Wiec dawno nie pisalam Moja fifcia na dzien dzisiejszy jest w bardzo kiepskim stanie.
Przez ostatni miesiac miala juz 2 ataki wystepuja gdy tylko odpornosc jej spada ciezko powiedziec czy to wylew czy inne paskudztwo.
11.12.2010 fifi miala atak polecialam z nia na pogotowie weterynaryjne dostala 2 zastrzyki jeden steryd drugi na wzmocnienie dodatkowo. Po zastrzyku nozka byla sparalizowana lewa na szczescie do wieczora wrocila do normy. Na drgi dzien dalam ja do dziewczynek. Jednak cieszylam sie nie za dlugo poniewaz malutka znowu miala atak i teraz okropne

P Weterynarz powiedziala ze leki juz przestaja na nia dzialac i jezeli w poniedzialek jej nie przejdzie dostanie ostateczna dawke a pozniej juz trzeba bedzie uspic kruszynke

Plakac mi sie chce jak ja biore na rece ma sparalizowana nozke



Praktycznie ciagle lezy w hamaczku zrobilam jej podwojny z polaru i jeszcze zakrylam polarem gore w srodku wyscielilam jej podpaskami dobrze zbieraja mocz. Wychodzi z niego czasami jak kupke chce zrobic a przy tym kladzie sie bo inaczej jej nie wychodzi.
To jest straszne nie wiem co robic, nie wiem jak jej pomoc wiem ze teraz nic nie moge zrobic bo albo ona sama przyjmie leki i p[ojdziemy szczesliwie w czwartek na kolejna dawke albo to juz bedzie ostatnia. Moze lepiej ja uscpic juz w poniedzialek zeby sie nie meczyla


Jest taka potulna widac ze cierpi przez to wszystko. Nie wiem czy warto zadawac jej bol dla wlasnej satysfakcji z leczeniem


Ja ja tak kocham to moj pierwszy szczurek, pierwszy krzyczacy, pierwszy w zyciu, pierwszy kochany, calujacy, przytylajacy sie, spiacy mi na kolanach, gryzacy w piety kradnac skarpetki Pierwszy ktorego pokochala i z ktorym musze sie rozstac

Placze co chwile...
Bede to dlugo dlugo pamietala

Kochani moi mam nadzieje ze nie bedziecie tego przezywali, tego co my przezylismy... do tej pory a nie wiadomo jak to sie skonczy...
Pozdrawiam Was i trzymam kcuki aby wasze szczurki dozyly starosci bez cierpienia...