No dobra, chwila relacji.
Na chwilę obecną w malutkiej klatce siedzą Limfocyt, Wirus i Speedy. Limfocyt dobrze na niego działa, jest spokojny i tylko parę razy na niego nafukał, jak mu właściciel tych malutkich, ale tak ciekawych jajeczek, uciekł

. Speedy też grzecznie przewracaniu się poddaje, iskać brutalnie pozwala, niedługo dorzucam Mikroba. Wąglik na końcu...
W weekend byłam z chłopakami (bez Limfocyta jeszcze) u tahti w domu rodzinnym. Zaowocowało to wspólnym wybiegiem. W pierwszy dzień chłopaki były nieco zestresowane - te moje. Obce zapachy plus DWA KOTY PSY O MATKO TO NAS ZJEEEEE!!!!!!!!11!111
stoicki spokój stada tahti je ośmielił. Mikrobowi zresztą ośmielania się nie było trzeba...

Następnego dnia na wybieg dołączył Fenek i sporo odwagi... Wąglik zaczął biegać za jajkami Sekatora. Nie zdążyłam się dowiedzieć, czym to zaowocuje - nie wiem kiedy, w oka mgnieniu, ledwo pojawił się Fentanyl tahtim, zaczęła się dzika kotłowanina. Przegrał w niej Wąglik, który wskoczył mi na ramię, zleźć nie chciał i kwiczał na inne szczury. Fenek powędrował do mamy tahti (jego jedynej, prawdziwej miłości - niesamowite to jest, jak ten szczur ją kocha!) i reakcji na resztę moich nie sprawdziliśmy

. Szwagier biedny podszedł do Wąglika, a ten ze strachu go zaatakował. Polała się krew a Szwagier długo popiskiwał w ramionach tahti. W ramach odreagowania, jak się uspokoił, zgwałcił uczciwie wszystkie pozostałe szczury

ocalał jedynie Wąglik na moim ramieniu, sztywny ze strachu, ale on ma i tak przejścia po Wirusie...

Reszta dogadała się nieźle. Czejs zwłaszcza polubił moje czarnuchy, może mu się z diabłem myliły...

a to takie dwa słodkie gejki...
Mikrob każdą nową znajomość zaczynał od dokładnego wyczyszczenia delikwenta. Co takie brudasy będą się pałętać...
Trochę fotek.
Wągliś - czujny czyścioch


Speedy z Czejsem
Mikrobek (miał zdecydowanie najwięcej zdjęć, co wynika z uwielbienia tahti dla tego szczura. Ona mi go kiedyś ukradnie, ja się boję...)

Kumoszki trzy
... coś mi się w oczach dwoi, troi...
...zdecydowanie troi...
Aaaaale szczura...

czyli cały wybieg (to pierwszy dzień, w który Fenkowi się "nie chciało" wyjść z klatki)
