Wrzesień 2011 roku był trudny. Straciliśmy małego Glusia, który umarł z powodu wrodzonej wady serca, a dzikus, którego mieliśmy adoptować, uciekł zanim zdążyliśmy go zobaczyć. Poszukałam na forum i zobaczyłam, że we Wrocławiu jest miot na wydaniu - prawie same agutki, właśnie takie, o jakich marzył mój mąż. Serce zabiło szybciej, zdecydowaliśmy się przygarnąć dwóch braci. Trzpiotek był agutkiem z białym brzuszkiem - tym spokojniejszym z braci, tym pokojowym i mniej przebojowym, ale bardzo łagodnym i kochającym. Przyjechali do nas jako bardzo oswojeni 5-tygodniowi chłopcy. Nie bali się człowieka, biegali wszędzie, dokuczali nawet leniwemu Czmysiowi. Pokochali Froda i szybko zostali jego podopiecznymi, bo Frodo zawsze robił za szczurzą niańkę. Po osiągnięciu dorosłości Trzpiotek bardzo zaprzyjaźnił się z Czmysiem, ale nadal na pierwszym miejscu stawiał brata - Człapek był jego najlepszym kumplem. Choć Człap słynął z bezwzględnego charakteru, to bratu oberwało się od niego tylko raz. Trzpiot wprawdzie obraził się wówczas na Człapka, ale długo nie mógł się gniewać i zapanowała znowu wielka miłość. Jako przyjaciel człowieka Trzpiotek również był wspaniały - kontaktowy, chętny do zabaw.
8 tygodni temu zdrowie Trzpiotka się posypało. Wiedzieliśmy, co to - guz przysadki zabrał nam wcześniej już dwa szczury. Ale Trzpiotek ani myślał się poddawać. Dzielnie stawiał czoła chorobie, walczył z nią i uparcie trzymał się życia. Pozostał aktywny nawet, kiedy jego łapki odmawiały już posłuszeństwa. Leczenie nie poprawiało jego stanu, ale na jakiś czas zatrzymało postęp choroby. I ten czas Trzpiotek wykorzystał w pełni. Kiedy nastąpiło gwałtowne pogorszenie, musieliśmy podjąć najtrudniejszą decyzję. Pomogliśmy mu odejść, by jego walka nie miała smutnego i bolesnego końca. By - mimo wszystko - można było nazwać to zwycięstwem. Bo ogromną wolą życia Trzpiot zwyciężył chorobę. Pokonała tylko jego ciało.
Kochany Trzpiotku, brakuje nam Ciebie. Miałeś tylko rok i 7 miesięcy, liczyliśmy na dłuższy czas z Tobą. Mamy nadzieję, że nie masz nam za złe. Będziemy opiekować się Twoim bratem - nie zostanie sam, dostanie stadko, na jakie zasługuje. Chcieliśmy bardzo i Tobie dać jeszcze więcej, ale jedyne co mogliśmy zrobić, to pomóc Ci odejść... Trzpiociku, przyjacielu, kochany Agutku, nigdy Cię nie zapomnimy. Pędź, dogonisz jeszcze Czmysia - odnajdź swoich i czekaj cierpliwie. Do widzenia.