Zostałam sklasyfikowana jako przypadek ciężki, możliwe, że nie uleczalny poważnej choroby psychicznej.
Przed pracą jeszcze, od rańca wybralim się na giełdę. Dla rybek robaczka, żwirek się skończył, no i ja dodatkowo wyruszyłam na polowanie na klatkę, ponieważ wysyłany na misję od dwóch miesięcy TŻ zawodził regularnie.
No i znalazłam....
Gwoli wyjaśnienia, panowie mieszkają w standardowej kawalerce, 45x65x65. Żaden gigant, ale też nie szopa. Więc nawet nie rozmiar pchnął mnie do zakupu, ale jej stan - farba złazi płatami (prawdopodobnie przyczyna Bubusiowego ropnia), mycie tego graniczy z cudem, małe drzwiczki na dole, kuweta popękana...
Znalazłam śliczną osiemdziesiątkę! Ale nie wzięłam. To by było za proste...
Obok stała metrówka...
Tak więc dzisiaj, panów czeka przeprowadzka do PAŁACU.
100x55x85.
Tak.
Dla
dwóch szczurów.

Luby mnie z tą klatką najprawdopodobniej wyprowadzi, ale warto było.
Składana, otwierana z góry, ocynkowana i WIELKA. Za
145 zł.
Jestem z siebie dumna


Zaraza, Szuriken, Kaszmir
[klik!]
Za tęczowym mostem...
Alucard, Belzebub, Zenek, Bazyl, Edgar, Arrow, Krecik, Afera, Wichura. Tęsknię za Wami...