Dziękujemy za głaski, zaraz polecę na górę przekazać

Nadal to są takie dzieeeciaki, takie maludy ciekawskie, rozbrykane, na nic czasu nie mają, cały czas biegają! Muszę im przypomnieć, że właśnie skończyły pół roku, że już czas dorosnąć
Muszę jeszcze zaraz wymyślić jakiś szybki torcik dla Beży i będziemy świętować. Mam zamiar zrobić im całonocny wybieg z tej okazji (mam też plan wprowadzić to na weekendy, ale muszę tak pokój zorganizować aby mi go nie rozniosły; myślę, ze dziś to dobry początek). Tego jeszcze u nas nie było, maludy rojbrowały tylko na dniówkach

Trzymajcie kciuki abym to przeżyła i żebym zachowała pięty i paluchy u stóp!
A w ogóle to się podzielę moimi planami na przyszłość. Otóż stwierdziłam, że chyba przerzucam się na męskie stado! Mam jeszcze masę czasu do zastanowienia, generalnie już zanim wzięłam Beże tak twierdziłam - że teraz tylko kastraty, żadnych bab - nie wyszło mi

Ale teraz już nawet rodzicom powiedziałam, żeby mi na żadne kobity nie pozwalali, tylko na panów bezjajecznych, co by bez wygasania stada ładnie przejść na płeć przeciwną. Trochę się martwię o znaczenie terenu. To prawda, ze leją hektolitry moczu gdzie popadnie? I jeszcze okresu dojrzewania, aby się nie zjadły nawzajem. Ale dowiadywałam się u Czerwińskiego - kastrację samców przeprowadza bez problemu. Bo generalnie takim kopem do utwierdzenia się w pomyśle było to jakim problemem w Poznaniu była sterylka Laboni, weterynaria chyba u nas leży i kwiczy, albo ja nie mogę jej znaleźć na wystarczająco wysokim poziomie, a z tego co widzę na forum to samce dużo rzadziej wymagają zabiegów. Ale jeszcze czytam i się dowiaduję.
Chcę takie wielkie kluchy, taaakie duże i nie latające przy suficie
