Witajcie
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Jestem tu nowa.
Ciężko mi się tu we wszystkim odnaleźć, ale żeby nie zaśmiecać,
to po prostu odświeżę ciut podobny wątek
Otóż...
Od wczoraj jestem posiadaczką (jeśli w ogóle można tak mówić o zwierzakach)
dzikiego szczura, a raczej szczurzynki.
Znalazłam ją u siebie w piwnicy (kamienica w centrum miasta).
Mała ma na oko (wg. wielkości szczurów hodowlanych) ok 5-6 tyg.
Dobrze odżywiona, bo rozpruła worek z karmą dla psa, więc dieta zacna
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Jak ją łapałam, to uciekała i bała się, ale nie była agresywna (krzyczała w niebogłosy!)
Poszła od razu do klateczki ze szklaną kuwetą, dostała jeść i pić.
Trochę się w niej "porozbijała" (w sensie szoku w zamkniętej przestrzeni), ale szybko wyluzowała.
Usiadła w kąciku i uważnie wszystko obserwowała.
Po 2-ch godzinach zakropiłam ją ivermectyną.
Rękę wkładałam bardzo wolno i mimo strachu raczej "tężała", niż wykazywała zachowania agresywne.
Dziś już swobodnie porusza się po klatce.
W nocy jadła, piła
Dziś wzięła przez kratki z ręki kawałek chlebka (bo specjalnie przekupna to ona nie jest).
Wet powiedział, że on też by podał ivermektynę i za 7-10 dni jeszcze raz. Ew. coś "zwykłego"
na odrobaczenie. Przez 2 tyg mam ją trzymać na kwarantannie.
Jeśli coś się będzie działo, mam dawać znać.
Szczurzynka wygląda zdrowo. Kupy normalne, oczka świecące, czyste, sierść gładka, czysta.
Mała oczywiście zostaje u mnie, bo nie "oddam naturze" zwierzaka, gdy w każdej piwnicy,
w każdej kamienicy leżą tony trutek na gryzonie...
Czy macie jakieś rady, sugestie czy wytyczne co robić, żeby nasze wspólne życie było
obopólnie przyjemne?
Czytałam kilka wątków o forumowych dzikusach, ale co wpis "w mojej historii",
to "mój wpis"
Pozdrawiam wszystkich zaszczurzonych
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)