Sasha, Sashka, Sashłyniu, Sashłyczek.....dostałyśmy maila od pseudohodowcy, czy chcemy ją..odda bo nie może zajść w ciążę

Oczywiście zabrałyśmy...brzydalek straszny...ale kochana, przymilna, odważna...szybko pojechała do nowego domu do
jordana. Tam niestety nie potrafiła się dogadać ze stadem

Po wielu próbach łączenia, mała wróciła do mnie. Próbowałam ją łączyć z Królewnami..jednak okazało się, że Sasha woli inaczej...nerwus, panikarz, dominatorka, agresorka..dla szczurów, dla mnie cudowny i kochany łobuziak. Mieszkała jakiś czas sama..do czasu aż adoptowałam Lexi

Spotkały się kilka razy. To była miłość od pierwszego niuchnięcia

Lexi bardzo uległa, od razu poddała się Sashy

Dogadały się bez większych problemów i zamieszkały razem

Cudownie było patrzeć jak wreszcie Sasha ma do kogo się przytulić, kto ją iska i grzeje w nocy

Łzy napływały do oczu jak widziałam je razem
Na Wielkanoc pojechałam do rodziców...ogonkami zajmowała się
Biała...w niedziele wieczorem przez telefon powiedziałam mi że Sashka gada

We wtorek pojechałyśmy do weta. Zapalenie płuc

Dostała antybiotyk, steryd, biodacyne do nebulizacji...nie pomagało...pojechałyśmy znowu do weta..dostała jeszcze steryd i zalecenie kontynuacji antybiotyku...we wtorek w nocy Sasha zaczęła łapać powietrze pyszczkiem

co jakiś czas miała takie krótkie ataki duszności..Biała podała jej steryd. Na drugi dzień pojechałyśmy znowu do dr. Diagnoza po osłuchaniu: najprawdopodobniej ropnie/guzy w płucach...serce słychać tak wyraźnie, jakby dzwięk odbijał się od litej masy

dla potwierdzenia diagnozy należało zrobić rtg..zdjęcie musiało być wykonane pod narkozą wziewną, więc trzeba było poprawić stan Sashki. Dostała Mucosolvan i Pulmicort do nebulizacji. W nocy znowu miała ataki duszności...po drugiej nebulizacji spała już spokojnie. Na drugi dzień pojechałyśmy na rtg. Miałam nadzieje..nadzieje na to że jednak nie będzie tam ropni ani guzów...wtedy byłaby szansa na ratunek mojego brzydalka... Niestety..i tym razem dr Piasecki się nie pomylił. Zdjęcie potwierdziło wcześniejszą diagnozę: całe lewe płuco w ropniach..na zdjęciu było takie białe, aż świecące

Sasha dostała ostatni zastrzyk..i zasnęła...20.04
Ja do tej pory nie mogę w to uwierzyć...minęło kilka dni a ja dalej nie wierzę, że jej nie ma

Patrzę na klatkę, w której siedzi Lexi i szukam brzydalka..ale jej nie ma..NIE MA...
Była cudowna i wyjątkowa..ubóstwiałam ją miziać i miętolić i całować to dziwacznie porośnięte włoskami ciałeczko...indywidualistka, która wiedziała czego chce...miała trudny początek...ale mam nadzieje, że choć ten rok u mnie dał jej troszkę stabilności i spokoju..i Lexi..Lexi na pewno była jej szczęściem...
Żegnaj mój ukochany brzydalku...żegnaj i do zobaczenia Sashłyniu
"We will be with you
When you're leaving
We will be with you
When you go
We will be with you
And hold you till you're quiet
It hurts to let you go
We will be with you
We will be with you
We will be with you
You will stay with us"