
Pepe mieszka u mnie 3 tygodnie. Jest moim pierwszym szczurem. Pomimo tego, że bardzo długo przygotowywałam się na jego przygarnięcie, czuję się kompletnie zielona i nie wiem co robić.
Szczuras od samego początku był bardzo spokojny, nie przejawiał żadnej agresji. Po pierwszym tygodniu zdarzyło mu się mnie ugryźć- ale było to tylko delikatne złapanie zębami. Nie zdarzyło się także, aby użarł kogoś z moich gości. Zaznaczę, że szczur jest codziennie wypuszczany na minimum pół godziny. Wydawało mi się, że coraz bardziej się oswaja. Lecz od paru dni, przez całą noc, wydaje ze swojego domku bardzo dziwne odgłosy. Coś między piszczeniem, a chrobotaniem. Naprawdę, trudno określić. I robi to całą noc, ze spania z nim w jednym pokoju nici. Ale to nie wszystko. Wczoraj jak zwykle go wypuściłam. Najpierw starym zwyczajem połaził po moich rękach, później uciekł na biurko, a następnie zakopał się w koc, którym byłam owinięta. Kiedy wystawił głowę i chciałam go pogłaskać, ugryzł mnie aż do krwi. Od tamtej pory rzuca mi się na dłoń. Kompletnie nie mam pojęcia, o co mu chodzi.
Niedługo mamy budować z chłopakiem dla niego większą klatkę. Brałam pod uwagę możliwość tego, że jest po prostu bardzo samotny. Zastanawiam się nad przygarnięciem towarzysza dla niego. Tylko to w moim przypadku nie jest łatwa sprawa i mam bardzo duże wątpliwości. Powiem szczerze- jest mi to kompletnie nie na rękę, tak naprawdę. Ale jeśli byłoby to jedyne możliwe wyjście...
CO ROBIĆ?
