Śpiochy i żarłoki
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: Śpiochy i żarłoki
Jasne Też się cieszę, bo bałam się, że to będzie bardzo trudne łączenie...
Obserwuję je cały czas, na łóżku miały kilka sprzeczek, ale nie jestem w stanie ocenić czy to starsze między sobą, czy z małą, bo wszystko działo się pod kołdrą.Teraz siedzą w klatce, Resa, która od czasu do czasu spuszcza łomot innym 'dla zasady' przed chwilą ustawiła małą do pionu, bo Merrill się kręciła koło jej zapasów pochowanych w trocinach. Ale poza tym jest dobrze, baby ją iskają, myją, łażą za nią..
Natomiast sama Merrill jest kompletnym przeciwieństwem moich panien Uszyłam im domki - duże wolą siedzieć na domkach i używać jako hamaczków - mała włazi do środka. Duże kupy robią na samym dole - mała na samej górze Duże kochają makaron i gerberki, a nie jedzą granulatu z karmy - mała gerberka powąchała, makaronu nawet nie spróbowała, za to granulat zanosi na górę i tylko słychać chrupanie. Kochany potworek, a te jej kłapciaste uszy powodują, że nic, tylko by się chciało ją przytulać i chronić bidę przed całym złem tego świata
I właśnie od tego jej wyglądu wzięło się imię... a dokładniej, od tego komiksu http://fc04.deviantart.net/fs71/f/2011/ ... 47641y.jpg
Merrill jest postacią dość długo trzymaną pod kloszem, elfem, który nie miał kontaktu z ludźmi, więc jest mocno zakłopotana, kiedy w końcu spotyka jakiegoś nie-elfa. A będąc zakłopotaną, dostaje słowotoku, plącze się, jest urocza i zagubiona. I robi dokładnie takie miny, jak kłapouch, kiedy patrzy na mnie z hamaczka i nie wie do końca co powinna zrobić
Obserwuję je cały czas, na łóżku miały kilka sprzeczek, ale nie jestem w stanie ocenić czy to starsze między sobą, czy z małą, bo wszystko działo się pod kołdrą.Teraz siedzą w klatce, Resa, która od czasu do czasu spuszcza łomot innym 'dla zasady' przed chwilą ustawiła małą do pionu, bo Merrill się kręciła koło jej zapasów pochowanych w trocinach. Ale poza tym jest dobrze, baby ją iskają, myją, łażą za nią..
Natomiast sama Merrill jest kompletnym przeciwieństwem moich panien Uszyłam im domki - duże wolą siedzieć na domkach i używać jako hamaczków - mała włazi do środka. Duże kupy robią na samym dole - mała na samej górze Duże kochają makaron i gerberki, a nie jedzą granulatu z karmy - mała gerberka powąchała, makaronu nawet nie spróbowała, za to granulat zanosi na górę i tylko słychać chrupanie. Kochany potworek, a te jej kłapciaste uszy powodują, że nic, tylko by się chciało ją przytulać i chronić bidę przed całym złem tego świata
I właśnie od tego jej wyglądu wzięło się imię... a dokładniej, od tego komiksu http://fc04.deviantart.net/fs71/f/2011/ ... 47641y.jpg
Merrill jest postacią dość długo trzymaną pod kloszem, elfem, który nie miał kontaktu z ludźmi, więc jest mocno zakłopotana, kiedy w końcu spotyka jakiegoś nie-elfa. A będąc zakłopotaną, dostaje słowotoku, plącze się, jest urocza i zagubiona. I robi dokładnie takie miny, jak kłapouch, kiedy patrzy na mnie z hamaczka i nie wie do końca co powinna zrobić
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
No to porcja zdjęć z wczoraj. Stadko zostało na weekend z moją mamą, która boi się je wypuszczać, żeby nie zwiały i daje im tylko suche, żeby nie zaszkodzić - ot, dietka Dzięki temu nauczyły się jeść suchą karmę Dlatego po moim powrocie do gerberka niektóre wchodziły.. całe.
Merrill i gerberek (przekonała się do niego)
Wcinamy z jednej miski - Merrill i Tina
Nawet łapki mam w gererku... Merrill
Rina
Resa
Jedzenie... piętrowe Merrill i Tina
Rina i Merrill
Tina pokazuje język
Spider-rat: Resa
Merrill i gerberek (przekonała się do niego)
Wcinamy z jednej miski - Merrill i Tina
Nawet łapki mam w gererku... Merrill
Rina
Resa
Jedzenie... piętrowe Merrill i Tina
Rina i Merrill
Tina pokazuje język
Spider-rat: Resa
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
Cudne są. A słonioucha najcudna
Re: Śpiochy i żarłoki
http://imageshack.us/photo/my-images/15/igp2001.jpg/ Fajne umaszczenie.
9 duszyczek za TM [*]
Re: Śpiochy i żarłoki
Jak była mała, to wyglądała tak: http://a3.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos- ... 1289_n.jpg - druga od lewej, na górze. Pewnie zanim jej stuknie pół roku zrobi się całkiem biała
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
We czwartek trafiła do mnie na DT dziewczynka z tego ogłoszenia: http://krakow.gumtree.pl/c-Zwierzaki-in ... Z322825375
Mieszkanie siedmio- czy ośmioosobowe, chyba studenci. W wakacje któryś wpadł na pomysł kupienia zwierzaka. Padło na szczura. Chłopcy nie wiedzieli nawet czy to samiec czy samica, byli przekonani, że to facet - nazwali go Bonito.
Szczur miał maleńką klateczkę dla chomika, która stała w korytarzu przy drzwiach wejściowych.
Ale od wakacji minęło parę miesięcy, zaczęły się studia, imprezy, czasu dla futrzaka brakowało, więc postanowili go oddać do zoologicznego. Szczur za duży, nie przyjęli. No to może na karmę? Na szczęście jeden z lokatorów postanowił dać na gumtree ogłoszenie, które nausicaa znalazła. Szczur, który jest szczurzycą, został przeze mnie zabrany - ale odbierałam ją o dwunastej w południe, a do osiemnastej miałam zajęcia. Niby transporter jest, ale... dziewczyna nijak nie chce do niego wejść, za to chętnie siedzi pod bluzą. Niech będzie, bywali ludzie, którzy swoje szczury nosili na zajęcia, mi chyba też wybaczą.
Jeszcze w życiu nie widziałam tak grzecznego, ciekawskiego, proludzkiego i niezmordowanego ogona Przez cały czas, kiedy miałam wykłady, szczurzyca siedziała w kapturze, niuchała i czasem próbowała przejść na kogoś siedzącego obok mnie. W ciągu całych zajęć zasnęła może jeden raz, na 10-15 min. Widocznie przy tylu ludziach w mieszkaniu często była na rękach.
Wychodzę z zajęć, godzina 18:00, robi się zimno, a szczur kicha. Uparcie, co jakiś czas, słyszę pojedyncze kichnięcie i zazwyczaj mam potem mokry policzek. Ale po prostu mokry, bez porfiryny. Wracam tramwajem do domu, szczurzyca siedzi pod bluzą.
No dobra, jest późno, ale może jeszcze dobijemy się do weta na Bronowicach - na szczęście mają otwarte do 20, dziewczyna zostaje osłuchana, płuca czyste, węzły chłonne w normie, ale kupa brzydka i ze śluzem - na wszelki słuczaj dostaje leki na odrobaczenie.
Wracamy do domu, mała dostaje do dyspozycji chorobówkę - klatkę dla kanarka, jakieś 35x45x70, na razie musi wystarczyć. Świeże trociny bukowe, rura drenażowa do schowania się, rat nature w miseczce. No to obserwujemy. Mała zwija się w kłębek i idzie w kimę na dnie klatki. Parę godzina później nadal nie opuszcza dołu. Coś jest nie tak... W końcu do mnie dociera: w tej jej klateczce mała nie mogła się nawet wyprostować, o wspinaniu nie mówiąc. Biedaczysko jest szczurem absolutnie naziemnym...
Na dnie klatki lądują szmatki, klatka zostaje przykryta kocykiem. Całą noc słyszę kichanie.
W piątek wieczorem moje baby ganiają po łóżku, ale aż je nosi - wcześniej na wybiegu na łóżku była nowa, czuć jej zapach - siedzą na krawędzi łóżka i węszą w stronę klatki, z której ciągle słyszę kichanie.
Patrzę w stronę klaki i widzę tęskny wzrok szczura, który nie widział innego ogona od pół roku. Zlitowałam się, chociaż nie powinnam. wzięłam małą na ręce i puściłam na łóżko. Efekt - wiadomo, obcy na terenie mojego stada, najpierw obwąchały, potem zaczęły iskać - ale Rinie coś odwaliło i zaczęła biedaczkę ujeżdżać, więc tamta na plecy i w pisk. Raz, drugi, trzeci, w końcu złapałam obie i na grzbiet - nowa leży sparaliżowana, Rina się wyrywa. Trudno, w nocy ich łączyć nie będę, poczekają do rana.
Znowu w nocy słyszałam kichanie, ale nie pogorszyło jej się. Żadnej porfiryny, o ilę mogę wymacać, to węzły chłonne ok.
Rano - klatka do łazienki, szczury do łazienki, puszczamy wiarę wolno.
O dziwo, był spokój. Dopiero potem, w klatce, trochę ją pomęczyły, ale szybko im się znudziło. Natomiast potwierdziło się, że mała nie radzi sobie ze wspinaczką. Cała klatka została przemeblowana na potrzeby nowej - która dostała tymczasowe imię Wydra, z racji szerokiego pyszczka (moje dziewczyny mordki mają trójkątne, ostre, a u Wydry po bokach nosa, tam, gdzie wyrastają wibrysy, jest szeroko, co widać na tym zdjęciu: http://imgc.classistatic.com/cps/kjc/11 ... ch_19.jpeg) - więc z kuwety do półki z jedzeniem ma dostęp przez rurę, wyżej może wchodzić po hamaczkach, które są też zabezpieczeniem przed upadkiem.
Wydra sama w sobie okazała się kochanym miziakiem. Jako jedyna większość wybiegu spędza przy mnie, śpiąc gdzieś w zgięciu łokcia czy przy szyi. Mam niejasne wrażenie, że to szukanie ciepła, kichanie i szeroki nos, mogą oznaczać jakąś chorobę albo alergię. Prawdopodobnie nie powinnam łączyć jej ze stadem tak od razu, ale mam nadzieję (teraz widzę, jak to głupio brzmi), że moje baby są wystarczająco odporne.
Ale wracając - jest miziakiem, który ten swój czarny łepek kładzie gdzieś blisko człowieka, wtula się i tak usypia. Moje stado chyba zrobiło się o nią trochę zazdrosne, bo Rina, kiedy już przestała napastować Wydrę, przyszła do mnie, położyła się wzdłuż ręki i zasnęła. Czasem tak robi, każe się głaskać po łebku, przychodzi na pieszczoty... ale dzisiaj zasnęła i we śnie przewróciła się na bok, a pomiziana po brzuchu - na plecki Aż mi się łezka w oku zakręciła... Jest u mnie niecałe dwa miesiące, a już pokazuje brzusio Wreszcie zaczyna mi ufać, uszatek mały
Mieszkanie siedmio- czy ośmioosobowe, chyba studenci. W wakacje któryś wpadł na pomysł kupienia zwierzaka. Padło na szczura. Chłopcy nie wiedzieli nawet czy to samiec czy samica, byli przekonani, że to facet - nazwali go Bonito.
Szczur miał maleńką klateczkę dla chomika, która stała w korytarzu przy drzwiach wejściowych.
Ale od wakacji minęło parę miesięcy, zaczęły się studia, imprezy, czasu dla futrzaka brakowało, więc postanowili go oddać do zoologicznego. Szczur za duży, nie przyjęli. No to może na karmę? Na szczęście jeden z lokatorów postanowił dać na gumtree ogłoszenie, które nausicaa znalazła. Szczur, który jest szczurzycą, został przeze mnie zabrany - ale odbierałam ją o dwunastej w południe, a do osiemnastej miałam zajęcia. Niby transporter jest, ale... dziewczyna nijak nie chce do niego wejść, za to chętnie siedzi pod bluzą. Niech będzie, bywali ludzie, którzy swoje szczury nosili na zajęcia, mi chyba też wybaczą.
Jeszcze w życiu nie widziałam tak grzecznego, ciekawskiego, proludzkiego i niezmordowanego ogona Przez cały czas, kiedy miałam wykłady, szczurzyca siedziała w kapturze, niuchała i czasem próbowała przejść na kogoś siedzącego obok mnie. W ciągu całych zajęć zasnęła może jeden raz, na 10-15 min. Widocznie przy tylu ludziach w mieszkaniu często była na rękach.
Wychodzę z zajęć, godzina 18:00, robi się zimno, a szczur kicha. Uparcie, co jakiś czas, słyszę pojedyncze kichnięcie i zazwyczaj mam potem mokry policzek. Ale po prostu mokry, bez porfiryny. Wracam tramwajem do domu, szczurzyca siedzi pod bluzą.
No dobra, jest późno, ale może jeszcze dobijemy się do weta na Bronowicach - na szczęście mają otwarte do 20, dziewczyna zostaje osłuchana, płuca czyste, węzły chłonne w normie, ale kupa brzydka i ze śluzem - na wszelki słuczaj dostaje leki na odrobaczenie.
Wracamy do domu, mała dostaje do dyspozycji chorobówkę - klatkę dla kanarka, jakieś 35x45x70, na razie musi wystarczyć. Świeże trociny bukowe, rura drenażowa do schowania się, rat nature w miseczce. No to obserwujemy. Mała zwija się w kłębek i idzie w kimę na dnie klatki. Parę godzina później nadal nie opuszcza dołu. Coś jest nie tak... W końcu do mnie dociera: w tej jej klateczce mała nie mogła się nawet wyprostować, o wspinaniu nie mówiąc. Biedaczysko jest szczurem absolutnie naziemnym...
Na dnie klatki lądują szmatki, klatka zostaje przykryta kocykiem. Całą noc słyszę kichanie.
W piątek wieczorem moje baby ganiają po łóżku, ale aż je nosi - wcześniej na wybiegu na łóżku była nowa, czuć jej zapach - siedzą na krawędzi łóżka i węszą w stronę klatki, z której ciągle słyszę kichanie.
Patrzę w stronę klaki i widzę tęskny wzrok szczura, który nie widział innego ogona od pół roku. Zlitowałam się, chociaż nie powinnam. wzięłam małą na ręce i puściłam na łóżko. Efekt - wiadomo, obcy na terenie mojego stada, najpierw obwąchały, potem zaczęły iskać - ale Rinie coś odwaliło i zaczęła biedaczkę ujeżdżać, więc tamta na plecy i w pisk. Raz, drugi, trzeci, w końcu złapałam obie i na grzbiet - nowa leży sparaliżowana, Rina się wyrywa. Trudno, w nocy ich łączyć nie będę, poczekają do rana.
Znowu w nocy słyszałam kichanie, ale nie pogorszyło jej się. Żadnej porfiryny, o ilę mogę wymacać, to węzły chłonne ok.
Rano - klatka do łazienki, szczury do łazienki, puszczamy wiarę wolno.
O dziwo, był spokój. Dopiero potem, w klatce, trochę ją pomęczyły, ale szybko im się znudziło. Natomiast potwierdziło się, że mała nie radzi sobie ze wspinaczką. Cała klatka została przemeblowana na potrzeby nowej - która dostała tymczasowe imię Wydra, z racji szerokiego pyszczka (moje dziewczyny mordki mają trójkątne, ostre, a u Wydry po bokach nosa, tam, gdzie wyrastają wibrysy, jest szeroko, co widać na tym zdjęciu: http://imgc.classistatic.com/cps/kjc/11 ... ch_19.jpeg) - więc z kuwety do półki z jedzeniem ma dostęp przez rurę, wyżej może wchodzić po hamaczkach, które są też zabezpieczeniem przed upadkiem.
Wydra sama w sobie okazała się kochanym miziakiem. Jako jedyna większość wybiegu spędza przy mnie, śpiąc gdzieś w zgięciu łokcia czy przy szyi. Mam niejasne wrażenie, że to szukanie ciepła, kichanie i szeroki nos, mogą oznaczać jakąś chorobę albo alergię. Prawdopodobnie nie powinnam łączyć jej ze stadem tak od razu, ale mam nadzieję (teraz widzę, jak to głupio brzmi), że moje baby są wystarczająco odporne.
Ale wracając - jest miziakiem, który ten swój czarny łepek kładzie gdzieś blisko człowieka, wtula się i tak usypia. Moje stado chyba zrobiło się o nią trochę zazdrosne, bo Rina, kiedy już przestała napastować Wydrę, przyszła do mnie, położyła się wzdłuż ręki i zasnęła. Czasem tak robi, każe się głaskać po łebku, przychodzi na pieszczoty... ale dzisiaj zasnęła i we śnie przewróciła się na bok, a pomiziana po brzuchu - na plecki Aż mi się łezka w oku zakręciła... Jest u mnie niecałe dwa miesiące, a już pokazuje brzusio Wreszcie zaczyna mi ufać, uszatek mały
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
Odświeżam stary temat... Stado nam się od czasów Wyderki powiększyło o Kokosa, Hertza, Guaranę i Pchłę.
Kokos jest ok półroczną beżową husky, awanturnikiem i wredotą jakich mało. Pochodzi z nadwyżki karmowej i jako maluszek była bardzo odważna, ciekawska i proludzka, dołączyła do nas chyba w listopadzie. Na początku stycznia, kiedy wróciłam z tygodniowego wyjazdu, okazało się, że Kokos ma ropnia wielkości małej wiśni pod szyją. Udało się go zoperować, chociaż szczur jest niepodatny na wziewkę (!), ale kolejne dni, kiedy 3xdziennie musiałam jej przemywać rankę jodyną i gentamycyną spowodowały, że szczur zdziczał. Teraz nie lubi dotyku, cała tężeje - owszem, przyjdzie do człowieka, wejdzie na ramię, ale dłoń źle jej się kojarzy.
Ponieważ Kokos w pewnym momencie zaczęła się strasznie pastwić nad Merrill (zwaną teraz Kłapouchem), a potem nad resztą stada, postanowiłam ściągnąć im do stada kastrata, który by je trochę ustawił do pionu. Tym samym z Wrocławia przyjechał do nas
Hertz, który jest wielką, ciapciakowatą kluchą agouti i moim wymarzonym Kanalarzem. Waży jakieś 700g, gdzie moja największa dziewczyna, Tina, to w tej chwili jakieś 380g szczura. Bidok wygląda jak typowe kanałowe bydle i przez to chyba nikt go nie chciał - przesiedział pierwszy rok swojego życia w zoologu, co prawda rozpieszczany przez pracowników, ale jednak - w zoologu. Po kastracji u dra Piaseckiego przywiozłam go do Krakowa, ale.. moje baby zamiast ładnie się połączyć, sterroryzowały biedaka i po pierwszej dobie musiałam ich rozłączyć. Kolejne próby mam zamiar podjąć kiedy tylko znajdę ze dwa dni wolnego
Guarana czyli Dzikun, za sprawą Delilah przyjechała do mnie z Limanowej, na terapię Niestety okazała się strasznie gryzącym stworem, u Deli odgryzła innej szczurzycy palec, ale w czasie łączenia z Hertzem to ona oberwała wielkiego sznita na cały bok. Przy czyszczeniu owej rany, przy drugim podejściu do czyszczenia, przy wizycie u weta - zarabiałam kolejne dziaby, więc w końcu zrezygnowałam z oswajania bezpośredniego i dałam jej czas na oswojenie się z otoczeniem. Guaranka jest jednak tak zestresowana, że nie je, jeśli człowiek na nią patrzy. Można jej kłaść na nosie wszystko, a ona i tak zje to dopiero, kiedy będzie spokój. Jest kapturem agouti.
Pchła czyli maleństwo interwencyjne. Ma ok 5-6tyg, chociaż wygląda na cztery. Jest czarnym kapturkiem dumbo rexem, wielkością i ruchliwością przypominającym właśnie pchłę. Jeszcze nie połączyłam jej z resztą stada, bo ma podejrzenie świerzba, poza tym siedzi u nas razem ze swoim stadem z interwencji
Klika fot, nie pierwszej świeżości:
tak śpią Resa i Kokos - Resa to ta wielka biała kula z przodu Wyjaśniała z russian blue do białego
siostry, czyli Tina i Rina. Tinka siedzi jak młoda dama
Hercuszka po wylizaniu przez psy
Kokos jest ok półroczną beżową husky, awanturnikiem i wredotą jakich mało. Pochodzi z nadwyżki karmowej i jako maluszek była bardzo odważna, ciekawska i proludzka, dołączyła do nas chyba w listopadzie. Na początku stycznia, kiedy wróciłam z tygodniowego wyjazdu, okazało się, że Kokos ma ropnia wielkości małej wiśni pod szyją. Udało się go zoperować, chociaż szczur jest niepodatny na wziewkę (!), ale kolejne dni, kiedy 3xdziennie musiałam jej przemywać rankę jodyną i gentamycyną spowodowały, że szczur zdziczał. Teraz nie lubi dotyku, cała tężeje - owszem, przyjdzie do człowieka, wejdzie na ramię, ale dłoń źle jej się kojarzy.
Ponieważ Kokos w pewnym momencie zaczęła się strasznie pastwić nad Merrill (zwaną teraz Kłapouchem), a potem nad resztą stada, postanowiłam ściągnąć im do stada kastrata, który by je trochę ustawił do pionu. Tym samym z Wrocławia przyjechał do nas
Hertz, który jest wielką, ciapciakowatą kluchą agouti i moim wymarzonym Kanalarzem. Waży jakieś 700g, gdzie moja największa dziewczyna, Tina, to w tej chwili jakieś 380g szczura. Bidok wygląda jak typowe kanałowe bydle i przez to chyba nikt go nie chciał - przesiedział pierwszy rok swojego życia w zoologu, co prawda rozpieszczany przez pracowników, ale jednak - w zoologu. Po kastracji u dra Piaseckiego przywiozłam go do Krakowa, ale.. moje baby zamiast ładnie się połączyć, sterroryzowały biedaka i po pierwszej dobie musiałam ich rozłączyć. Kolejne próby mam zamiar podjąć kiedy tylko znajdę ze dwa dni wolnego
Guarana czyli Dzikun, za sprawą Delilah przyjechała do mnie z Limanowej, na terapię Niestety okazała się strasznie gryzącym stworem, u Deli odgryzła innej szczurzycy palec, ale w czasie łączenia z Hertzem to ona oberwała wielkiego sznita na cały bok. Przy czyszczeniu owej rany, przy drugim podejściu do czyszczenia, przy wizycie u weta - zarabiałam kolejne dziaby, więc w końcu zrezygnowałam z oswajania bezpośredniego i dałam jej czas na oswojenie się z otoczeniem. Guaranka jest jednak tak zestresowana, że nie je, jeśli człowiek na nią patrzy. Można jej kłaść na nosie wszystko, a ona i tak zje to dopiero, kiedy będzie spokój. Jest kapturem agouti.
Pchła czyli maleństwo interwencyjne. Ma ok 5-6tyg, chociaż wygląda na cztery. Jest czarnym kapturkiem dumbo rexem, wielkością i ruchliwością przypominającym właśnie pchłę. Jeszcze nie połączyłam jej z resztą stada, bo ma podejrzenie świerzba, poza tym siedzi u nas razem ze swoim stadem z interwencji
Klika fot, nie pierwszej świeżości:
tak śpią Resa i Kokos - Resa to ta wielka biała kula z przodu Wyjaśniała z russian blue do białego
siostry, czyli Tina i Rina. Tinka siedzi jak młoda dama
Hercuszka po wylizaniu przez psy
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
oł jeeeeeeeeee :D:D:D
+ Anioły:Banshee,Buba,Carphata,Cirilla,Dziabaducha,Jacuś,Kokarda,Kroova,Layla, Lilitu,LordKlaklon,Masumi,Mushishi,Nefilim,Noktula,Pudlich,Runa,Rosalka,Sandija,Shiloh,Shirin,
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
Re: Śpiochy i żarłoki
http://imageshack.us/photo/my-images/14/dsc00216nf.jpg/
jakie tam łapki w tle!
jakie tam łapki w tle!
Wyszukiwarka nie gryzie
Re: Śpiochy i żarłoki
Mnie też te nózie rozbrajają
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
Byli my u weta, my w składzie Pchła, Hertz, Wydra i Rina. Pchła - bo nowa, na przegląd. Hertz - bo kicha porfiryną i głośno oddycha. Wydra - na ważenie i z powodu porfiryny z oczu i nosa. Rina - bo zaczęła mi wczoraj rano gadać.
Pchła w porządku, Wydra znowu schudła Lecimy po 10g/mc i juz waży 260g... Gdyby nie Pchła ze swoimi 150g, to byłaby chyba najlżejsza. Rina gadała chyba dlatego, że coś jej podrażniło nosek, bo osłuchowo jest czysta. No ale Hertzuś przeszedł samego siebie nie wiem jak i kiedy złapał wszoły... i jest ich istną wylęgarnią po prostu futru mu się roi od jajeczek, dorosłe formy łażą po włosach, cały jest pogryziony i się non-stop drapie Cała ekipa już dostała iwermektynę do pyszczka, za dwa tygodnie powtórka, ale jutro chyba kupię jakiś szampon i Hertzusia wykąpię...
Pchła w porządku, Wydra znowu schudła Lecimy po 10g/mc i juz waży 260g... Gdyby nie Pchła ze swoimi 150g, to byłaby chyba najlżejsza. Rina gadała chyba dlatego, że coś jej podrażniło nosek, bo osłuchowo jest czysta. No ale Hertzuś przeszedł samego siebie nie wiem jak i kiedy złapał wszoły... i jest ich istną wylęgarnią po prostu futru mu się roi od jajeczek, dorosłe formy łażą po włosach, cały jest pogryziony i się non-stop drapie Cała ekipa już dostała iwermektynę do pyszczka, za dwa tygodnie powtórka, ale jutro chyba kupię jakiś szampon i Hertzusia wykąpię...
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
... że co, proszę?!!! : http://imageshack.us/photo/my-images/70 ... 51pso.jpg/
Tak się niewinnie zapytam: to stworzenie w Krakowie mieszka?
Zresztą... mnie nie wolno brać (a tymbardziej kraść) nowych szczurów, więc bezpieczni jesteście; ale z drugiej strony: jejkurajuśkuniechmniekulebiją! .... nie, nie wolno!
...no, ale z drugiej strony.... nie! odmienna- spokój!!!!
...jednak, z innej strony: gdybyś się jednakowoż nadmiernie owej wszawicy obawiała.... wiesz: wszawica, to okropna zaraza i takie szczurze wszy, strasznie łatwo się na ludzi, psy i w ogóle wszystko przenoszą... nawet sobie nie zdajesz sprawy! to jakby co, gotowam Twoje Otoczenie ratować ( z czystej dobroci serca jeno, z czystej dobroci...
Tak się niewinnie zapytam: to stworzenie w Krakowie mieszka?
Zresztą... mnie nie wolno brać (a tymbardziej kraść) nowych szczurów, więc bezpieczni jesteście; ale z drugiej strony: jejkurajuśkuniechmniekulebiją! .... nie, nie wolno!
...no, ale z drugiej strony.... nie! odmienna- spokój!!!!
...jednak, z innej strony: gdybyś się jednakowoż nadmiernie owej wszawicy obawiała.... wiesz: wszawica, to okropna zaraza i takie szczurze wszy, strasznie łatwo się na ludzi, psy i w ogóle wszystko przenoszą... nawet sobie nie zdajesz sprawy! to jakby co, gotowam Twoje Otoczenie ratować ( z czystej dobroci serca jeno, z czystej dobroci...
Re: Śpiochy i żarłoki
Odmienna, niestety, nie licz, że go oddam Ale był gdzieś do oddania ostatnio taki cudny dziad kanałowy do oddania, jak chcesz, to poszukam :>
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik
Re: Śpiochy i żarłoki
...no wiesz: sama widzę jakie bzdury wypisuję , ( kto przy zdrowych zmysłach oddał by takie cudo- zwłaszcza, jeżeli nazywa je „wymarzonym kanalarzem” ) ale wybacz: ogłupiałam z zachwytu
Naprawdę, nie powinnam brać szczurów- ale takiego „dziada kanałowego” (zwłaszcza nie młodzika... jakbyś na TAKIEGO namiar miała.... ♥
Naprawdę, nie powinnam brać szczurów- ale takiego „dziada kanałowego” (zwłaszcza nie młodzika... jakbyś na TAKIEGO namiar miała.... ♥
Re: Śpiochy i żarłoki
Szukałam tego kanalarza, ale chyba był w Vive i już go ktoś zachachmęcił
Natomiast u nas kolejne zmiany. Stwierdziłam, że skoro już Guarana siedzi sama, to niech chociaż siedzi sama w luksusach No i wczoraj udało mi się kupić dla niej taką oto małą willę http://www.zoohandel24h.pl/produkt-77-263
Ciociu Deli, jak Ci się podoba nowe lokum Guaranki? Bo mała zwiedza i chyba się nie może nadziwić ile ma przestrzeni Biega, skacze, wspina się, wariuje Nawet sputnika dostała, bo moje dziewczyny nim wzgardziły
Natomiast u nas kolejne zmiany. Stwierdziłam, że skoro już Guarana siedzi sama, to niech chociaż siedzi sama w luksusach No i wczoraj udało mi się kupić dla niej taką oto małą willę http://www.zoohandel24h.pl/produkt-77-263
Ciociu Deli, jak Ci się podoba nowe lokum Guaranki? Bo mała zwiedza i chyba się nie może nadziwić ile ma przestrzeni Biega, skacze, wspina się, wariuje Nawet sputnika dostała, bo moje dziewczyny nim wzgardziły
Hertz, Kokos, Tina, Wydra, Merrill, Resa, Sówka, Rina, Iwan Groźny, Guarana, Pchła, Szachrajka, Rudzik