przygarnelam niechcianego samca ktory okazal się samicą - w momencie gdy sie narodziły kluski dowiedzialam sie ze to panna, gdyz jest tak bojazliwa ze nie mozna jej brac na ręce. (nie wiem co z nią robili wczesniej ze się tak boi, zadnego takiego szczura nie mialam tak szczerze wszystkie moje byly oswojone do tulenia i brania bez problemu) poki co jest lepiej, mozna ją poglaskac i nie wieje. ale z brania na ręce póki co nici. potrzeba jej czasu i miłości.
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
pojutrze czarnula jedzie do Szczecina, domu szukam jeszcze dla dwóch samiczek. mamuśki kapturkowej i jej kapturkowej małej. mała jest oswojona, można ją brać na ręce itp. od urodzenia je smyrałam i cała trójka jest oswojona, nie boją się (no chyba ze jakiś hałas w pokoju coś trzaśnie ale to chyba normalne) i są słodziachne
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
samczyk zostaje u mnie, ale aż tyle dziewczyn zostawić nie mogę. co jak co 9 szczurów to dla mnie za dużo, nie ogarniam tego. w dodatku teraz mi umiera moja stara dumbosia, przewraca się, nie może jeść, takie te święta mam. aż mi głupio zadzwonić do weta o uśpienie, sama nie wiem co lepiej w takim przypadku zrobić. lepsza taka śmierć niż inne szczurze ktore widzialam przez różnorakie nowotwory.....
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
w każdym razie... chce ograniczyc moje uszczurowienie. zbyt dyżo nacierpiałam przez to - psychicznie, patrząc jak zwierze potem umiera. za krótko żyją...