Moje dziewuchy w czasie adopcji będą już po sterylce, więc niespodziewanym powiększeniem stadka nie będę musiała się przejmować. Ale chyba pomyślę o kastracie /albo szybko zadbam o kastrację chłopaka/ żeby odpuścić sobie jazdy z dorastającym gierojem. Podobno samczyki, a zwłaszcza kastraciki, są bardziej przytulaśne i miziaste od samiczek. Moje dziewczyny niechętnie podchodzą do miziania i głaskania, nie usiedzą chwili na kolanach, tylko ganiać, skakać, wspinać się po nas, po meblach, po kablach, po wszystkim

. Miałabym herubinka przytulaka

.
Teraz do przytulania /mam na myśli oczywiście czteronożnych członków naszej rodzinki

/ mam tylko (albo aż

) słodką jak wata cukrowa jamniorkę

.