Niedawno odebrałam Agatkę od weta.
Wszystko poszło gładko, nie było komplikacji. Oko zostało wyjęte w całości, nie było pod nim widać żadnych zmian. Prawdopodobnie więc była to wyłącznie kwestia oka, a nie jakichś innych cudów, chociażby nowotworu. Za jakiś czas pewnie zrobimy rtg żeby sprawdzić, czy na pewno nic tam głębiej nie ma.
Ogoniasta jest jeszcze kołowata i słaba. Przez to choróbsko jej waga spadła o jakieś 40 gramów. Mam nadzieję, że szybko to nadrobi.
Na razie oko, a w zasadzie miejsce po nim, wygląda makabrycznie, upaprane we krwi, czy innych płynach. Weterynarz powiedziała, że może się z niego jeszcze nieco sączyć, więc bez paniki. Oby tylko Agatka nie wydrapała sobie szwów.
Jak zwykle znowu było więcej strachu niż to wszystko warte. Całe szczęście, że wszystko się udało.
