotka na podłodze za drewnianym domkiem; podniosłam biedulkę i dałam do wnętrza pufy , skąd mogłam widzieć jej pyszczek u wejścia.
Na klinikach i w każdej dyżurującej lecznicy obawiali się, że niestety nie będą potrafili jej i doradzali skontaktowanie się z dr- em Piaseckim, ale on był niedostępny i dr Strugała również, w końcu będąc już w drodze do lecznicy dodzwoniłam się. Małej zgodnie ze wskazówkami doktora podano porządną dawkę sterydu dla ew. odbarczenia przełyku czy krtani z czegoś , co wskutek możliwego obrzęku stwarza problemy, solidnie ją też nawodniono na oba boczki. Jutro po południu pojedziemy do lecznicy i może będzie wiadomo coś więcej. Tak jak doktor przewidział , sprawdzenie wnętrza pyszczka nie powiodło się , bo Dżumka broniła się i rzucała...

Teraz śpi nasza chorutka w ciepłym gniazdku na wersalce, dogrzewana buteleczką z wodą, Zmieniła ułożenie i tam gdzie był przed chwilą agutkowy pyszczek, spod przykrycia wynurzył się ogonek; choć poza kilkoma plamkami nie widać nowej krwi, to nadal jest bardzo słaba, nawet nie próbuje umyć siebie ani łapek. Wygląda naprawdę źle...
Tak bym znów chciała ją zobaczyć taką:
... a nie taką...
Jej siostrzyczka Mia , też agutka, z niewiadomych przyczyn odeszła z zeszłą sobotę...
Bardzo potrzebujemy dla Dżumy pozytywnej energii i kciuków...