Ech zbierałam się z napisaniem tego od kilku dni...
Arachne 13.11.2009 - (*)29.04.2011
http://www.szczury.org/viewtopic.php?f=23&t=30868
Nadal nie mogę w to uwierzyć, nasza stadna beta, rozstawiająca wszystkich po kątach. Wydawała się taka silna, nigdy wcześniej nie chorowała. Zabrało ja zapalenie mózgu a najgorsza jest świadomość że w pewien sposób się do tego przyczyniliśmy.
Mieliśmy w stadzie od jakiegoś czasu nawracającą infekcję górnych dróg oddechowych, niby nic poważnego, zwykły katar. Przeleczyliśmy więc kichacze antybiotykiem, nie pomogło. Kolejna sugestia, alergia - zmieniliśmy proszek na płatki mydlane - nie pomogło. W międzyczasie kichanie się nasiliło i u Czuszki przeniosło się na oskrzela.
Po konsultacji z Panią dr. doszliśmy do wniosku że jedynym sposobem na pozbycie się cholerstwa jest przeleczenia całego stadka. Przez 10 dni paskudy były na cefalosporynie, efekt średni. Wtedy też zdecydowaliśmy się na zrobienie posiewu i odstawienie antybiotyku u szczurów bez objawów do czasu uzyskania wyniku.
Cztery dni po odstawieniu antybiotyku zachorowała Arasia... Przyszła do mnie. Arachne która nigdy nie przepadała za dotykiem ludzkich rak, tuliła się do moich dłoni

Miała problem z utrzymaniem równowagi, kręciła się zdezoriętowana wokół własnej osi...ech te objawy znaliśmy już nazbyt dobrze. Ale Arachne była silna, wierzyliśmy że tym razem będzie dobrze. Wyniki posiewu trochę zachwiały ta naszą pewność. Okazało się że mamy w stadzie klebsielle, szczep oporny na większość antybiotyków poza marbocylem i chloramfenikolem. Cefalosporyna, którą podawaliśmy wcześniej, jedynie obniżyła odporność Arachne, nie niszcząc bakterii. Było to jak przysłowiowe dźganie uśpionego niedźwiedzia
Arachne walczyła dwa tygodnie, kiedy wydawało się już że wygrywamy z chorobą, infekcja rozprzestrzeniła się na mózg. Przy znikomych szansach na wyleczenie (marbocyl kiepsko przenika do mózgu, antybiotyk który go penetruje nie działa na klebsielle) podjęliśmy decyzję by pomóc jej odejść.
Gdybyśmy nie zaczęli leczenia nadal by żyła, i nawet świadomość że trzeba było to zrobić, by choroba nie rozpętała się w stadzie, i nie zabrała więcej istnień, średnio pomaga.