Tia, nie ma to jak zwalić winę na niewinne ogoniaste.
Pisałam niedawno, że Misiu urządził histerię, bo utknął w głośniku?
No, to w niedzielę utknął znowu. Biedak próbował, próbował, a coraz większa ostatnio dupeczka nie chciała za Misiem wyskoczyć z przegryzionej membrany. W końcu trzeba było rozkręcić głośnik...

Myślałam, że jak zmieści się szczurza głowa, to i reszta przejdzie, a tu zonk.
Moreli opuchlizna się cofnęła, chociaż nadal nie wiemy, co było jej przyczyną.
Z okazji upałów w miarę możliwości pozwalam ogoniastym cieszyć się wodą. Starsze panny nie zmieniły upodobań od zeszłego roku. Palmyra niczego się nie boi, więc wody też nie, ale prawdziwym pasjonatem okazał się Misiu. Od pierwszej chwili wchodzi wszystkimi łapkami, moczy sobie brzuszek albo mordkę. Mój panikarz kochany, wody nie boi się wcale!
W najgorętsze dni dawałam dzieciakom na dzień zmrożone butelki do klatek. Pewnego popołudnia Palmyra postanowiła przegryźć butelkę. Roztopiona zawartość chlusnęła na jej zdziwioną mordkę obfitym prysznicem, a bidula stała i chyba delektowała się chłodną wodą, bo wcale nie zamierzała uciekać. Zaraz też dołączyła do niej reszta ciekawskich pyszczków, ale butelka została zabrana, zanim zalała całą ściółkę.
Od pewnego czasu Palmyra jest szefową dużej klatki. Obeszło się bezkrwawo, młoda jest delikatna, chociaż zdecydowana, i wcale nie zawzięta. Wystarczy jej, że przewróci Cookie na kilka sekund i odpuszcza. Palmyra ma taką przewagę siły i masy nad czekoladką, że aż żal czasem patrzeć z jaką łatwością dominuje nad Cookie.
Słoneczka jakąś szczególną estymą darzą uszyty przeze mnie błękitny domek. Do niedawna nie miał ANI JEDNEGO ugryzienia. Kilka dni temu zyskał dodatkowe wejście boczne, ale muszę przyznać, że wyjątkowo estetyczne.
