uwaga uwaga! dzis nastapila proba laczenia w klatce! (odpukac) tragedii nie ma, ale jeszcze siedze, jak na szpilkach... kiedy zaczynalam laczyc w klatce, to najlepiej moga sie wypowiedziec Ci, ktorzy aktualnie byli na sb, jak wielka mialam panike..
no ale od poczatku..
najpierw szorowanie klatki, wysmarowanie jej pomarancza, wymiana hamakow na nowe, wszystkie polarki przeprane, nowa sciolka... miski wyszorowane etc... W tym czasie kiedy ja szykowalam klatke moj narzeczony pilnowal ogonow na lozku, dostaly nowy koc, wiec posredni neutral 3godzinny byl zanim wyladowaly w klatce. Na lozku nic sie nie dzialo. No i coz... Wlozenie do klatki... pierwsza mala, posiedziala z 10 min, potem wpuscilam Aye, bylo ok, jadly nawet obok siebie z 1 miski (!) no i wpuscilam Mishke, juz tak kolorowo nie bylo... dopadla dosc mocno do malej, mala darla sie tak, jak ja jeszcze nie slyszalam... wyszlam zaryczana w pokoju i zostawilam z nimi mojego... ja sie darlam z pokoju obok zeby cos zrobil, trzymalam palce w uszach i jeszcze slyszalam piski... no i wylam jak bobr... wlasciwie to byl jeden taki powazniejszy atak... teraz jak obserwuje, to Mishka ja dopada po to, zeby przewrocic na plecki i pokazac, kto tu rzadzi... oczywiscie mala sie drze, ale juz troche sie przyzwyczailam.. teraz juz jest calkiem dobrze... najlepszy byl numer, bo mala upodobala sobie od razu sputnik jako swoje miejsce i tam zasnela:| o dziwo przyszla do niej mishka i nic jej nie zrobila, obeszla ja i poszla z aya do koszyka- obydwie jej odstapily swoje krolestwo! no ale poznjiej mishce sie w sputniku zachcialo, wiec stoczyla bojke... ale... zasnely obok siebie! aya tylko osobno spala w koszyku, bo mala (!) ja przeganiala

widze, ze Tajfun to taka mala paskuda jest... Aye strasznie gnebi, az mi jej zal... lata za nia non stop, podgryza... aya sie tylko kopniakami broni... raz wykorzystala sytuacje, kiedy w sputniku mishka mala na plecki wywrocila, to po mishce przejela inicjatywe przyttrzymania jej na pleckach przez jakies 20s. Ale itak mala ja dopada

i wygania ze sputnika:P taki mikrus, a tak dokazuje! no Mishce nie podskoczy

ale przy Ayi to nawet cala wchodzi do miski i wybiera najlepsze rzeczy... ale za to jak mishka schodzi, to jej miejsca ustepuje;))
no coz, mysle, ze nie jest juz zle... no i wlasnie jak widzicie postanowilam jedzonko zostawic

pelna micha ziarek z chrupkami, i druga micha warzyw i owocow. Wolalam tak, nizby mialy sie w dniu jutrzejszym zabic o zarcie... i jest ok...
trzymac kciuki, zeby nocka byla spokojna... ale atakow mishki jest coraz mniej i sa slabsze, mala mniejszy pisk wydaje... no ale ten pierwszy to ledwo co wytrzymalam... bylam juz na skraju... cos okropnego... ech...
zdjecie po jakiejs godzinie od wlozenia do klatki robione...
oczywiscie pozniej jeszcze byly ataki.. no, ale jestem twarda i nie wyciagam.. nawet nie klaszcze, nie pryskam woda.. niech same sie ustawiaja...