Wczoraj przywieźliśmy Młodego od weterynarza, bo musiał zostać na noc. Podobnie jak Biały miał za niską temperaturę
W piątek gdy wracaliśmy od weterynarza byłam tak zła, że sama nie wiedziałam czy dobrze zrobiliśmy zostawiając go tam. Dzwoniąc pytaliśmy się czy będzie Barbara (ta do której chodzimy i jest jedną z lepszych tutaj weterynarzy) powiedzieli, że tak. Wzięliśmy Młodego specjalnie żeby go zbadała. Na miejscu okazało się, że przyjmie nas znowu ta sama co ostatnio (Liz)

, która wcześniej twierdziła, że z Młodym wszystko ok, mimo że wiedziałam, że nie jest w porządku.
Tym razem bardziej skupiła się na Młodym. Z Białym niby już dobrze, tzn. płuca w porządku, czyste. Trochę ostatnio jeszcze chrumkał, ale dzisiaj już nie zauważyłam żeby wydawał jakieś dźwięki. No i okazało się, że Młody też ma chyba problem z płucami i jeszcze do tego ta niska temp., musiał zostać u nich. A bardzo się tego obawiałam, no ale zostawiliśmy go u nich.
Wczoraj gdy pojechaliśmy po Młodego była już Barbara. Co tu dużo mówić nie dała nam dużych nadziei.
Prawdopodobnie to też zapalenie płuc, prawdopodobnie bo ja już naprawdę nie ufam lekarzom w 100% i tak naprawdę nie wiem czy to dobra diagnoza. Dostał leki i cóż w jego wieku i przy jego masie wszystko jest możliwe
Młody wygląda gorzej niż przed wizytą u lekarza. Jedyny plus to chyba to, że już tak nie piszczy. Czasami jak mu niewygodnie lub go podnoszę i nie może się ułożyć coś tam popiskuję, ale chyba mniej. Mało je, a u niego to już nie jest dobrze jak nie chce jeść

. Leków tez nie chce brać, zresztą jak zobaczyłam te dawki dla niego to się przeraziłam.
W ogóle jest taki... nie Młody, wcześniej miał jakąś energię, teraz tylko by spał. Mam nadzieję, że mu się polepszy i że to po tych lekach i wizycie u weterynarza jest taki markotny. Chyba nie było mu tam dobrze.
Weterynarz powiedziała, że Młody ma chęć walki i się nie oddaję, je, piję i chce żyć. Ale mówiąc to też nie dawała nam dużej nadziei i chyba chciała żebyśmy byli przygotowani na każdą możliwość. Jak pomyślę, że będę musiała pomóc kolejnemu szczurkowi odejść, mojemu Młodemu to samą myśl płaczę. Nie dam rady, po prostu nie dam.
Musiałam się tutaj wyżalić, bo gdzie indziej jak nie tu na forum.
Mam nadzieję, że Młody ma jeszcze dużo siły w sobie i wszystko będzie dobrze. Musi być.