Przeszukałam forum, ale nie znalazłam podobnego problemu, dlatego też piszę.
Mam aktualnie 3 samców w sytuacji konfliktowej.
Opis chłopaków:
MAKSYMILIAN [dumbo rex, wiek: 7-8 mcy] dość niepewny co do człowieka [za mną mało przepada, woli mojego TŻ], humorzasty, ciekawski, porywczy
PLATON [dumbo standard, wiek: 6-7 m-cy] przytulanka [można głaskać godzinami], lekko otyły, ciekawski, cwany, agresywny do innych szczurów
HUBERT [dumbo fuzz, wiek: 5-6 m-cy] lubi głaskanie [kremikowanie łysego ciałka najbardziej], koleżeński do innych szczurów, bardzo łagodny
Opis problemu:
Z początku porywczy z natury Maks żył sobie ze starszym kolegą, Szymonem [ZTM

W tym samym czasie do domu przybyli Platon z Hubertem. Zaznajamianie się szło pięknie, chłopaki bawili się, spali razem, jedli razem. Maksymilian oczywiście prowadził w rządach. Problem zaczął się gdy Platon postanowił przejąć rolę lidera. Byłoby to absolutnie normalne, gdyby nie sposób w jaki on to robi! To już nie są przepychanki i stroszenie futra! ON GRYZIE, AŻ DO ŻYWEGO MIĘSA!
Najbardziej przekonał się o tym Hubert, który zawsze próbuje załagodzić konflikt i staje między chłopaków lub po walce podchodzi do któregoś by się przytulić. Wynikiem takiego podchodzenia jest dość parszywa ranka na karku i druga, na dupce [dziękować farmakologii za Dermatol]. Maksymilian ma stale popodgryzany ogon, uszy i strupki na bokach i pyszczku. Platon zero obrażeń. Na chwile nie mogę ich z oka spuścić, bo aż futro po klatce lata.
Platon był puszczony na wybieg raz z koleżanką, nie zainteresował się jej płcią niemal wcale. Bardziej działania jego były agresywne, nastawiona na zdominowanie. Gdy samica się ukorzyła, zaczął wąchać i dawać się obwąchiwać ALE po pewnym czasie zbytnio się zbliżyła i rozerwał jej ucho

Chłopaki są regularnie głaskani, jedzenia sypię aż nad miar by walk o to nie było, robię olbrzymie hamaczki by miejsca do snu było więcej, regularnie myję całą klatkę by zapach żadnego nie dominował. Ba! Nawet ich razem wykąpałam [śmierdzieli obaj uryną niemiłosiernie!]. Po kąpieli była doba spokoju i rozejmu: czyścili się obok siebie, razem leżeli [bo cieplej]. Też rozdzielałam ich na dwie klatki: gdy Maks był tylko z Hubertem nastawał spokój, gdy Hubert trafiał do Platona- od razu pojawiały się nowe odrapania.
Dodam, że nie są to moje pierwsze szczury. Opiekuję się tymi stworami [z większymi i mniejszymi przerwami] od około 10 lat, a opisana przeze mnie sytuacja jest pierwszą taką, która mnie spotkała i przewyższyła możliwości rozwiązania.
Poradźcie, bo już nie wiem co robić.
[Wydanie jednego lub kastracja odpada. Zbytnio obu kochamy by się z którymś pożegnać, a wszelkie zabiegi które nie mają na celu uratowania zwierzęciu życia są wbrew moim przekonaniom etycznym]