
najpierw slowko o sobie: pochodze z Pieknego miasta Wroclaw ale obecnie mieszkam w Bovenkarspel(Holandia) .
Moja przygoda ze szczurami zaczela sie od znalezienia jednego kolo malej rzeczki w moich okolicach, dziwne to bylo ale szczur na wolnosci przyszedl domojego koca i zaczal mi sie wspinac na nogi, dalam mu chipsa i od tej pory mialam najukochanszego szczura o imieniu Chips. wystarczylo kilka godzin i chodzil ze mna wszedzie, na babskie zakupy, nad wode wszedzie, puszcalam go po trawie i zawsze wracal.Niestety zyl u mnie ponad rok i zdechl (jak go znalazlam byl juz duzy) ale to bylo najukochansze stworzenie jakie mialam!
Teraz mialam troszke inna sytuacje, chcialam kupic szczurka a mam szczurke. poszlam do zoologicznego po klatke bo moj facet obiecal ze znajdzie mi jakies malenstwo do przygarniecia . Ogladalam sobie z ciekawosci zwierzatka i nagle zobaczylam mal akwarium ( okolo 40 x 30) a w niim trociny miske z pasza i pojemnik na wode. W kacie chowal sie jak tylko mogl bialy szczurek. pytam co z nim a sprzedawca ze na sprzedaz. z ciekawosci otworzylam pokrywe bo cos mi sie nie podobalo,bez zadnego ale pani zgodzila sie wziasc go na rece (co za sprzedawca :/) obudzilam ogonka ale zaczal kichac,byl apatyczny , olal mnie i to mnie zaniepokoilo, wzielam pod ucho i sapal jak oddychal, dodatkowo mial parfine kolo lewego oka. powiedzialam babce ze jest chory a ona ze sie nim zajmie. nie moglam spac. Rano wrocilam tam i pytam a ona ze dala mu lekarstwo dla dzieci na uklad oddechowy ! Powiedzialam jej ze jest nienormalna i jemu trzeba weterynarza.No i tak kupilam Maye, wiem ze nie powinnam ale nie moglam patrzec. jest u mnie juz 4 dni, za nia zaplacilam 7 euro a za weterynarza 40... dostala zaszczyk ivomec i enrofloxoral krople, z tydzien kolejny zaszczyk. ma kolo 9 tygodni (chyba) . narazie jest sama ale poszukam jej kogos jak tylko wyzdrowieje. Przepraszam ze tak sie rozpisuje ale chce przedstawic cala sytuacje zeby prosic was o jak najtrafniejsza rade.
Jakmam oswajac??na sile czy po dobroci? ma domek zabawki nowa klatke, dostaje vibowit w wodzie. na paczatku sie stresowala to ja tulilam, daje karme i dodatki jak inni psali na forum, jeszcze kicha, boi sie wejsc na reke. ale wacha mnie ciagle kladzie czasami lapke. myje sie jak mam reke w klatce. sra na mnie i chowa mi sie pod rekami poza klatka. w klatce biega ale nie daje sie wyciagac, jak puszczam po panelach to biega ale po kilku minutach wraca do klatki. Na kolanach wtula sie i troche zgrzyta zebami.jak oswajac chorego szczurka (niestety jeszcze troche samotnego) po stresach? jak sie boi to pufa, jak wladam palce do tomku to chwyta delikatnie zabkami i puszcza.Aha... i moj chlopak tez chce sie nia zajmowac . Mozesie ona przyzwyczaic do nas obu na stopie przyjacielskiej?Nie wiem co mam robc bo on nie umie sie obchodzic wogole ze szczurami mimo ze chce. Z jednej strony jak go ciagle strofuje to sie obraza ale nie moge zabronic mu zaczepiania ogonka . :/
ps. ogonek wlasie siedzi ze mna na kanapie i chowa za moimi plecami(z boku) ... o wlasnie sie myje ;P