W Wigilię Mikołaj wpadł do Majaków Nocnych przez okno, bo kominów nie robią już takich, jak kiedyś. Grzeczni, niegrzeczni, ale Bagietka wystarczająco wcześnie wystosowała list, że jak nie przyjdzie, to poprzegryza uprzęże reniferów. Ogonki dostały kolby, ciasteczka i śliczne nowe poidełko. Z takimi groźbami się nie dyskutuje.

Ale ostatni prezent był chyba dowcipem Mikołaja...
Bagiś i Chanelka z wyżyn swojego pałacu obśmiały się do rozpuku!
Ftalka zdębiała...
...a potem coś szeptała na uszko siostrzyczce.
Fenolcia najpierw się zestrachała...
...i postanowiła dyskretnie zbadać sprawę z bliska.
Mauryś się zdumiał.
Małe Białe wyjrzało z okienka.
Obudzona Palmisia ze zdumieniem przetarła oczki.
A Miś i Muszelka woleli zabunkrować się w sputniku i pilnować zapasów jedzonka na wypadek, gdyby Mikołaj albo to nowe coś byli łakomi.
Bo Mikołaj przyniósł
Najbrzydszego Szczeniaczka Świata!
