przykra wiadomość...
nie mam pojęcia kiedy i dlaczego... prawdopodobnie Nahi [Paira się trzyma z daleka od Lurki] ugryzła Lurcię w okolicach łapki... usłyszałam fukanie, więc podeszłam po klatki, odgoniłam Nahi i zobaczyłam na półeczce krew... Od razu wyciągnęłam Lurkę i zamarłam.. sina dość i krwawiąca z rany łapcia

(( włożyłam ją do transporterka i pojechałam do weta [okazał się zamknięty] i wróciłam do domu... Lurka odpoczywa w transporterku.. jest strasznie zmęczona... mam nadzieję, że nie zamierza się ze mną żegnać. Jest bardzo spokojna. Zjadła pół dropsa , pozatym świderka [kluskę]. Nalałam jej do miseczki [bo nie mam kolejnego poidełka] wody, a do drugiej jedzonko... Jutro popołudniu pojadę znów do weta... jeju, aż mi się łzy cisną
myślę nad oddaniem łysolków... wiem, że to zbyt szybko, ale Lurcia odkąd z nimi jest w klatce co jakiś czas ma rany. One są spokojne, jakby mi chciały udowodnić, że jest ok, a do moich ofutrzonych się rzucały... nie chcę widzieć znów takiej Lurki, ani Gandzi [ ta nie ma wgl zadrapań] ...