William ma jakiś stan zapalny od zęba

Ta opuchlizna, to nie ropień tylko właśnie skutek tego stanu zapalnego. Próbujemy złagodzić go farmakologicznie, dr Jabłońska uważa, że w jego wieku, z jego wagą i ogólną kondycją zabieg usuwania zębów będzie niósł ze sobą zbyt wielkie ryzyko

Tak czy inaczej w sobotę jesteśmy umówieni na konsultację do specjalistki od gryzoniowej stomatologii, zrobimy rtg i stwierdzimy, czy jest sens męczyć zabiegami mojego filcaka, czy wystarczą leki.
Rokowania, zarówno co do zabiegu, jak i leczenia farmakologicznego są... ostrożne... ale nie poddajemy się i będziemy walczyć. Jeśli tylko dostaniemy zielone światło dla zabiegu na wziewce, to się go podejmiemy (chociaż tak szczerze mówiąc zdaję sobie sprawę, że William młody już nie jest i to mogą być jego ostatnie miesiące, nie chciałabym żeby spędził je w samotności i bólu po zabiegu, a potem nie mogąc jeść normalnie ze stadem, albo nie daj Boże połykając suchy pokarm w całości

- naprawdę trudna decyzja przed nami).
Z wieści bardziej przyjemnych

Wczoraj przeniosłam chłopców do nowej klatki, co prawda jeszcze ze starymi wysłużonymi hamaczkami, ale nie mam teraz głowy do szycia. Chłopcy zafascynowani nowym miejscem, biegali jak szaleni po hamakach w tą z i powrotem. Willuś też dotrzymywał kroku pozostałym, zwiedził każdy zakamarek
Dzisiaj rano żadnego nie było dane mi obejrzeć, zabarykadowali się w domku pod półką i tyle ich widziałam
A tak się prezentuje nasze nowe lokum, wreszcie Willuś bez problemu jest w stanie dojść do każdego mebelka w klatce. No może poza tunelem, ale popracuję nad tym przy szyciu nowych hamaków
