(właśnie: wiem coś o tym
Akkuś 
)
.........
To miało być PW, ale widzę, że wychodzi mi epistoła, więc nie będę zaśmiecać czyich skrzynek- zaśmiecę nasz temat
Co wiem o szczepie Long Evans?
Każdy z tych chłopaków miał inny start:
Jurij –zanim trafił do mnie z Gdyńskiego schroniska- był zabawką w rękach małej dziewczynki.
Witalik i Soranek, zanim trafili do
ol .i
J_P – zaznali troski ludzkich rąk i kastracji
Luigi; posiedział „trochę” patrząc śmierci w oczy.....
Ariel- pokazywał co potrafi
„od zera” .....
Jassssssssssny piorun! Co Ten szczur potrafi!
Jak bardzo inna od znanej mi wcześniej, była jego strategia zdobywania z pozoru niedostępnych rejonów...... Jerzu! Czemu nie wiedziałam???? Nie rozumiałam???
Dlaczego przybyłeś, zanim zrozumiałam?????
Kiedy chciałam podrzucić link do wątku z którego pochodzą Soran J_P, Witalis ol i Ariel, otrzymałam komunikat
*** Nie masz wystarczających uprawnień, aby przeglądać ten dział.*** 
(widać, jest gdzieś głęboko w archiwum – nawet nie wiedziałam, że mamy na Forum takie „archiwum X”

)mogę tylko pokazać :
http://www.swinkimorskie.eu/forum/viewt ... =33&t=5120 to dokładnie to ogłoszenie – było kopiowane w wielu życzliwych dla zwierzaków miejscach.
Wiele zawdzięczamy niejakiemu Dominikowi – to on umożliwił całą akcję i on był źródłem podstawowych informacji na temat tego szczepu – i nie ma tu znaczenia, że dosyć ostro ścięłam się z nim, co do ciężaru gatunkowego korzyści dla nauki z eksperymentu, na którego drugiej szali było istnienie tylu ssaków „kontrolnych” ...
Faktem jest, że miałam zdecydowanie lepsze możliwości niż
ol., czy
Julian_P zaobserwowania „inności” przedstawicieli tego szczepu, a to dlatego, że Ariel trafił do mnie w kilka (a może kilkanaście- bo nie pamiętam, czy to było tego samego, czy następnego dnia) godzin po „odbiciu” z laboratorium i wszyscy oni byli w zasadzie czyściutkimi, nie zapisanymi kartkami.
(dla potrzeb tego „humanitarnego” eksperymentu, wszystkie szczurki były od niemal urodzenia izolowane od jakichkolwiek wrażeń: idealna temperatura, oświetlenie, pokarm, wilgotność, zero kontaktów z jakąkolwiek żywą istotą – „wiekopotomny” eksperyment, polegał na tym, że na 1 m kwadratowym stawiano 2 „egzemplarze” i w ciągu 30 minut (obserwacji przez monitor- zdalnej) liczono interakcje – po tych 30 minutach- „dziękujemy- MORBITAL*” )
Opisuję to specjalnie, żeby unaocznić, jak ważna (w sensie obserwacyjnym) tu była każda godzina pomiędzy laboratorium, a resztą świata.
Kiedy przybyłam do
DominikiZ .... nigdy tego nie zapomnę! Ok. 20 ( chyba większość nawet z Czterdziestki –tam trafiła) łaciatych, ok. pół kilogramowych 3-4 miesięczniaków ( pisałaś
Eve, że LU bezczelnie zbyt szybko urósł ) – wszystkie praktycznie w bezruchu.... niemal identycznie piękni.
Coś we mnie wyło: możesz tylko jednego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Głupie jak but z lewej nogi to coś było; do dzisiaj żałuję, że nie wzięłam dwóch!
Żaden z nich „nie reagował” na „bodźce zewnętrzne” – stałam przed klatką (jedną z kilku) w desperacji... włożyłam rękę i wyjęłam niemal bezwładne, nie stawiające oporu Stworzenie, które na ogonku miało nasmarowane „22” – to był Ariel....
Nawet już w domu, jeszcze przez kilka dni, jedyną właściwie reakcją na jakiekolwiek bodźce, było nieruchomienie (bez spięcia- czyli bez strachu) i jak to ładnie nazwała
Eve „lampienie” – obserwator!
Naprawdę; widać było, że obserwuje i kombinuje.
Zupełnie nie przypominało to zachowania znanych mi dotąd „okazów” .
W następnych dniach okazało się, jak zdumiewająco dziwny jest jego stosunek do pobratymców
(***Kiedy w pobliżu grasują laski to zupełnie nie robi to na nim wrażenia ..ot zaciekawienie.**** cyt. Eve).
Dopiero wtedy nieco zrozumiałam fenomen Jurika – ludojada i superniani....( Jurij, dzięki któremu kwarki są „niebieskookie” – post factum właśnie okazał się LE. Powinnam ich mieć w odwrotnej kolejności- dzisiaj, znając Arielka, nie popełniałabym takich błędów wobec Jurki )
A teraz dam nam odetchnąć, bo przecież sama widzę, że brnę..... inność Arielka, nie jest tylko jego innością, nie łudźcie się; ciąg dalszy nastąpi
*
– cholera by wzięła.... (przyp. odmienna)
a tak na bieżąco: „Stara Mydlarnia” czyli mydło szare, dziegciowe, owsiane i ziołowe.....,
jak TO nie jest mina bezcenna, to przepraszam, ale co niby ją jest?
Heeeelp!

Nie wyraźnie mówię „heeelp”?!
Gupia baba....

I kto tu jest “czub”?
A to, nawet lubię, bo sam nie do końca daję radę:
http://www.youtube.com/watch?v=OFlKupmO ... ture=g-upl (widzicie, jak mu boczki „chodzą? Tak jest od dobrych dwóch miesięcy- serduszko....)