I przyszła kolej na koty

Przedstawię wszystkie razem i każdego z osobna

Koty, jak koty, indywidualiści, żyją własnym życiem
Garfield:
Mały gejek, straszna oferma, nie wie do czego służą zęby i pazury. Pocieszna z niego bestia




Pyza:
Totalnie wyobcowana, nie uznaje człowieka, chodzi własnymi drogami. Bezkonfliktowa, ma ogromny problem z oczami, wiecznie zaklejone, załzawione. Lekarze stwierdzili wadę wrodzoną kanalików łzowych i powiedzieli, że nic się zrobić nie da. Pyzy zdjęć nie posiadam. Na widok aparatu ucieka gdzie tylko może.
Felek:
Kocham, a jednocześnie nienawidzę tego kota. Kocham go za to, że jest prawdziwym kocurem, jak ma ochotę przyjdzie się pomiziać, da się wziąć na ręce. Jest niesamowicie inteligentny, postrach wszystkich psów i pozostałych kotów. Niczego się nie boi. Nienawidzę go za łapanie wszystkiego co się rusza, ptaki, myszy, krety, żaby. Zdarza się, że muszę kilka myszek dziennie zbierać z podwórka. Jest okrutnym potworem. Tego w nim serdecznie, z całego serca, całą sobą nienawidzę. Konsekwentnie psuje mi humor, wzbudza poczucie winy. Przecież to mój kot... Nie mogę znaleźć zdjęć, obiecuję nadrobić
Kissmed:
Pocieszna dziewczynka, odważna, bezkonfliktowa, miziasta. Słodki dzieciak


Monti:
Najmłodszy z kotów, straszna przytulanka. Najchętniej cały dzień spędziłby na właścicielu, śpi całą noc przytulony. Bije wszystkie psy, nieważne czy pies waży 3 czy 60kg

Bardzo wrażliwy, nie toleruje kociej karmy, może jeść tylko piersi z kurczaka i gerberki.



"Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek." — William Ralph Inge