Wrzucam szczurzy bilans styczniowy:
Zdzisia:
- 1 rok 9 miesięcy
- 480 g (+16 g)
Zdzisia waży zdecydowanie za dużo... jest bardzo zaborcza przy jedzeniu, odgania inne szczury. Dodatkowo od niedawna ma przepuklinę pachwinową, która jest na szczęście mała i nie kwalifikuje się do operacji. W jej przypadku większym zagrożeniem jest operacja niż zostawienie niewielkiej przepukliny. Jest aktywna aż za bardzo, teraz jak nie powinna skakać i wspinać się to ona z uporem maniaka to chce robić i robi jak nie widzę - co pomimo wszystko mnie cieszy, że jest w takiej dobrej formie. Innych problemów nie ma.
Suzie:
-1 rok 9 miesięcy
-395 g (-13 g)
Suzie ma się świetnie, jest w bardzo dobrej formie. Dalej jest straszą piszczałką.

Jest aktywna, skoczna i dokuczna... nie mam z nią żadnych problemów.
Maja:
-1 rok i 6 miesięcy
-355 g
Maja jak Maja... mała wariatka.

Trzyma się dobrze, wariuje, biega. Jedynie co to chyba stłukła sobie paluszka u tylnej łapki, bo ma troszkę spuchniętego. Niestety w tej kwestii wet nie pomoże... ale nie zwraca w ogóle na to uwagi, zachowuje sie tak jakby nic się nie stało.
Prezes:
-1 rok 4 miesiące
-530 g (+10 g)
Prezeń również ma się dobrze. Incydent z krwią z nosa był jednorazowy i więcej się nie powtórzył. Jest może mniej aktywny od dziewczyn, ale za to jaki miziak z niego. Potrafi cały dzień leżeć w moim łóżku na pościeli.

Widać po nim, że tłuścioszek się zrobił.
Franek:
-1 rok 4 miesiące
-605 g (-40g)
Franio strasznie schudł... to dobrze, bo był strasznym tłuściochem i teraz w końcu wygląda jak dorodny szczur, ale nie otyły. Franek to wielka zagadka dla mnie... ostatnio coś mu się poprzewracało w łebku i na każdym wybiegu trzyma się mnie i mojego narzeczonego, czego kiedyś nie robił. Sam przychodzi do nas, na kolana, na ramię, mnie dał buziaka ostatnio w usta... kiedyś nigdy sam nie wszedł na łóżko teraz go zgonić trudno z niego... jestem nim zdumiona, bo on nie lubił ludzi, mam wrażenie, że wręcz się brzydził ludźmi... oby jak najdalej od człowieka, a teraz zmiana o 180 stopni. Kiedyś wzięcie go na ręce było najbardziej obrzydliwą rzeczą dla niego... podoba mi się ta zmiana, tylko zastanawiam się skąd ona się wzięła?
Co mogę ogólnie powiedzieć o stadku? Już nie jest tak rozszalałe jak kiedyś... teraz więcej czasu śpią, na wybiegach pakują się za szafę albo do łóżka i tak śpią. Biegaja też, owszem ale to już nie to samo. Wybieg kiedyś to był prawdziwy wybieg, taki, że trzeba było pod nogi uważać, a teraz klatka może być non stop otwarta i nie trzeba uważać pod nogi tak jak wcześniej...