Działo się działo

ale w większości w kryjówkach niedostępnych ludzkim oczom
Ale od początku.
Gdzieś w tych dniach dwa lata temu przyszła na świat Ulrika. Biały obłoczek o drapieżnych rączkach, kiedyś iskiereczka, obecnie pulpecik.
Za każdym razem kiedy ją widzę nadziwić się nie mogę maleńkości tych rączek, paluszków, dziecięcej główce, z której połowę zdaje się zajmują Oczy

, bo Ur jest malutka, tego faktu nie zdołały nawet zakamuflować nadeszłe wraz z wiekiem puszystości, ale jest też zwinna, choć zwykła używać swych umiejętności głównie w celach survivalowych –
zbudować legowisko, zdobyć jedzonko - ach to przyspieszenie w wyrzucaniu łapek, kiedy w ich zasięgu pojawia się coś jadalnego !
Poza tym Ur była i jest zaprzysiężonym leniwcem
I dobrze jej z tym. A mi - z widokiem wiecznego zdziwienia w czerwonych oczach.
Uryś z przyjaciółką Grenadyną, która okazuje się naszą
drugą solenizantką:
Właśnie. Dumając nad Duchą doszłam do wniosku, że całkiem prawdopodobne jest, że nasza druga biała piękność liczy już sobie rok. W okolicy świąt w grudniu zeszłego roku będąc w zoologu po wapienko dla Misia, zobaczyłam po raz pierwszy tamtejsze beżyki. Pamiętam, że wydały mi się wtedy duże – dorosłe (duże pewnie nie były, bo kiedy 3 miesiące później Gren trafiła do szczupakowa okazała się wielkości Ulriki, ale nie były też tak młodociane jak Asche, czy później aguty), musiały mieć co najmniej ze 3 miesiące, zatem data urodzenia wypada gdzieś we wrześniu/październiku.
Grenadyna – wielka osobliwość. Zawieszona gdzieś, śniąca coś, zahipnotyzowana- hipnotyzująca, odrealniona, a innym razem konkretna aż do bólu.
Jednak, żałując że nie włożyłam więcej wysiłku w to, żeby ją wyciągnąć wcześniej, wdzięczna jej jestem za jej niezwykłą obecność teraz.
Pierwszy gryzący szczur i od razu ideał

W sumie to nawet krzywdzące mówić o Gren jak o gryzaku. Ona tak jasno nakreśliła granice, że jeśli zdarzy jej się użyć siekaczy jest to tylko i wyłącznie na osobistą prośbę ugryzionego.
Poza tym przychodzi go obwąchać (również od środka

), wchodzi na ręce, na rękach jest bierna i godna, wyrozumiale daje się ucałować w karczek. I jest inspiratorką opracowania techniki, która pozwala dostarczać jej głaski do koszyka
Często myślę o Misiaczku patrząc na obie dziewczyny. Ulrika to w końcu wychowanka arcykapłana snu i z namaszczeniem jego religię niosąca dalej, Grenadyna – równie mocno jak srebrzystogłowy zacumowana w szczurzym świecie.
Jeden szczur nie wypełni miejsca po innym, ale w kilka udaje im się czasem ponieść go dalej...
______________________
Październik był zawsze miesiącem Hermana
„zawsze” - od 2008 roku
ten byłby czwarty - czub obchodziłby trzecie imieniny
ponad łąkami dziś przelatywał klucz dzikich gęsi, idealny oprócz trzech maruderów lecących w oderwaniu,
kiedy były gdzieś na wysokości mojej głowy szeregi klucza rozstąpiły się i cała trójka odnalazła swoje miejsce w strukturze...
unoszący widok
____________________________
Ale wracając do tego o czym Urczyk nie wiedział
Ja też nie wiedziałam i od pewnego czasu przemyśliwałam jakby tu uczcić dwie białe damy ?
szczurkowe rafaello:
Niestety w piecu zżółkło, ale patrząc jak mocno wszystkie paluchi je obłapiali – smakowało.
Zdjęcia nie grzeszą urodą i nie wszystkich udało mi się wytropić, ale, z punktu widzenia szczuractwa, chyba w tym leży sedno ?
Urczysko

Grenadyna
Wit

Asche

Berta
Frondziak

- „ale na pewno mnie nie widać ?”
nie będąc do końca pewną, znalazła pewniejszą kryjówkę
Stańczyk
Harf, długo nie mogła sobie znaleźć miejsca

, ale przecież wiadomo, że jej bardziej zależy na wydarzeniu, niż na konsumpcji
No i Horpyna była tą, której miejscówki nie udało się ustalić
Także chłopcy wznieśli kokosowy toast z daleka bo z daleka, ale szczerze
A Humbak chyba jako jedyny na jednym posiedzeniu przedarł się przez całą warstwę ciasta i dotarł do sekretnego orzeszka
I co tam jeszcze dla nas masz ?
