Deli - na szczęście antybiotyk dopyszczkowo, skoro lubi kaszkę, to zrobię dzisiaj wszystkim na kolację

Plan był taki, żeby podawać w miseczce na noc - z jogurtem czy gerberem. Zastrzyki wybiłyśmy sobie z głowy już u weta
Zyberka - Puszek przy niej to jest NALEŚNIK. On nawet nie próbował się bronić jak go brałam na ręce, kluska taka bezwładna się robiła i miał ten wyraz pyszczka "co ze mną zrobisz? Bo najbardziej lubię za uszkiem"

I nie, to nie jest fetysz, to.. no.. samo tak wychodzi

Najpierw była ta bida w Krakowie, zahukane maleństwo, które tylko szczypało w obronie własnej, potem był Puszek, w międzyczasie Pokrzywa (koszatniczka), a teraz ta bestia z piekła rodem

I to jak do tej pory mój najcięższy przypadek

Palce mam 3 pogryzione, ale tylko jeden niesprawny. Podejrzewam, że teraz będzie mi ciężej, bo będę się denerwować jak jej wsadzę łapę do klatki - już raz poczułam jak to boli i nie dam rady wziąć jej na ręce bez obawy, że mnie użre - a ona to wyczuje i dziabnie, utwierdzając mnie w tym przekonaniu. Pewnie, że na którymś etapie Deli będzie musiała mnie odwiedzić i wziąć małą na ręce, żeby pojawił się człowiek z zewnątrz bez urazy podszytej strachem, który nie da jej się zastraszyć. Wtedy szczur zgłupieje i odpuści..
Jest też druga opcja, szczur posiedzi u mnie 2 miesiące, przyzwyczai się, zadomowi, a potem zaczniemy ją powoli oswajać.. Daję jej około pół roku na ogarnięcie się
