Zocha,
... tyle powiem
(marzy mi się zostawienie chłopców, ale jest też wewnętrzny sprzeciw wobec wszelkich nie-niezbędnych zabiegów chirurgicznych... zobaczymy … może ktoś mnie postawi przed faktem dokonanym)
Alken, obie jesteście na samej górze moich wymarzonych domków
no przecież nie oddam w obce ręce ...
Unipaks, Hermaniu dziękuje
Asche, ładnie się zrehabilitowała wobec ćwirków, przez dwa dni kiedy nie miała półeczki.
Ale widziałam, że jakiś azyl jest jej potrzebny, więc od wczoraj na powrót tam „łapie oddech”.
W końcu to macierzyństwo a nie galery. Zresztą takim widokiem
usta mi zamknęła całkowicie
Ćwirki zaksamitniały przepięknie ! Tak im światło na -, poprzez -, i w głębi - króciutkiego futerka gra, że tylko patrzyć i się dziwować ! Fascynacja bliska tej, kiedy będąc dzieckiem obracało się w rękach pocztówki, próbując pojąć magię trójwymiaru.
Wszystkie urokliwce będą beżowe, poza jednym samczykiem husky. Jak ja ich będę rozróżniać ?
Między powiekami jest już wyraźna linia - mają już przecież 10 dni ! Jeszcze chwila i 14 małych paciorków zacznie oceniać świat. Już strugam Asche marchewki, coby pozytywnie oceniły
Herman. Jakby na drugim biegunie cudu narodzin. Cud bycia sobą przez cały otrzymany czas.
Prawie codziennie przez krótką chwilę ich nasłuchuje:
i to jest takie ... szczególne
kilka dni i szkraby go przegonią
Ale choć Hermana nożyny słabeńkie, służą czubatej głowie jak potrafią: po pochylniach, które powoli urastają do rangi Mount Everestu, niosą go hej ! na samą górę klatki; bądź na dół - do świątyni dumania.
Jeśli smakołyk czczo na półeczce leży, biedne chybotki podwoją wysiłki, by pokazać jak koniecznym jest, by ów smakołyk trafił do potrzebującego. I choć żeby schrupać Maniątko musi się już położyć, a zdobycz tylko jedną ręką ułapi (druga podpierać musi boczek, który guz ciągnie

), to oczy mówią – „he, daliśmy radę, co ?”.
Daliśmy, dajesz, miły mój
Herman i kompania:
ten drugi widok ciśnie na myśl
jak żal, że nie ma już tej innej - siwej głowy, teraz chyba jak nigdy byliby sobie oparciem i równi potrzebami
Misiaczku
Grenadyna to inny twór. Taki ktosik, który na jednej półce klatki, położy się płasko jak zbity pies, a na drugiej - chwilę później - chapnie

Skąd to się bierze, że takie stwory najbardziej fascynujące są ?
Asche ma obecnie też dwa oblicza:
- słodko dziecięce, kiedy gania za szczupakami lub robi a kuku
- i dojrzałe-matczyne
jeszcze dwa beżynek, z czasu kiedy Asche była w ciąży

- to ona na pierwszym planie, a dalej
i Witalis niecodziennie, bo na wysokości i na otwartej przestrzeni
ale jego czujność nie śpi nigdy
i jeden ćwirek
czy to ten, którego chwilę wcześniej przyłapałam na drapaniu się tylną nogą za uszkiem ?
