moje małe tuptaczki:)
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
moje małe tuptaczki:)
a, więc i ja postanowiłam założyć moim panienkom wątek:)
z przyjemnością przedstawiam Bletkę i Chmurkę:)
i szczerze mówiąc nie do końca jestem pewna, która jest która. Chmurka jest okresami trochę grubsza - to mały żarłoczek i śpioch, straszny łasuch, jak była mała to była straszną pierdółką - jak ktoś nie trafia skacząc na półkę albo na łóżko to to jest właśnie Chmurka. poza tym - już 3 dnia stwierdziła, że nie ma po co się opierać, bo to zbyt męczące i zasnęła na ładnych parę godzin na moim brzuchu pod bluzą - to taki ciur home edition. Bletka to jej przeciwieństwo - ma motorek w dupce i wszystkiego jest ciekawa - to discovery ciur:)
oprócz szczurów mam też psiaka, suczkę Elzę. w domu rodzinnym - psa Demonka i trzy koty(które jak dotąd nie miały okazji poznać się ze szczurkami)
i sama Elza
szczurki są ze mną już 6 miesięcy, a trafiły do mnie dość, w sumie, nieoczekiwanie. to znaczy - nigdy nie planowałam tego typu zwierzaków. aż do pewnego dnia... ktoś udpstępnił na fejsfaku ogłoszenie dotyczące adopcji szczurów z jakiegoś laboratorium, było ich wiele i wszystkie białe. no i pomyślałam - aaaa, taki zwierzak, w sumie czemu nie? to chyba nie jest jakieś skomplikowane opieka nad szczurkiem, kilka znajomych z okresu szkoły kiedyś miało, jakoś dawali radę, a chyba lepsza taka adopcja niż uśpienie. skonsultowałam sprawę z moim chłopakiem i okazało się... że on zawsze chciał mieć szczurki. zanim napisałam do fundacji przekopałam forum, które okazało się kopalnią wiedzy i kompletnym zaprzeczeniem tego, jak wyobrażałam sobie życie z tymi zwierzakami. jeszcze tylko klatka, konsultowana w ostatniej chwili z wolontariuszką, jak tylko przyszła to następnego dnia maleństwa już były u nas w domu:) jednym słowem - wszystko na wariata, ale nie żałuję.
był 1 sierpnia 2012:) potwornie gorąco, w autobusie na początku ludzie z zaciekawieniem patrzyli, co my tam wieziemy w koszyku, później już byli wyraźnie zniesmaczeni zapachem, który zaczął się z niego wydobywać:) a moja mama jak się dowiedziała to się złapała za głowę, choć teraz oczywiście się dopytuje co tam u nich słychać i jak się czują.
właściwie to wpadłam po uszy i już planuję w wakacje przygarnąć jeszcze jednego lub dwa maluchy.
oswajanie było trudne - cały czas zastanawiałam się co robię źle. ale powoli było dużo lepiej. pierwsze dni oswajaliśmy na siłę, a później "po dobroci", czyli na smakołyki i żarcie. przez pierwsze miesiące łaziły tylko po łóżku, a kilka tygodni temu - odkryły, że można zejść i teraz latają po całym pokoju, robią wycieczki i co jakiś czas nas zaczepiają, sprawdzając co robimy i czy przypadkiem nie mamy żadnego jedzenia:)
a poniżej trochę zdjęć...
pierwszy dzień w nowym domku, a domek - prowizorka za słoika:)
maluszek, a w tle już urządzona klatka
i kilka aktualnych:)
z przyjemnością przedstawiam Bletkę i Chmurkę:)
i szczerze mówiąc nie do końca jestem pewna, która jest która. Chmurka jest okresami trochę grubsza - to mały żarłoczek i śpioch, straszny łasuch, jak była mała to była straszną pierdółką - jak ktoś nie trafia skacząc na półkę albo na łóżko to to jest właśnie Chmurka. poza tym - już 3 dnia stwierdziła, że nie ma po co się opierać, bo to zbyt męczące i zasnęła na ładnych parę godzin na moim brzuchu pod bluzą - to taki ciur home edition. Bletka to jej przeciwieństwo - ma motorek w dupce i wszystkiego jest ciekawa - to discovery ciur:)
oprócz szczurów mam też psiaka, suczkę Elzę. w domu rodzinnym - psa Demonka i trzy koty(które jak dotąd nie miały okazji poznać się ze szczurkami)
i sama Elza
szczurki są ze mną już 6 miesięcy, a trafiły do mnie dość, w sumie, nieoczekiwanie. to znaczy - nigdy nie planowałam tego typu zwierzaków. aż do pewnego dnia... ktoś udpstępnił na fejsfaku ogłoszenie dotyczące adopcji szczurów z jakiegoś laboratorium, było ich wiele i wszystkie białe. no i pomyślałam - aaaa, taki zwierzak, w sumie czemu nie? to chyba nie jest jakieś skomplikowane opieka nad szczurkiem, kilka znajomych z okresu szkoły kiedyś miało, jakoś dawali radę, a chyba lepsza taka adopcja niż uśpienie. skonsultowałam sprawę z moim chłopakiem i okazało się... że on zawsze chciał mieć szczurki. zanim napisałam do fundacji przekopałam forum, które okazało się kopalnią wiedzy i kompletnym zaprzeczeniem tego, jak wyobrażałam sobie życie z tymi zwierzakami. jeszcze tylko klatka, konsultowana w ostatniej chwili z wolontariuszką, jak tylko przyszła to następnego dnia maleństwa już były u nas w domu:) jednym słowem - wszystko na wariata, ale nie żałuję.
był 1 sierpnia 2012:) potwornie gorąco, w autobusie na początku ludzie z zaciekawieniem patrzyli, co my tam wieziemy w koszyku, później już byli wyraźnie zniesmaczeni zapachem, który zaczął się z niego wydobywać:) a moja mama jak się dowiedziała to się złapała za głowę, choć teraz oczywiście się dopytuje co tam u nich słychać i jak się czują.
właściwie to wpadłam po uszy i już planuję w wakacje przygarnąć jeszcze jednego lub dwa maluchy.
oswajanie było trudne - cały czas zastanawiałam się co robię źle. ale powoli było dużo lepiej. pierwsze dni oswajaliśmy na siłę, a później "po dobroci", czyli na smakołyki i żarcie. przez pierwsze miesiące łaziły tylko po łóżku, a kilka tygodni temu - odkryły, że można zejść i teraz latają po całym pokoju, robią wycieczki i co jakiś czas nas zaczepiają, sprawdzając co robimy i czy przypadkiem nie mamy żadnego jedzenia:)
a poniżej trochę zdjęć...
pierwszy dzień w nowym domku, a domek - prowizorka za słoika:)
maluszek, a w tle już urządzona klatka
i kilka aktualnych:)
- harleyquinn
- Posty: 994
- Rejestracja: czw wrz 13, 2012 4:04 pm
- Numer GG: 1877527
Re: moje małe tuptaczki:)
Baaaaardzo ładne śliczne Panie! Hehe, ja właśnie nie chciałam mięć dwóch takich samych chłopców i każdy u mnie jest inny. Ale jak było tyle labików, to przecież jak miałaś wybierać. I psy przepiękne <3
Re: moje małe tuptaczki:)
Śliczne panny (próba zlinkowania fotek wyprowadza na manowce niestety). A ostatnia fotka - kapitalna!
No i piękne psy! Wygłaszcz zwierzaki ode mnie
No i piękne psy! Wygłaszcz zwierzaki ode mnie
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
-
- Posty: 131
- Rejestracja: śr paź 31, 2012 10:52 am
Re: moje małe tuptaczki:)
Piękne, cudowne wspaniałe!
Re: moje małe tuptaczki:)
Jestem zachwycona zdjęciami, szczególnie ostatnim. Mi jak wyjdzie jakieś niezamazane, to się cieszę, a tu takie cudeńka, no, no.
Havoriowe kluchy ♥
Ze mną: Calico, Francis, Liliana, warciakowy Alex
Za TM: Psota, Pippi, Felicja, Helena, Bonny, Kidd, Mary (*)
Żaden szczur nie przychodzi na świat samotnie, niech więc żaden sam nie umiera.
Ze mną: Calico, Francis, Liliana, warciakowy Alex
Za TM: Psota, Pippi, Felicja, Helena, Bonny, Kidd, Mary (*)
Żaden szczur nie przychodzi na świat samotnie, niech więc żaden sam nie umiera.
Re: moje małe tuptaczki:)
Jakie kochane, jakie piękne <3
ekstra jakość zdjęć, od razu lepiej się ogląda.
ślę miziando!
ekstra jakość zdjęć, od razu lepiej się ogląda.
ślę miziando!
Psychopatka Korba, ciepła klucha Pianka, żywe srebro Dziurka, łysa Jagoda, maleńka Gumka i oszołom Śrubka
za TM Gumka i Mysza
(mamy też swój wątek:
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=40116)
za TM Gumka i Mysza
(mamy też swój wątek:
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=40116)
Re: moje małe tuptaczki:)
dziękuje bardzo za miłe słowa:) w sumie to interesuję się fotografią, a najlepiej czuje się właśnie w klimatach zdjęć zwierzaków. bardzo się cieszę, że się podobają.
harleyquinn - ja nie przypuszczałam, że to aż taki problem będzie hihi, Chmurka na początku latała z wyciętym futerkiem na dupce, ale w końcu dałam sobie spokój:)
dziewczyny właśnie latają wokół mnie na łóżku, Bletka właściwie od prawie samego rana, a Chmurka połowe dnia przespała pomimo otwartej klatki - mój mały leniuszek.
ostatnio pół nocy nie spałam przez szczurki. puściłam je wieczorem i pochowały się pod łóżkiem - jest tam taka szpara 2-3 cm, którą chyba będzie trzeba jakoś zapchać, i nie chciały wracać. zestawiłam klatke na podłoge i postanowiłam iść spać, ale klatka otwarta non-stop i biegające maluchy to chyba nie na moje nerwy. mało zawału nie dostałam, jak słyszałam jakieś chrobotanie - w wyobraźni już widziałam jak zjadają kable pod napięciem albo łóżko, do tego znalazły sobie super zabawę - wchodzenie pod prześcieradło i strasznie się bałam, że je zgniotę w nocy. w końcu jakoś udało mi się zapakować je do klatki, le dalsza część nocy to było próbowanie przegryzenia prętów i zrobienia przemeblowania w klatce:) no, no, raczej z pomysłu otwartej klatki będę musiała zrezygnować:)
po tym wszystkim zauważyłam, że obie dziewczyny strasznie się boją łapania na przez rękę, więc dzisiaj próbowałam im pokazać, że to nie groźne. podnosiłam je na chwilę, szybko odstawiałam na łóżko i dawałam kawałek sera. będzie to trzeba jeszcze poćwiczyć, ale mam nadzieję, że powoli zrozumieją, że nie chcę im zrobić nic złego.
zdjątka z dzisiaj:) światło niestety nie dopisało...
złodziej herby:)
i Elza, wczoraj na spacerku w parku:
harleyquinn - ja nie przypuszczałam, że to aż taki problem będzie hihi, Chmurka na początku latała z wyciętym futerkiem na dupce, ale w końcu dałam sobie spokój:)
dziewczyny właśnie latają wokół mnie na łóżku, Bletka właściwie od prawie samego rana, a Chmurka połowe dnia przespała pomimo otwartej klatki - mój mały leniuszek.
ostatnio pół nocy nie spałam przez szczurki. puściłam je wieczorem i pochowały się pod łóżkiem - jest tam taka szpara 2-3 cm, którą chyba będzie trzeba jakoś zapchać, i nie chciały wracać. zestawiłam klatke na podłoge i postanowiłam iść spać, ale klatka otwarta non-stop i biegające maluchy to chyba nie na moje nerwy. mało zawału nie dostałam, jak słyszałam jakieś chrobotanie - w wyobraźni już widziałam jak zjadają kable pod napięciem albo łóżko, do tego znalazły sobie super zabawę - wchodzenie pod prześcieradło i strasznie się bałam, że je zgniotę w nocy. w końcu jakoś udało mi się zapakować je do klatki, le dalsza część nocy to było próbowanie przegryzenia prętów i zrobienia przemeblowania w klatce:) no, no, raczej z pomysłu otwartej klatki będę musiała zrezygnować:)
po tym wszystkim zauważyłam, że obie dziewczyny strasznie się boją łapania na przez rękę, więc dzisiaj próbowałam im pokazać, że to nie groźne. podnosiłam je na chwilę, szybko odstawiałam na łóżko i dawałam kawałek sera. będzie to trzeba jeszcze poćwiczyć, ale mam nadzieję, że powoli zrozumieją, że nie chcę im zrobić nic złego.
zdjątka z dzisiaj:) światło niestety nie dopisało...
złodziej herby:)
i Elza, wczoraj na spacerku w parku:
Re: moje małe tuptaczki:)
Jak ja lubię szumy na zdjęciach. mega.
Jakim sprzętem robisz zdjęcia?
Też interesuję się fotografią, ale od roku moja lustrzanka jest wyjmowana tylko okazyjnie. Teraz robię analogiem, ale wyostrzenie szczura jest niemożliwe
kochane dziewczyny, uwielbiam białe dupki <3
Jakim sprzętem robisz zdjęcia?
Też interesuję się fotografią, ale od roku moja lustrzanka jest wyjmowana tylko okazyjnie. Teraz robię analogiem, ale wyostrzenie szczura jest niemożliwe
kochane dziewczyny, uwielbiam białe dupki <3
Psychopatka Korba, ciepła klucha Pianka, żywe srebro Dziurka, łysa Jagoda, maleńka Gumka i oszołom Śrubka
za TM Gumka i Mysza
(mamy też swój wątek:
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=40116)
za TM Gumka i Mysza
(mamy też swój wątek:
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t=40116)
Re: moje małe tuptaczki:)
hmmm, napisałam śliczny post i się skasował, kurde:(
szczuraki wczoraj nauczyły się otwierać od klatki:)
ann. mam nikona d5100 i kita, a od miesiąca jasną stałkę 35 mm, która ratuje sytuację, gdy nie ma światła. i szczerze mówiąc w ogóle jej na razie nie odpinam.
analog - fajna sprawa, ale dla mnie trochę droga, chociaż mam starego zenita, więc jak się jeszcze podszkolę to będę testować. niestety jak fotografuje zwierzęta to więcej niż połowa zdjęć do niczego się nie nadaję , a pozostałą połowę i tak zazwyczaj jeszcze kadruję na kompie i delikatnie obrabiam. szczuraski staram się wyjmowac z klatki, gdy jest widno i wtedy da się zrobić jakieś zdjęcia, chociaż w zimie to w ogóle tego światła też prawie nie ma.
korzystając z okazji przedstawię reszte zwierzyńca, który mieszka z moimi rodzicami. wyprowadziłam się z domu wcale nie tak dawno, więc nadal jestem z nimi związana emocjonalnie:P
oto Gucio, nasz najmłodszy 2-letni nabytek.
Lusia jest najstarsza - została znaleziona przez moją koleżankę i jak była młodsza to wyglądała kompletnie jak kot syjamski(jest pewnie jakimśmixem), później się wybarwiła na ciemno na brzuchu i plecach i mam kota o maści bliżej nieokreślonej.
a to jest Maciek - synek Lusi, bo urodziły się 3, a Maciek ze wszystkich jadł najwięcej.
Lusia generalnie została młodą mamą, jak jeszcze ja chodziłam do gimnazjum, chyba, a było to dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. zadzwoniłam do Mamy prawie z płaczem, że mam całą pościel we krwi, a Lusia się dziwnie zachowuje, a w trakie rozmowy pod biurkiem coś się poruszyło... jakaś mała kulka. był to Maciek. tak oto konsultując to wszystko telefonicznie z mamą i panią weterynarz odebrałam swój pierwszy poród:) Lusia w trakcie odchowywania kociąt dostała do tego wszystkiego zapalenia sutków, musieliśmy karmić maluchy butelką - niestety jeden prawie nie chciał jeść i wcale nie przybierał na wadze i umarł, Maciek za to jadł za 3, został z nami, a jego siostra Misia - znalazła super dom w Poznaniu.
na końcu mój ulubieniec - Demon-Demonek-Monek-Monio:), który powoli staje się starszym panem.
Monek jest psiakiem adoptowanym ze schroniska i największym jakiego dotąd widziałam.
jak do nas trafił niestety nie był w najlepszej kondycji - bardzo bał się ludzi, do tego stopnia, że kulił się ak go chcieliśmy pogłaskać, bał się rzucanego patyka. do tego wszystkiego lubił pokazywać rogi przy obcych, skakał po nas na powitanie, a mi nawet kilka razy zdarzyło się leżeć na glebie na spacerku z moim małym kochaniem. dzielnie zniósł dwie operacje - jedną na zawiniętą powiekę, a drugą - usuwania nowotworów.
obecnie nabrał trochę kultury i jest słodkim miziakiem, który chyba nie zdaje sobie sprawy ze swoich rozmiarów - śpi w łóżku i ładuje się na kolanka:)
no i z moją Elzą - szaleństwo:)
szczuraki wczoraj nauczyły się otwierać od klatki:)
ann. mam nikona d5100 i kita, a od miesiąca jasną stałkę 35 mm, która ratuje sytuację, gdy nie ma światła. i szczerze mówiąc w ogóle jej na razie nie odpinam.
analog - fajna sprawa, ale dla mnie trochę droga, chociaż mam starego zenita, więc jak się jeszcze podszkolę to będę testować. niestety jak fotografuje zwierzęta to więcej niż połowa zdjęć do niczego się nie nadaję , a pozostałą połowę i tak zazwyczaj jeszcze kadruję na kompie i delikatnie obrabiam. szczuraski staram się wyjmowac z klatki, gdy jest widno i wtedy da się zrobić jakieś zdjęcia, chociaż w zimie to w ogóle tego światła też prawie nie ma.
korzystając z okazji przedstawię reszte zwierzyńca, który mieszka z moimi rodzicami. wyprowadziłam się z domu wcale nie tak dawno, więc nadal jestem z nimi związana emocjonalnie:P
oto Gucio, nasz najmłodszy 2-letni nabytek.
Lusia jest najstarsza - została znaleziona przez moją koleżankę i jak była młodsza to wyglądała kompletnie jak kot syjamski(jest pewnie jakimśmixem), później się wybarwiła na ciemno na brzuchu i plecach i mam kota o maści bliżej nieokreślonej.
a to jest Maciek - synek Lusi, bo urodziły się 3, a Maciek ze wszystkich jadł najwięcej.
Lusia generalnie została młodą mamą, jak jeszcze ja chodziłam do gimnazjum, chyba, a było to dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. zadzwoniłam do Mamy prawie z płaczem, że mam całą pościel we krwi, a Lusia się dziwnie zachowuje, a w trakie rozmowy pod biurkiem coś się poruszyło... jakaś mała kulka. był to Maciek. tak oto konsultując to wszystko telefonicznie z mamą i panią weterynarz odebrałam swój pierwszy poród:) Lusia w trakcie odchowywania kociąt dostała do tego wszystkiego zapalenia sutków, musieliśmy karmić maluchy butelką - niestety jeden prawie nie chciał jeść i wcale nie przybierał na wadze i umarł, Maciek za to jadł za 3, został z nami, a jego siostra Misia - znalazła super dom w Poznaniu.
na końcu mój ulubieniec - Demon-Demonek-Monek-Monio:), który powoli staje się starszym panem.
Monek jest psiakiem adoptowanym ze schroniska i największym jakiego dotąd widziałam.
jak do nas trafił niestety nie był w najlepszej kondycji - bardzo bał się ludzi, do tego stopnia, że kulił się ak go chcieliśmy pogłaskać, bał się rzucanego patyka. do tego wszystkiego lubił pokazywać rogi przy obcych, skakał po nas na powitanie, a mi nawet kilka razy zdarzyło się leżeć na glebie na spacerku z moim małym kochaniem. dzielnie zniósł dwie operacje - jedną na zawiniętą powiekę, a drugą - usuwania nowotworów.
obecnie nabrał trochę kultury i jest słodkim miziakiem, który chyba nie zdaje sobie sprawy ze swoich rozmiarów - śpi w łóżku i ładuje się na kolanka:)
no i z moją Elzą - szaleństwo:)
- harleyquinn
- Posty: 994
- Rejestracja: czw wrz 13, 2012 4:04 pm
- Numer GG: 1877527
Re: moje małe tuptaczki:)
Przepiękne masz te zdjęcia Współczuję, jak nauczyły się otwierać klatkę.... Całe szczęście z moich to nie takie mądrale!
Re: moje małe tuptaczki:)
Moja Fela też umie otwierać klakę, ale karabińczyk rozwiązuje sprawę.
Powtórzę się, ale zdjęcia masz naprawdę cudowne.
Powtórzę się, ale zdjęcia masz naprawdę cudowne.
Havoriowe kluchy ♥
Ze mną: Calico, Francis, Liliana, warciakowy Alex
Za TM: Psota, Pippi, Felicja, Helena, Bonny, Kidd, Mary (*)
Żaden szczur nie przychodzi na świat samotnie, niech więc żaden sam nie umiera.
Ze mną: Calico, Francis, Liliana, warciakowy Alex
Za TM: Psota, Pippi, Felicja, Helena, Bonny, Kidd, Mary (*)
Żaden szczur nie przychodzi na świat samotnie, niech więc żaden sam nie umiera.
Re: moje małe tuptaczki:)
bardzo dziękuje i cieszę się, że się podobają.
chwilowo jestem u rodziców, bo w domu pojawił się pies numer 3 i to szczeniaczek, nad imieniem trwają jeszcze negocjację, ale chyba będzie Majorka lub Coco:)
maluszek z Elzą, niestety jakość kiepska, ale takie scenki zdarzają się bardzo rzadko. Elza i Demon są przerażeni obecnością małej, Demon siedzi non stop na dworzu, a Elza od niej ucieka:)
i kilka starych zdjęć szczuraków:
całe szczęście szczurki, chyba zapomniały jak się otwiera klatkę:) zabezpieczamy ją drucikiem na noc, ale w dzień nie - i jest cały czas zamknięta. za to wczoraj na wybiegu ofiarą padł kabelek od mojej myszki do laptopa.
chwilowo jestem u rodziców, bo w domu pojawił się pies numer 3 i to szczeniaczek, nad imieniem trwają jeszcze negocjację, ale chyba będzie Majorka lub Coco:)
maluszek z Elzą, niestety jakość kiepska, ale takie scenki zdarzają się bardzo rzadko. Elza i Demon są przerażeni obecnością małej, Demon siedzi non stop na dworzu, a Elza od niej ucieka:)
i kilka starych zdjęć szczuraków:
całe szczęście szczurki, chyba zapomniały jak się otwiera klatkę:) zabezpieczamy ją drucikiem na noc, ale w dzień nie - i jest cały czas zamknięta. za to wczoraj na wybiegu ofiarą padł kabelek od mojej myszki do laptopa.
Re: moje małe tuptaczki:)
Tyle dobrego w jednym wątku . I szczury, i koty, i psy, i piękne zdjęcia. Będę zaglądać
Kreska, Kropka,Fiona, Czarnuch i Złamasek
za TM Brusław
za TM Brusław
- natalka999
- Posty: 38
- Rejestracja: wt gru 25, 2012 1:15 pm
Re: moje małe tuptaczki:)
Piękne zdjęcia! Cudowna zwierzęca gromada
Ze mna: Bajka, Antonina vel. Tosia , Pepsi i Cola
Nasz świat: http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 71#p936871
Za TM: Hektor [*], Koli [*], Elvis [*], Pinki [*]
Spotkamy się po drugiej stronie...
Nasz świat: http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 71#p936871
Za TM: Hektor [*], Koli [*], Elvis [*], Pinki [*]
Spotkamy się po drugiej stronie...
Re: moje małe tuptaczki:)
hej, hej
psie dziecko dostało w końcu imię - Czika:)
a ja miałam weekend wolny od niańczenia jej.
niestety jest strasznie pochmurno i żadnych nowych zdjęć nie robiłam.
w piątek wieczorem Chmurka miała na nosku porfiryne, w sobote maluchy zaliczyły kolejną już swoją mini-podróż samochodem, w koszyku, opakowane kocem. były bardzo zdziwione, ale chyba nie jakieś strasznie zestresowane - nie nakupkały do środka ani nic, bardzo dzielnie się zachowały. niestety na miejscu okazało się, że pani weterynarz, która zajmuje się gryzoniami jest na urlopie i będzie dopiero dziś. bardzo podoba mi się takie podejście i sądzę, że będziemy ten gabinet odwiedzać częściej. w drodze powrotnej zaliczyłam jeszcze aptekę i dostały vibovit - była walka o poidło:P
mam już wieści, że nic im nie jest i tylko są delikatnie osłabione, co w sumie podejrzewałam, bo apetyt i rozrabianie były bez zmian:)
martwi mnie trochę jedna rzecz - Bletka mnie wczoraj ugryzła w ucho do krwi i to już po raz drugi. generalnie jest bardzo zainteresowana moimi uszami i najpierw ugryzła mnie w bliznę po kolczyku na chrząstce - kilka dni temu, a wczoraj w pustą dziurkę na dole ucha. po prostu wdrapała mi się na ramię, poniuchała i dziabnęła, była bardzo zdziwiona, że ją pogoniłam:) ona w ogóle ma taki styl bycia - ale zazwyczaj ofiarą były palce u stóp. nie za bardzo wiem, co z tym zrobić, chyba zmienie kolczyki na sztyfty - może w tym jest problem...
jemy jajunio:)
i stare z floga - leniuszki:)
psie dziecko dostało w końcu imię - Czika:)
a ja miałam weekend wolny od niańczenia jej.
niestety jest strasznie pochmurno i żadnych nowych zdjęć nie robiłam.
w piątek wieczorem Chmurka miała na nosku porfiryne, w sobote maluchy zaliczyły kolejną już swoją mini-podróż samochodem, w koszyku, opakowane kocem. były bardzo zdziwione, ale chyba nie jakieś strasznie zestresowane - nie nakupkały do środka ani nic, bardzo dzielnie się zachowały. niestety na miejscu okazało się, że pani weterynarz, która zajmuje się gryzoniami jest na urlopie i będzie dopiero dziś. bardzo podoba mi się takie podejście i sądzę, że będziemy ten gabinet odwiedzać częściej. w drodze powrotnej zaliczyłam jeszcze aptekę i dostały vibovit - była walka o poidło:P
mam już wieści, że nic im nie jest i tylko są delikatnie osłabione, co w sumie podejrzewałam, bo apetyt i rozrabianie były bez zmian:)
martwi mnie trochę jedna rzecz - Bletka mnie wczoraj ugryzła w ucho do krwi i to już po raz drugi. generalnie jest bardzo zainteresowana moimi uszami i najpierw ugryzła mnie w bliznę po kolczyku na chrząstce - kilka dni temu, a wczoraj w pustą dziurkę na dole ucha. po prostu wdrapała mi się na ramię, poniuchała i dziabnęła, była bardzo zdziwiona, że ją pogoniłam:) ona w ogóle ma taki styl bycia - ale zazwyczaj ofiarą były palce u stóp. nie za bardzo wiem, co z tym zrobić, chyba zmienie kolczyki na sztyfty - może w tym jest problem...
jemy jajunio:)
i stare z floga - leniuszki:)