Szczury chciałam mieć od dawna, ale uniemożliwiały mi to koty, które od zawsze gościły w domu moich rodziców. Koty, które na działce prześcigały się w umiejętnościach łowieckich, wobec czego wolałam nie ryzykować. Gdy wyszłam z domu, usamodzielniłam się i stanęłam już z mężem na nogi, postanowiłam, że zamieszkają z nami dwaj przyjaciele. Ze wszystkich gryzoni upodobałam sobie właśnie szczury, bo są inteligentne, dość duże i mają fantastyczny ogon, uważany przez innych ludzi za szkaradny, przeze mnie postrzegany jako największy szczurzy atut (dosłownie i w przenośni

).
Marti (vel. Minio) i Nelmanek (imiona oczywiście po postaciach z ulubionej kreskówki, tak, wiem, że powiniem być Melman, a nie Nelman

) nie są z jednego miotu (czego nie da się nie zauważyć), ale z jednej hodowli. Marti jest starszy od Nelmana o tydzień, wychowywali się razem. Sa z nami mniej więcej od połowy sierpnia i wprowadzili mnóstwo szczęścia i koloru w codzienną rutynę. Jest o kogo dbać, do kogo wracać (oczywiście poza ukochanym mężem

). Pozwólcie, że przedstawię Wam moich chłopaków:
Kiedy tu przyszedłem byłem jeszcze malutki i mieściłem się do rolki po papierze

. Nelmanek
Ja byłem trochę większy, ale i tak gó***. Wciąż lubię chować się pod bluzką. Marti/Minio
Ups, trochę podrosłem od tamtego czasu i nie mieszczę się już do kieszeni!
Wciąż jestem za to szalenie uroczy

.
Takie to właśnie moje chłopaczki

.
