Dawno nie aktualizowałam tematu, najwyższy czas
Szczurki mają się dobrze. Jestem na etapie zachęcania ich do samodzielnego wychodzenia z klatki, bo trochę to zaniedbałam, ze strachu, żeby mi nie uciekły.
Nowa klatka spisuje się, teraz nie wyobrażam sobie, że mogłyby mieszkać w mniejszej. Tym bardziej, że rosną w zastraszającym tempie

Kiedy tylko otworzę klatkę, dziewczyny od razu pakują mi się do rękawa (jeśli akurat mam na sobie "szczurzy" sweterek, jeśli nie, wychodzą mi na ręce). Czarna chyba lubi przesiadywać mi na ramieniu. Dzisiaj zaczęła lizać i podgryzać moje ucho. Dziwne uczucie, szczególnie, kiedy ma się łaskotki
Dama dalej nie pozwala brać się do ręki, może to taki płochliwy typ. Nadal nie umiem jej złapać, wyślizguje się. Ucieka przy najmniejszym szeleście, poza tym ma niezbyt przyjemny zwyczaj podgryzania mnie w rękę w okolicach łokcia, kiedy siedzi w prawym rękawie. Trochę boli, bo to wrażliwe miejsce, ale ogólnie jest niegryząca. I wiem, że nie robi tego złośliwie. Zastanawiam, czy mam próbować ją łapać i trzymać na siłę, czy czekać jeszcze, aż się do mnie przekona. Daje się delikatnie głaskać, ale nie za długo, wychodzi na dłoń, tylko z tym łapaniem jest problem.
Koniec gadania, obiecywałam, że dodam zdjęcia.
Dama wgryzająca się w pręty klatki:

Czarna:

Dama wyszła tu, jakby miała nadwagę

, w tle Czarna:
A na koniec przebój - tak się śpi:

Potem dziwić się, że wypadają z tej rury...