jestem troche załamana. ten guz przeszkadza jej w życiu, nie moze się nawet podrapac, nie mowiąc juz o wspinaniu się po pręcikach, jaki to jej sprawia problem. oczywiście, moze się okazać ze rozkroją mi ją, i okaze się że przerzuty są wszędzie, wtedy juz chyba nic się nie da zrobić... ale jakoś nie potrafie o tym tak myśleć. myślę co będzie potem. jak jej się to będzie goic i wogóle...
miał ktoś taką sytuację?
podejrzewam ze to rzadkość, gdyż mało który wet zdecyduje się na wycięcie guza u starszego szczura... spiszą go na straty, bo "i tak stary" a nowy kosztuje 10 zl w jakiś przydupiastym zoologu....
 
 z gory dzięki za odp
pozdrawiam
 
		
		

 )i wszystko się super udało, pięknie się zagoiła ale po niecałym miesiącu odeszła z zupełnie innego powodu, albo jakiegoś przerzutu, ale tego nie szło do końca stwierdzić. Teraz miałam trzeciego szczurka z guzkiem i też operowałam, już na stole okazało się, że guzy są dwa, jeden to gruczoł mlekowy a drugi to to jakiś narośl/wytwór/cysta związana z węzłem chłonnym podkolanowym (przy okazji dowiedziałam się gdzie szczury mają kolana i że tam też warto je macać). Już prawie miesiąc po operacji i czuje się znakomicie jednak chyba pod tym kolanem coś odrasta, ale jutro mam kontrolę a szczurek jest zadowolony z życia więc nie ma się co martwić na zapas.
 )i wszystko się super udało, pięknie się zagoiła ale po niecałym miesiącu odeszła z zupełnie innego powodu, albo jakiegoś przerzutu, ale tego nie szło do końca stwierdzić. Teraz miałam trzeciego szczurka z guzkiem i też operowałam, już na stole okazało się, że guzy są dwa, jeden to gruczoł mlekowy a drugi to to jakiś narośl/wytwór/cysta związana z węzłem chłonnym podkolanowym (przy okazji dowiedziałam się gdzie szczury mają kolana i że tam też warto je macać). Już prawie miesiąc po operacji i czuje się znakomicie jednak chyba pod tym kolanem coś odrasta, ale jutro mam kontrolę a szczurek jest zadowolony z życia więc nie ma się co martwić na zapas.  
 
 
 