Fafla mi w nocy napędziła stracha. Musiała coś zbyt łapczywie zjeść i wyglądała, jakby usiłowała wyrzucić z siebie coś, co jej utknęło w gardle.

Zupełnie nie miałam jak jej pomóc, po godzinie czuwania zasnęłyśmy obie. Na szczęście, gdy obudziłam się nad ranem, wszystko się uspokoiło. Z hamaka wyjrzała do mnie biała, zdrowa, ciekawska mordka. Teraz biega po łóżku jak głupia.
Dopiero teraz zauważyłam, że nie napisałam o towarzyszce Fafli! Od początku roku jest u nas agutkowa dzieweczka od Efix, która nosi imię Ciapcia (między innymi dlatego, że potrafi piszczeć z głupich powodów, np. włazi do rękawa, a gdy podsunie się dłoń, by nie wypadła, bo gdzieś idę, to drze się, bo przecież ona chce wyjść

i w ten sposób też "zterroryzowała" Faflę, która robi wszystko, by mała nie piszczała, a zdarzało się jej to nawet przy obwąchiwaniu początkowo). W chwilach odpoczynku jest "tylko" w 10 miejscach naraz, istny diabeł. I cały czas próbuje zdominować Faflę, od której powoli staje się nawet okrąglejsza.
Dziewczęta tworzą świetną parę. Jedna leniwa pieszczoszka, druga nadpobudliwa wariatka. Ale dogadują się bardzo dobrze mimo niewielkich kłótni. Zawsze, gdy idzie gdzieś jedna, to biegnie za nią druga. Śpią razem i Fafla próbuje zrozumieć, o co chodzi w zabawach Ciapci. Cudowne maluchy.

Zdjęcia będą później, bo na razie te wariaty się strasznie rozmazują.