maluchy Macikowej, chociaż twierdzi, że nie są już mali, dla mnie są małymi rozrabiakami, wszędzie ich pełno, strasznie pocieszne stworzonka, ponad to już lubią drapanki cioci Ani (czyt. mnie

). Widać, ze rodzeństwo, bo się biją jak brat z bratem <33 stają na tylnych łapkach i naparzają się przednimi to pyszczkach

)
no i lubią ryż z jabłkami .... ostatnio, chyba to był Remi, wszedł sobie po prostu do mnie w talerz...
u mnie jest ok. Lurcia powoli wraca do zdrówka i kondycji psychicznej jak i fizycznej. Mam wrażenie, że próbują wyniuchać łysole. Przyzwyczają się jednak do ich nieobecności. Mam nadzieję.

Mi jeszcze smutno, że ich nie ma, ale wiem, że Lurce pomimo, że chyba za nimi tęskni, to lepiej, lżej, spokojniej. Już klatkę traktuje jak swoją, nie jak coś, do czego nie chce wracać. Jutro jadę z macikową i Edkiem + moją Lurcią do weta, ja się dowiem co dalej z jej ropniem, a macik dalsze kroki z Edim. no nic. taka rola szczurzych mam
