spectre Cesara swego czasu oglądałam namiętnie, książkę pochłonęłam w dwa dni. Z kilku jego technik korzystam na co dzień, ale z niektórymi się nie zgadzam i według mnie można niektóre problemy rozwiązać metodą pozytywną

Dzień jak co dzień, kolejny weekend w schronisku. Karmienie, sprzątanie, głaskanie, spacery- norma. Wchodzę w boksy dla mnie teoretycznie niedozwolone, szukam psów, które mogę wziąć na spacer do lasu. Nagle widzę wielkie, piękne ale smutne oczy. Spoglądam wyżej i... Cudowny, ogromny, śliczny bokser. I to razy dwa. Pies i suka, oba równie nieszczęśliwe, oba równie chude i zrezygnowane. Otwieram kraty i nagle zostaję zasypana deszczem liźnięć, próśb o głaskanie, chwilę uwagi. Wychodzę, potrzebuję jeszcze jednej smyczy
 Idziemy do lasu, już nie widać smutnych, nieszczęśliwych psów, teraz są radosne, rozbiegane i wdzięczne. Co chwilę spoglądają na mnie z drugiego końca smyczy, sprawdzają czy na pewno nadal jestem. Pies raz porzucony, długo będzie się bał kolejnego odrzucenia... Suczka miała zaklepany dom, miała do niego trafić zaraz po zagojeniu rany po sterylizacji. Dwa tygodnie rozmów, próśb, gróźb i utyskiwań w kierunku rodziców i kierowniczki schroniska. W końcu, na reszcie wychodzę ze schroniska z Nim. Idziemy do domu, w szelkach policyjnych, wszyscy schodzą nam z drogi
 Idziemy do lasu, już nie widać smutnych, nieszczęśliwych psów, teraz są radosne, rozbiegane i wdzięczne. Co chwilę spoglądają na mnie z drugiego końca smyczy, sprawdzają czy na pewno nadal jestem. Pies raz porzucony, długo będzie się bał kolejnego odrzucenia... Suczka miała zaklepany dom, miała do niego trafić zaraz po zagojeniu rany po sterylizacji. Dwa tygodnie rozmów, próśb, gróźb i utyskiwań w kierunku rodziców i kierowniczki schroniska. W końcu, na reszcie wychodzę ze schroniska z Nim. Idziemy do domu, w szelkach policyjnych, wszyscy schodzą nam z drogi  Rozpoczyna się okres niesamowity zarówno dla mnie jak i dla niego. Pokochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, nie odstępujemy siebie na krok. Codziennie chodzimy na długie spacery, musimy wzmocnić kondycję. Gotowane jedzenie na unormowanie rozchwianego przewodu pokarmowego, wszędzie są hektolitry śliny i jego zabawki. Po czterech dniach wieczorami przytulona do tego wielkiego pręgowane psa, płaczę jak głupia na myśl o rozstaniu. Wiem przecież, że w końcu ten dzień nadejdzie. Spędziliśmy ze sobą trzy piękne tygodnie. Wiem, że ma wspaniały dom, kochającą rodzinę ale mimo wszystko ze smutkiem wspominam nasze rozstanie. Brakuje mi go, był niesamowity. Taki magiczny przez to swoje bezgraniczne przywiązanie do mnie, przez tą więź, która powstała między nami już przy pierwszym spotkaniu. Niewiarygodne jest, że taka więź może się narodzić w zimnym, brudnym, schroniskowym boksie...
 Rozpoczyna się okres niesamowity zarówno dla mnie jak i dla niego. Pokochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, nie odstępujemy siebie na krok. Codziennie chodzimy na długie spacery, musimy wzmocnić kondycję. Gotowane jedzenie na unormowanie rozchwianego przewodu pokarmowego, wszędzie są hektolitry śliny i jego zabawki. Po czterech dniach wieczorami przytulona do tego wielkiego pręgowane psa, płaczę jak głupia na myśl o rozstaniu. Wiem przecież, że w końcu ten dzień nadejdzie. Spędziliśmy ze sobą trzy piękne tygodnie. Wiem, że ma wspaniały dom, kochającą rodzinę ale mimo wszystko ze smutkiem wspominam nasze rozstanie. Brakuje mi go, był niesamowity. Taki magiczny przez to swoje bezgraniczne przywiązanie do mnie, przez tą więź, która powstała między nami już przy pierwszym spotkaniu. Niewiarygodne jest, że taka więź może się narodzić w zimnym, brudnym, schroniskowym boksie...Dziękuję Ci Parysku za czas, który mogliśmy spędzić razem.



W nowym domu:







 
 
 Teraz jestem u nich i przywiozłam mojego Sfinksa ze sobą, w mieszkaniu trzy koty to jednak za dużo, szczególnie jak dochodzą do tego dwa psy, sześć szczurów i kolejny kot na ogródku. W domu jak mam sześć to zawsze jakoś się rozlezą, jedne na dwór, drugie do pralni bo cieplutko, kolejny zaszyje się w pokoju na łóżku i nie ma tłoku
 Teraz jestem u nich i przywiozłam mojego Sfinksa ze sobą, w mieszkaniu trzy koty to jednak za dużo, szczególnie jak dochodzą do tego dwa psy, sześć szczurów i kolejny kot na ogródku. W domu jak mam sześć to zawsze jakoś się rozlezą, jedne na dwór, drugie do pralni bo cieplutko, kolejny zaszyje się w pokoju na łóżku i nie ma tłoku 




 Oby los w najbliższej przyszłości okazał się bardziej przychylny i zdrowie zaczęło sprzyjać wszystkim zwierzakom; trzymamy kciuki za tych najbardziej potrzebujących. Życzę z serca, by dało się jak najbardziej podnieść komfort ich życia, nie poddawajcie się
   Oby los w najbliższej przyszłości okazał się bardziej przychylny i zdrowie zaczęło sprzyjać wszystkim zwierzakom; trzymamy kciuki za tych najbardziej potrzebujących. Życzę z serca, by dało się jak najbardziej podnieść komfort ich życia, nie poddawajcie się 





