Yoguś, mój cudny, olbrzymi niedźwiedź polarny.
Yogi przyjechał do mnie jako już dorosły, dorodny samiec. Był cudny. Od początku najcudniejszy chłopak na świecie. Misiak przytulak do ściskania, całowania, miętoszenia i noszenia na rękach. Ulubieniec 4ro letniej sąsiadki, aż nie wiem jak jej powiedzieć :/
Kochany do ludzi, dominator w stadzie. Wielki, ciężki, silny alfa który nigdy nie dawał po sobie jeździć.
Wpadłam wczoraj do domu, rzuciłam torby i wypadłam. Nie zerknęłam nawet na klatki, nie przywitałam się. A mogłam mu pomóc, może nie uratować, ale pomóc mu chociaż odejść. Jak wróciłam do domu, już nie było gdzie jechać.
Znalazłam Yogurcika na półce w klatce. Nie wiem czy spadł .. jeśli tak to z niewielkiej wysokości. Specjalnie układałam półki tak, by nigdzie nie mieli wysoko, bo ucinają wszystkie łapacze. Yoguś leżał na półce z tylnymi łapkami wywiniętymi do góry, cały wykręcony. Był zimny ... ale żył. Wzięłam go do siebie, zobaczyłam że tylne łapki drżą, nie rusza nimi .. bardzo go bolało i był bardzo zmęczony. Jedyne co mogłam w nocy to go ogrzać i dać mu troszkę ulgi lekiem przeciwbólowym, dałam dużą dawkę po której szybko się uspokoił, przestał zgrzytać zębami, ułożył się wygodniej i usnął. O 4 rano przestał oddychać
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Mój niedźwiadek musiał bardzo niefortunnie zlecieć, albo miał udar. Nie wiem. W każdym razie jego kręgosłup ułożył się w bardzo nienaturalny sposób, a w tylnych łapkach nie miał czucia. Czuje się okropnie. Głównie dlatego, że musiał cierpieć do rana, że nie zobaczyłam 3 godziny wcześniej jak byłam na sekundę w domu. Nie uratowałabym go, ale pomogłabym mu odejść :/ .
![Obrazek](http://i1058.photobucket.com/albums/t407/Sylwia_Ptak/2012%2006%2030/th_IMG_5209.jpg)
![Obrazek](http://i1058.photobucket.com/albums/t407/Sylwia_Ptak/2012%2011%2004/th_IMG_6401.jpg)
![Obrazek](http://i1058.photobucket.com/albums/t407/Sylwia_Ptak/2013%2001%2001/th_IMG_6903.jpg)
![Obrazek](http://i1058.photobucket.com/albums/t407/Sylwia_Ptak/th_przyjaciele.jpg)