Jak wczoraj pojechałam z Gytią, to pani dr już słyszała o wypadku Gaby (zapewne mąż jej wypaplał przy obiedzie

). Ona z kolei opowiadała o jakimś szczególnie nieszczęśliwym przypadku łączenia szczurasów, normalnie jatka w klatce

Cieszę się, że moje dziewczyny są bardziej pokojowe.
Dzisiejsza dawka antybiotyku została dobrze przyjęta przez szczura, choć rano mieliśmy pewne opory przy współpracy...

Profilaktycznie Gandzia i Greta dostają też wapno i C (aż nie mogę się nadziwić, bo do tej pory byłam święcie przekonana, że to szkodzi szczurom, a teraz weci mnie przekonują, że jest jednak potrzebna!) no i chyba tran też zapodam za chwilę. Co dziwne, tak jak Gaba jest w stanie przyjąć każdy lek (o ile nie jest w zastrzyku - wtedy musimy trochę popłakać), tak Greta stanowczo odmówiła przyjęcia wapna w syropie o smaku banana! Za to Gandzia skorzystała z okazji i przyjęła podwójną dawkę
Acha, zatrważająca wiadomość to waga Gytii - niemal pół kilo szczura! A nie wygląda na otyłą, za to ma sporo skóry na sobie. Aż boję się ważyć Gandzię...
Gaba ma się z każdą minutą coraz lepiej, łapka coraz częściej uczestniczy w życiu szczura. I dziś zauważyłam, że nie zwisa już
tak sobie bezwładnie, ale nawet w razie potrzeby zaciska się w piąstkę
malina89_dg pisze:Może im spadochrony załatw jak takie skoczne są

podejrzewam że jak dojdzie do siebie to i tak będzie robić to samo

takie już z nich stworzenia ;P
Tak, o spadochronach myślałam

Ona już robi to samo, ledwo otwieram klatkę, ona już ucieka! Popitala jak szalona. Tego szczura nic nie powstrzyma

Zresztą, zanim się zorientowałam, że łapa złamana, to Gaba jako pierwsza przybiegła przez całą długość pokoju po obiadek, na trzech łapkach
malina89_dg pisze:smutno tylko, że muszą być osobno
No właśnie, to jest najgorsze

A nawet nie mam jak utulić poczwara, bo toto nie usiedzi w miejscu. Każda próba utulania w bluzie czy na rękach kończy się szczurem na głowie

Więc żeby jej nie poddusić unieruchamiając, po prostu siedzi sobie niemal cały czas nieruszana. Ale to dla jej dobra, ciężko mi z tym, ale muszę być mądrzejsza i racjonalnie podchodzić do sprawy. Taki los...
Dziękujemy i ślemy buziaczki z naszego polowego szpitalika
