
Zaczniemy od Blanki. Blanka z początku była tą, która z chęcią na mnie wskakiwała, spała w kapturze [i za nic nie dało się jej z niego wygonić], ogólnie bardzo towarzyski ciur. Jeszcze miesiąc temu była puchatą kluską, dziś widać, że nieco wydoroślała, ma gładką sierść i zadziorny charakter

Jest podejrzewana o velveteen ze względu na wibrysy, zresztą ogólnie futro ma dość nietypowe. Prawdopodobnie himalayan, point jest bardzo słaby i widać go tylko pod kątem.
Dość gadania, pora na trochę zdjęć

W ciągu kilku pierwszych dni u mnie:


I parę dni temu:

Czeeeść, masz coś dla mnie?

Yummy!

Masz więceeeeeeeeej..? <załącza aplikację "oczy kota ze Shreka">

Nie da się jej odmówić


Pora na Zumi. Zumi z początku była bardzo strachliwa, brana na ręce siusiała, kupkała i z jej małego ciałka emanowała panika, ale z czasem się nauczyła, że człowieki są dobre i krzywdy ciurowi nie zrobią

Nochalino.

Troszkę gimnastyki porannej, coby nie stracić linii!

Zumor rozmnaża się poprzez odbijanie


Szykujemy się do skoku na panią..

.. po czym z radością uciekamy ze zdobyczą :]

A tutaj razem, pierwsze dni u mnie. Musiałam aż zdjąć bluzę, bo siedziały w kapturze i nie dało się ich wypchnąć. Zaspańce małe


No i kwatera główna, obecnie jest czarna, bo biała została zasikana i skrupulatnie pociachana na kawałki, niestety nic już nie mogłam dla niej zrobić


Oprócz ciurów, z gryzoni mieszka ze mną mysi emeryt, z akcji bodajże Straży dla Zwierząt - pod koniec 2009 roku była wielka afera o zwierzęta trzymane w garażu. Chłop prawdopodobnie z chowu wsobnego, jego brat odszedł w wakacje 2010 [dostałam go z śródmiąższowym zapaleniem płuc;/], natomiast Nugat świetnie się trzyma [poza tym, że ma chroniczną alergię i mimo - zgodnie z zaleceniami dr Bieleckiego - licznych inhalacji wciąż kicha i prycha]. Ma już 18 miesięcy, futerko wciąż ładne i kondycja dobra



To by było na tyle na dzień dzisiejszy
