źle się dzieje, oj źle...
byłam dziś u weta ze wszystkimi pannami, jako że idą święta i jadę do mamy, a u mamy nie ma dobrego weta, i tak oto niestety niemiła niespodzianka

jak tylko Beżynka dała mi się trzymać w rękach zauważyłam że ma sporo strupków. Pytałam dawną właścicielkę na jakiej ściółce była trzymana, powiedziała że żwirek, więc stwierdziłam że pewnie od niewłaściwej diety jej się pojawiły. Któregoś dnia zrobiła sobie wstrętną rankę na szyi i już wiedziałam że bez weta się nie obejdzie. Jednak ze względu na uczelnię dopiero dziś miałam czas. Oczywiście w między czasie oddzieliłam ją od lasek, jednak obawiam się że mogło być za późno bo mała ma pasożyty

jeszcze nie wiem jakie, dziś pani doktor zebrała zeskrobinę i jutro idziemy na zastrzyk
Najgorsze jest to że idą święta, mam wolne na uczelni do 8 maja i będę musiała specjalnie przyjeżdżać do Lublina na zastrzyki. A jak się okaże że stado zarażone to już w ogóle pomieszane będzie
a teraz statystyki

Beżynka: 264g (a ma rok!)
Fanta: 266g
Feta: 248g (chudzinka moja

)
Nirvana: 276g (mały tłuścioch

)
Pepsi: 314g (grubas!)

