Nareszcie udało mi się zważyć Moje Gupiouszki

( w sumie, dzięki „interwencji Kolegi, który na moje jęki: „nie wiem ile ważą, waga nie działa” – dotknął wagi owej i... działa)
Kapsel (B.J.) –
597 g.
Prezes (J.P.) –
689g.
Zadowolona jestem, bo te 10 dkg. Czuje się w rękach nawet „bardziej”.
Oni się bardzo różnią: „niebieski” – jest „zbity” i łakomy (bałam się, że powinnam brać go na dietę; ale jak? Jak odmówić czegokolwiek tym zachłannym, bezdennie ciemnym, ogromnym ślepkom???) Prezes, koncentruje się na jedzeniu, jak na najważniejszej w życiu sprawie.... potem wynosi zapasy w upatrzone punkty; w międzyczasie podkrada jedzonko Koszarawie
( Koszulka tylko z lekka, z niesmakiem na pysiu lamentuje....) Potem, Prezes płaszczy się drapany (pamięta o pochowanych smakołykach?), daje głaskać brzusio, wylizuje palce Opiekunki, pulsuje „bezdennymi”....
Płowy nie! chyba „łajza” wie, że jest prześliczny i jest z tego tytułu nieco zarozumiały....co tu gadać: mało, że jego sierść ma przepiękny, agutowo-płowy (z domieszką długich czarnych kudełków) kolor, to sierść owa jest mięciutka jak u dziewczynki, lub kastrata.... co do jedzenia, mocno wybrzydza; jego „łakomym” nazwać na pewno nie mogę.... w ogóle, biorąc pod uwagę, że znowu mnie przed chwilą użarł (i znowu nie wiem dlaczego, a krew się leje jak wściekła) to jak ja tę pięknotę mogę nazwać, chę?
