Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że powinnam i moje kotki przedstawić z racji, że odegrały dużą rolę w moim życiu. Moja Kicia, Kiciula, Szara w wieku lat 7 pierwsza klasa podstawówki po stracie mojego ukochanego pieska zapragnęłam mieć kotka. Więc napisałam list do Świętego Mikołaja "Mikołaju przynieś mi ŻYWEGO kotka" i schowałam go do pod kwiatka na parapecie

moja mama znalazła list przypadkiem sprzątając. Przecież ja nie wiedziałam, że mama jest Mikołajem

w ten sposób już 10 lat jest z nami moja piękność

.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/58f ... c16b9.html
Moja oaza spokoju i opanowania, to Pani domu i ona tu pilnuje porządku. Nigdy nikogo nie podrapała jedyne sytuacja gdy jest zła to sypanie proszkiem na pchły

Gdy tylko słyszy odgłos silnika biegnie się z nami przywitać

. Raz wystarczy jej powiedzieć, że nie wolno i wie doskonale o co chodzi. Szczury ani ciut ciut nie interesują moich kotów, dla nich są jak powietrze. Moje kitulki rozumieją, że szczurki są nasze i je trzeba akceptować

.
Moja druga piękność to Dyzia w 4 klasie podstawówki gdy to z moim 3 lata młodszym bratem wracałam z wycieczki z Czechami (wymiana) na targu jakaś Pani pokazała nam małego kotka zagłodzonego, a my jak to dzieci wzięliśmy ją bez zastanowienia rodzicom powiedzieliśmy, że znaleźliśmy mała na ogrodzie bo się 'przybłąkała' albo ją ktoś 'podrzucił'

. We wrześniu ją przynieśliśmy około listopada, gdy Kicia spała na kaloryferze a mała marzła w budzie na dworze postanowiliśmy, że Dyzia będzie mogła spać w przedpokoju. Oczywiście została z nami

. Leczyliśmy u niej długo świerzb życie kota bezdomnego jednak dało jej w kość, aktualnie jest niewymiarowo małym kotem z krótkim ogonem, jej skrzywienie polega na tym że końcówkę ogona ma wiecznie bez sierści, wygryza ją sobie przy 'zabawie'.
