Dzięki
Rajuna, miło to słyszeć
Bessi u mnie też nie lubi brania na ręce, ani dotykania w ogóle

tzn na wybiegach przychodzi do mnie i łazi po mnie non stop, ale jak tylko chce ją dotknąć ucieka jak poparzona. Co więcej, gryzie jak próbuje ją złapać, więc nie robię tego..nie wyobrażam sobie np pójścia z nią do weta bo jej się nie da ani spakować do transporterka ani potem zbadać, póki co jest zdrowa ale trochę mnie martwi co będzie jak, odpukać, zachoruje

próbowałam ją łapać przez grube rękawice ale mam w nich średnią sprawność bo są tak grube, a ona jest mega zwinna. No nic, zobaczymy, może jakoś z czasem coś się polepszy w tej kwestii...
Natomiast Nala, która nigdy nie lubiła dotyku i brania na ręce, po roku czasu (no nie całym, bo mam ją od stycznia) nareszcie stała się miziakiem

to duży sukces, który naprawdę mnie cieszy

przy podnoszeniu jest zawsze mięciutka, siedzi na ręku bez wyrywania, przychodzi na kolana i kiedy ją zaczynam miziać nie ucieka jak kiedyś, tylko grzecznie się temu poddaje
