![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Afro O0](./images/smilies/afro.gif)
![Huh? ???](./images/smilies/huh.gif)
Ok, jedziemy z babeczkami
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Krótkie przedstawienie każdej
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Buka
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
![Huh? ???](./images/smilies/huh.gif)
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
No, to już skończyłam przedstawiać (mniej więcej) ogonki
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
![Kiss :-*](./images/smilies/kiss.gif)
Moderator: Junior Moderator
Ja czytam, może nie tak jawnie, bo często komentować mi się nie chce. Powiem Ci szczerze, że brakuje mi takich ekscesówSzczurniętaaa pisze:Dobry wieczór. Nareszcie w tym poście przeczytacie o zgniłym chlebie.no więc...
Zgniły chleb w łóżku. (oryginalny tytuł)
Kiedyś, nie pamiętam kiedy, pojechałam z rodzicami do cioci, do Nidzicy. Rico odstawiał różne numery, ale tego się nie spodziewałam. Wiem, że pracował nad prętami dolnych drzwiczek. Całymi dniami się mordował, żeby chociaż przegryźć się o milimetr. Przed wyjazdem posmarowałam pręty musztardą, żeby nabrały zapachu, którego kluch nie lubił, a potem zmyłam musztardę. Zauważyłam, że parę razy przymierzał się, żeby je gryźć, ale rezygnował, więc byłam spokojna. Wróciliśmy ok. 20. Wchodzę do pokoju, aby przywitać się z ogoniastym, patrzę na klate, nie ma! Sprawdzam, wszystkie drzwiczki domknięte. Zaraz, zaraz, coś tu nie gra...jeszcze raz spojrzałam na dolne, przyglądam się i przyglądam, a tak dwa pręty przegryzione i wygięte. Myślę sobie, no pięknie...chodzę, wołam ''Ricoo, Riiiiiiicooooo''. Ani widu, ani słychu. Poszłam po coś szeleszczącego (zawsze w ten sposób, kiedy nie chce do mnie przyjść nabieram go, że niosę jedzonko i szeleszczę czymś - zawsze wychodzi) tym razem również to zawiodło. Sprawdziłam wszystkie miejsca, w które lubił włazić, ale zapomniałam o wnętrzu mojego łóżka, gdzie lubił spać. Nagle , kiedy poruszyłam drzwiami coś zaszeleściło. To była reklamówka...pogryziona reklamówka rzecz jasna. Wiedziałam, że coś się święci. Otworzyłam więc szybko łóżko i oczom moim ukazał się widok tak przerażający, że myślałam, że z wrażenia usiądę. Cała pościel w strzępkach. Kawałki reklamówki porozrzucane gdzieniegdzie. Ale najgorszy był chleb...kiedyś tata przywiózł trochę chleba ze wsi od cioci z zamiarem zasuszenia go, żeby Rico mógł sobie zęby pościerać, bo suszony chlebek już mu się kończył. Ale mój kochany tatuś zamiast położyć go na piec, a potem trzymać w suchym miejscu, włożył go do szafki w kuchni. A mój wstrętny zbój, ową szafkę otworzył (nie mam pojęcia jakim cudem) i przytargał z kuchni do mojego pokoju, a potem do wnętrza łóżka chleb, który z wilgoci i tego wszystkiego zrobił się zielony i mokry, jakby ktoś umoczył go w oleju. Po prostu zgnił. No i patrzę na te łóżko, wołam tatę, wołam mamę i łapię się za głowę. Po caaaałym łóżku (pościel, poduszki, prześcieradło...) porozrzucane były ponadgryzane kromki zielonego chleba. Wyglądało to na prawdę ohydnie i przerażająco...ale sprawcy nie było widać. Okazało się również, że ''pyszny'' chlebek mu nie wystarczył i zjadł mojej mamie rafaello...odgarniam pogryzioną pościel, poduszki...i na samym dnie leżał Rico. Leżał na plecach i nie mógł się ruszyć. to wyglądało przekomicznie, uwierzcie. Oczy uciekające w różne strony, brzuchol tak gruby, że wyglądał jakby miał pęknąć i ten smrodek zgniłego chleba z paszczy...Wyglądał jak pijany. (chociaż pijanego szczura nigdy nie widziałam, ale przypuszczam, że tak właśnie by wyglądał
) nigdy w życiu nie widziałam tak przeżartego szczura. Bałam się, że się z tego przejedzenia rozchoruje, no bo który normalny szczur, mając pyszniutką karmę w misce pożera ''kilogramy'' zgniłego chleba?? Widać było, że się męczył, a tym bardziej, że na noc musiał zostać w chomikówce, żeby tata zabrał klatkę do pracy, żeby przyspawać pręty. Dostał nauczkę.
a ja dostałam sztorcówę od mamy za zdemolowaną pościel :DD
Ach te szczury...
Pozdrowionka ode mnie i dziewczynek