
Aya... moja kochana Ajunia, Ajusia, Ajulka... byłaś taka malutka jak do nas przyjechałaś, ledwo sięgałaś do poidełka.. Byłaś kochanym szaraczkiem, nic nie wskazywało na to, że wyrośnie z Ciebie taki piękny syjam z cudownym białym znaczeniem... Przeżyłaś z nami nieco ponad rok, to zdecydowanie za mało
 to nie był wiek na umieranie
 to nie był wiek na umieranie  niestety coś zjadało Cię z dnia na dzień, w tak szybkim tempie, że nie mogę uwierzyć, że dziś już Cię z nami nie ma... Walczyliśmy o Ciebie jak mogliśmy, byłaś przez ostatni tydzień obstawiona praktycznie samymi lekami
 niestety coś zjadało Cię z dnia na dzień, w tak szybkim tempie, że nie mogę uwierzyć, że dziś już Cię z nami nie ma... Walczyliśmy o Ciebie jak mogliśmy, byłaś przez ostatni tydzień obstawiona praktycznie samymi lekami  nie mogłam już patrzeć, jak przestajesz potrafić chodzić, jak nie jesteś w stanie zjeść mokrego gerberka, jak nie możesz wypić nutri drinka, bo zamiast go pić, oddychałaś nim..Przecież jeszcze niedawno biegłaś w pośpiechu po swoje ukochane dropsiki... nie wiem, jak stado pogodzi się z Twoją stratą - stracili przecież swoją ukochaną, mądrą alfę... miałaś zawsze anielską cierpliwość, nawet wtedy kiedy Mishka z uporem maniaka zabierala Ci każdą chrupkę, którą Tobie dałam..Ty z anielską cierpliwością czekałaś na następny kawałek...z pokorą przyjmowałaś nowych członków do stada, nigdy nie robiłaś problemów, choć byłaś alfą.. potrafiłaś pokazać, że rządzisz, ale nigdy nikogo nie krzywdząc... Stado Cię szanowało, kochało.. tak jak i my... nie wyobrażam sobie, że już więcej Cię nie zobaczę... że nie wytkniesz do mnie swojego pięknego nochala, nie przyjdziesz się przywitać, poprosić o małe miziańsko.. nie mogę się z tym pogodzić... mam tylko nadzieję, że teraz jest Ci lepiej... że nie czujesz już bólu, że biegasz za swoimi dropsikami, jesz jak kiedyś za 10, tyle, że teraz do woli, bez ograniczeń...
 nie mogłam już patrzeć, jak przestajesz potrafić chodzić, jak nie jesteś w stanie zjeść mokrego gerberka, jak nie możesz wypić nutri drinka, bo zamiast go pić, oddychałaś nim..Przecież jeszcze niedawno biegłaś w pośpiechu po swoje ukochane dropsiki... nie wiem, jak stado pogodzi się z Twoją stratą - stracili przecież swoją ukochaną, mądrą alfę... miałaś zawsze anielską cierpliwość, nawet wtedy kiedy Mishka z uporem maniaka zabierala Ci każdą chrupkę, którą Tobie dałam..Ty z anielską cierpliwością czekałaś na następny kawałek...z pokorą przyjmowałaś nowych członków do stada, nigdy nie robiłaś problemów, choć byłaś alfą.. potrafiłaś pokazać, że rządzisz, ale nigdy nikogo nie krzywdząc... Stado Cię szanowało, kochało.. tak jak i my... nie wyobrażam sobie, że już więcej Cię nie zobaczę... że nie wytkniesz do mnie swojego pięknego nochala, nie przyjdziesz się przywitać, poprosić o małe miziańsko.. nie mogę się z tym pogodzić... mam tylko nadzieję, że teraz jest Ci lepiej... że nie czujesz już bólu, że biegasz za swoimi dropsikami, jesz jak kiedyś za 10, tyle, że teraz do woli, bez ograniczeń...Przed wyjazdem na ostatnie spotkanie z weterynarzem uspokajałam Cię, bo kręciłaś się nerwowo w swojej pluszowej kostce.. głaskałam Cię, widziałam, że to koi Twój ból... wiedziałam, że czujesz, że zaraz się pożegnamy... że to nasze ostatnie spotkanie.. ostatnie mizianie.. śpiewałam cichutko "Bronte" Gotye... a łzy same bezradnie płynęły po policzkach...
Jadąc do weterynarza Twoje oczy już prawie były zamknięte, pomału już sama odchodziłaś... kiedy zostałaś pierwszą iniekcję, usypiającą/uspokajająca, głaskałam Cię tak długo, dopóki nie zasnęłaś... czułaś mnie do końca... mam nadzieję, że dobrze mnie zapamiętasz.. kocham Cię tak bardzo
 
 Ayunia była jedynym szczurem w stadzie, który pachniał... Ayusia pachniała kwiatami...wrzosem/bzem... pochowaliśmy Cię dziś w naszym ogrodzie, właśnie pomiędzy bzami (to był przypadek, zauważyłam to, kiedy już sobie leżałaś spokojnie w ziemi). Cóż za piękny zbieg okoliczności... w kartoniku, oprócz kocyka dostałaś też 2 dropsy, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś Ci znowu coś zabrał...
Śpij spokojnie mój aniołku kochany...
Jeszcze raz, już z daleka zaśpiewam Ci znów "Bronte"...
http://www.youtube.com/watch?v=le34ygtODfI
Now your bowl is empty
And your feet are cold
And your body cannot stop rocking
I know
It hurts to let go
Since the day we found you
You have been our friend
And your voice still
Echoes in the hallway of this house
But now
It's the end
We will be with you
When you're leaving
We will be with you
When you go
We will be with you
And hold you till you're quiet
It hurts to let you go
We will be with you
We will be with you
We will be with you
You will stay with us


 Za TM: Tosia, Essi, Aya, Mishka, Ciaposław, Tajfunio, Lunka, Krecik, Gucio
  Za TM: Tosia, Essi, Aya, Mishka, Ciaposław, Tajfunio, Lunka, Krecik, Gucio
 [*] Alfred
 [*] Alfred 








 
  
 Nie znam sposobu by zmniejszyć ból po stracie przyjaciela, może to uczynić jedynie czas...Ja w swojej logice stwierdziłem, że skoro we mnie żyją wspomnienia o Moim Nicponiu, to on tak naprawdę nie umarł, swoisty rodzaj nieśmiertelności, kiedy ja odejdę to można powiedzieć, że historia definitywnie zatrzaśnie ostatnią stronę powieści...nie będzie mnie i wspomnień o Nicponiu...ale czy wtedy będzie to miało jakiekolwiek znaczenie? Nie wiem co jest po drugiej stronie, ale wiem, że ktoś tam na nas niecierpliwie czeka...
 Nie znam sposobu by zmniejszyć ból po stracie przyjaciela, może to uczynić jedynie czas...Ja w swojej logice stwierdziłem, że skoro we mnie żyją wspomnienia o Moim Nicponiu, to on tak naprawdę nie umarł, swoisty rodzaj nieśmiertelności, kiedy ja odejdę to można powiedzieć, że historia definitywnie zatrzaśnie ostatnią stronę powieści...nie będzie mnie i wspomnień o Nicponiu...ale czy wtedy będzie to miało jakiekolwiek znaczenie? Nie wiem co jest po drugiej stronie, ale wiem, że ktoś tam na nas niecierpliwie czeka...