Dziękujemy za życzenia!

Tak, te ćwirlle to taki zgrany team, wszystko robią razem, ganiają się razem, krzyczą razem, naskakują na innych - również razem

Chociaż Laboni jest im potrzebna w jednej sprawie i tu potrafią się dogadać:
Pod biurkiem mam 4 materiałowe kartony ze szczurzymi szpargałami. Jeden z nich to taka "apteczka" - w środku zamknięty, plastikowy pojemnik z lekami, jakieś waciki, gazy, rywanol, książeczki zdrowia, wydrukowana pierwsza pomoc i inne najważniejsze sprawy, aby w razie "w" nie biegać po wszystkich piętrach. Jako że jest najlżejszy to jest na wierzchu. Kiedyś schowałam tam ostropest plamisty który jest paskuudnie gorzki, ale szczury go ubóstwiają - włamały się, zjadły, poszły sobie. Ostropest zmienił miejsce zamieszkania (metalowa puszka + inny karton - nie znajdą), ale szczury dalej twierdzą (już od kilku miesięcy), że ten ostropest dalej tam przesiaduje. No i są włamy - średnio 5/1h wybiegu. Wkurzyłam się, zakleiłam pojemnik taśmą - pokrywa od razu nie odchodzi. Beże nie dają rady, ale, ale... zawołają Laboni i wspólnymi siłami dostają się do środka! A paskudny ostropest znowu im się schował
A Tintoś... Drgawki się nie powtórzyły (przynajmniej ja ich nie widziałam), ale może jednak się umówię do Kobry. Filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=tOk9Rpk673I - przewińcie do 3:35. Było to trochę słabsze, ale jednak.. było.. Było też krótsze, uspokoił się jak wzięłam go na ręce i przytuliłam. Potem był bardzo zmęczony, bo zasnął na dosyć długo na kolanach, pod kołdrą. Zobaczymy jak się będą temperatury rozkładać i jak Tintol się będzie czuł. Wcześniej niż na przyszłą sobotę, będzie problem aby się umówić.
A! Ol. dziękuję za przypomnienie, że istnieje coś takiego jak filmiki... Bo wstyd, ale o tym nie pomyślałam... Opisy czytałam, czytałam, ale aby trochę pomyśleć i w yt wklepać?
A coś doraźnie, na starcze problemy z nóżkami Laboniowymi? Ktoś coś wie, jak pomóc? Bo mała chyba nie zauważyła, że nóżki już nie pierwszej młodości i czasami wyznacza sobie zbyt wysokie cele. Czasami spada, a ja nie zawsze zdążę złapać
A Laboni mnie ostatnio strasznie pokochała! Naprawdę! Jeszcze bardziej niż zwykle. Leże w łóżku to się przyczłapie. Wstanę, idę w kierunku drzwi, Laboniowe łapki niosą szybko w moją stronę - abym nie uciekła. Siadam przy biurku, a Ona chop na kartony, chop na kolana. Szczur wygłaskany? Wygłaskany. Ładuje się na ramię, potem po ręce na biurko, długopis w pyszczek i "baw się ze mną!" I jestem zmuszona bawić się jak piórkiem z kotkiem

Kochana mała.
Dobraaa, idę na ten mróz z Koresławem, bo się biedak zaraz zapłacze. Jak nie przymarznę do chodnika czekając na światłach to będzie cud! Od poniedziałku leżałam w łóżku, pierwsze spotkanie z mrozem
