Akzi, jeśli masz na myśli spadanie z różnych miejsc przy myciu się, lub wpadanie z hamaka tyłkiem prosto do miski z gerberem, to tak - muszę potwierdzić, że Glut jest niezdarą
Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
No, sami widzicie jak idealnie się uzupełniają 
Akzi, jeśli masz na myśli spadanie z różnych miejsc przy myciu się, lub wpadanie z hamaka tyłkiem prosto do miski z gerberem, to tak - muszę potwierdzić, że Glut jest niezdarą
Akzi, jeśli masz na myśli spadanie z różnych miejsc przy myciu się, lub wpadanie z hamaka tyłkiem prosto do miski z gerberem, to tak - muszę potwierdzić, że Glut jest niezdarą
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
ja nie wiem czy to nie imie daje im takie coś
bo mój Guciosan jest takim samym niezgrabą i niezdarą 

Za TM : Marysia Tutuś Kleo Gucio
Mała Mi uciekła ...
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Gosiu, Duszek wtedy też mnie rozwalił. Tylko, że nie na żarty! Byłam śmiertelnie przerażona, bo przez jakieś 5 minut stałam przy klatce, machałam jego łapkami, ogonkiem, w chwilach desperacji dźgałam palcem w brzuszek, a on nawet nie drgnął
Dopiero po chwili ruszył nosem, potem uchylił oko, niezgrabnie się przekręcił przodem do mnie, położył na rękę i usnął znowu
I jak tu nie kochać takiego łobuza?! 
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
no fakt jak bym zobaczyła tak spiacego szczura zeszła bym na zawał. przeciez on wygląda jak sztywny 

Za TM : Marysia Tutuś Kleo Gucio
Mała Mi uciekła ...
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Hahaha, widocznie masz dobre fluidy w domu, skoro Duszek pada, Lucek pada
Co do Twojej historii, sylvusia, to mój Marcel tak spał. A co gorsza, w transporterku podczas podróży, kiedy ja bylam kierowcą. Niezłego stracha mi narobił, jak go zaczęłam dźgać na światłach, nawoływać, a on nic
Co do Twojej historii, sylvusia, to mój Marcel tak spał. A co gorsza, w transporterku podczas podróży, kiedy ja bylam kierowcą. Niezłego stracha mi narobił, jak go zaczęłam dźgać na światłach, nawoływać, a on nic
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Czyli widzę, że nie tylko mój Duszek ma specyficzne poczucie humoru i uważa, że doprowadzanie człowieka do obłędu totalnego jest fantastyczną zabawą 
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Za oknem szarówa, depresyjna pogoda... niestety podobnie jest w Naleśnikowym Stadku
Willusiowe łapcie z każdym dniem są coraz słabsze. Mój filcowy szczuruś coraz ciężej znosi trudy poruszania się po klatce. Przyznam szczerze, że z każdym dniem rośnie we mnie coraz większy niepokój. Od kilku dni to samo obserwuję u Henrysia, nie jest to aż tak bardzo zaawansowane, ale jednak już zauważalne
Wspomagamy się wit. B i Glukozaminą, ale spektakularnych efektów nie ma... wiem, że taka jest kolej rzeczy, chłopcy nie będą młodsi, ale i tak ciężko mi się z tym pogodzić.
W poniedziałek przyjechała dla nich nowa klatka, zdewastowała mój budżet, ale nie mogłam już patrzeć, jak się męczą przy wspinaczkach w Perfekcie. Jeśli uda mi się skończyć dla nich mebelki, to dzisiaj nastąpi przeprowadzka. Mam nadzieję, że zmęczone łapeczki troszkę odpoczną i jeszcze długo będą im służyć.
Reszta chłopaków zdrowa i w pełni sił, chociaż z tego co widzę ostatnimi czasy strasznie się rozleniwili i najchętniej większość czasu spędzają kimając w hamakach zakopani po czubki nosów (u Was jest to samo?).
Tak sobie siedzę i myślę... może czas na dopływ świeżej krwi do stada...
Willusiowe łapcie z każdym dniem są coraz słabsze. Mój filcowy szczuruś coraz ciężej znosi trudy poruszania się po klatce. Przyznam szczerze, że z każdym dniem rośnie we mnie coraz większy niepokój. Od kilku dni to samo obserwuję u Henrysia, nie jest to aż tak bardzo zaawansowane, ale jednak już zauważalne
Wspomagamy się wit. B i Glukozaminą, ale spektakularnych efektów nie ma... wiem, że taka jest kolej rzeczy, chłopcy nie będą młodsi, ale i tak ciężko mi się z tym pogodzić.
W poniedziałek przyjechała dla nich nowa klatka, zdewastowała mój budżet, ale nie mogłam już patrzeć, jak się męczą przy wspinaczkach w Perfekcie. Jeśli uda mi się skończyć dla nich mebelki, to dzisiaj nastąpi przeprowadzka. Mam nadzieję, że zmęczone łapeczki troszkę odpoczną i jeszcze długo będą im służyć.
Reszta chłopaków zdrowa i w pełni sił, chociaż z tego co widzę ostatnimi czasy strasznie się rozleniwili i najchętniej większość czasu spędzają kimając w hamakach zakopani po czubki nosów (u Was jest to samo?).
Tak sobie siedzę i myślę... może czas na dopływ świeżej krwi do stada...
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Moi też się głównie wylegują rozpostarci na hamakach, a dupki rosną. Dzisiaj otworzyłam klatkę i specjalnie położyłam się zdrzemnąć w pokoju, gdzie są ogonki, na niewygodnej kanapie, z myślą, że skoro ostatnio mam mniej czasu, to skorzystają z wybiegu. Gdzie tam! Pani śpi? To my też! O, i tyle. Zmarnowali godzinę
Przykro z powodu starości szczurkowej. Trzymam kciuki za chłopaków, żeby łapki jeszcze długo działały.
Przykro z powodu starości szczurkowej. Trzymam kciuki za chłopaków, żeby łapki jeszcze długo działały.
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Wczoraj wieczorem Williamowi spuchła połowa pysia, pognaliśmy do całodobowej kliniki, okazało się, że to ropień, coś się dzieje też z ząbkiem
Dzisiaj o 11 jedziemy do Oazy na zabieg, prosimy o kciuki, naprawdę będą potrzebne

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Ojej 
I jak, i jak?
I jak, i jak?
http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 00#p982390
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
-------------------------------------------------------------
Kubuś [*], Kacperek [*], Boguś[*], Marcelek[*]
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
sylwia daj znać co z nim

Za TM : Marysia Tutuś Kleo Gucio
Mała Mi uciekła ...
Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
William ma jakiś stan zapalny od zęba
Ta opuchlizna, to nie ropień tylko właśnie skutek tego stanu zapalnego. Próbujemy złagodzić go farmakologicznie, dr Jabłońska uważa, że w jego wieku, z jego wagą i ogólną kondycją zabieg usuwania zębów będzie niósł ze sobą zbyt wielkie ryzyko
Tak czy inaczej w sobotę jesteśmy umówieni na konsultację do specjalistki od gryzoniowej stomatologii, zrobimy rtg i stwierdzimy, czy jest sens męczyć zabiegami mojego filcaka, czy wystarczą leki.
Rokowania, zarówno co do zabiegu, jak i leczenia farmakologicznego są... ostrożne... ale nie poddajemy się i będziemy walczyć. Jeśli tylko dostaniemy zielone światło dla zabiegu na wziewce, to się go podejmiemy (chociaż tak szczerze mówiąc zdaję sobie sprawę, że William młody już nie jest i to mogą być jego ostatnie miesiące, nie chciałabym żeby spędził je w samotności i bólu po zabiegu, a potem nie mogąc jeść normalnie ze stadem, albo nie daj Boże połykając suchy pokarm w całości
- naprawdę trudna decyzja przed nami).
Z wieści bardziej przyjemnych
Wczoraj przeniosłam chłopców do nowej klatki, co prawda jeszcze ze starymi wysłużonymi hamaczkami, ale nie mam teraz głowy do szycia. Chłopcy zafascynowani nowym miejscem, biegali jak szaleni po hamakach w tą z i powrotem. Willuś też dotrzymywał kroku pozostałym, zwiedził każdy zakamarek
Dzisiaj rano żadnego nie było dane mi obejrzeć, zabarykadowali się w domku pod półką i tyle ich widziałam
A tak się prezentuje nasze nowe lokum, wreszcie Willuś bez problemu jest w stanie dojść do każdego mebelka w klatce. No może poza tunelem, ale popracuję nad tym przy szyciu nowych hamaków

Rokowania, zarówno co do zabiegu, jak i leczenia farmakologicznego są... ostrożne... ale nie poddajemy się i będziemy walczyć. Jeśli tylko dostaniemy zielone światło dla zabiegu na wziewce, to się go podejmiemy (chociaż tak szczerze mówiąc zdaję sobie sprawę, że William młody już nie jest i to mogą być jego ostatnie miesiące, nie chciałabym żeby spędził je w samotności i bólu po zabiegu, a potem nie mogąc jeść normalnie ze stadem, albo nie daj Boże połykając suchy pokarm w całości
Z wieści bardziej przyjemnych
Wczoraj przeniosłam chłopców do nowej klatki, co prawda jeszcze ze starymi wysłużonymi hamaczkami, ale nie mam teraz głowy do szycia. Chłopcy zafascynowani nowym miejscem, biegali jak szaleni po hamakach w tą z i powrotem. Willuś też dotrzymywał kroku pozostałym, zwiedził każdy zakamarek
Dzisiaj rano żadnego nie było dane mi obejrzeć, zabarykadowali się w domku pod półką i tyle ich widziałam
A tak się prezentuje nasze nowe lokum, wreszcie Willuś bez problemu jest w stanie dojść do każdego mebelka w klatce. No może poza tunelem, ale popracuję nad tym przy szyciu nowych hamaków

Re: Bo szczęście szczurzy ogon ma...
Taką smutną, a jednocześnie ogromnie wzruszającą rzecz zaobserwowałam wczoraj u moich dziadków 
Artur zabrał Williama pierwszy raz samego do weta, Henryś został w domu bez brata dosłownie na 2 godziny. Kiedy wróciłam z pracy, chciałam Willusia wziąć tylko na ręce, żeby go obejrzeć, Henryś tak go przygniótł, że nie było opcji go zdjąć z hamaka. Odpychał mnie łapeczkami, zasłaniał Luśka całym sobą byle bym tylko znowu go nie zabrała. Jednocześnie lizał mnie po rękach (chyba dawał mi do zrozumienia, że mnie kocha, ale żebym już sobie poszła i więcej nie oddzielała go od brata... tak ja to rozumiem). Po obiadku Will podreptał do naszego łóżka i zaszył się w kołdrze, Henryk jak tylko skończył jeść w panice zaczął szukać brata po całej klatce, uspokoił się dopiero jak znalazł go w łóżku. Strasznie się wzruszyłam tym widokiem, wyłam jak dziecko widząc, jak oni są od siebie uzależnieni i ta myśl, że kiedyś jeden z nich zostanie bez tego drugiego... potwornie przerażająca
Artur zabrał Williama pierwszy raz samego do weta, Henryś został w domu bez brata dosłownie na 2 godziny. Kiedy wróciłam z pracy, chciałam Willusia wziąć tylko na ręce, żeby go obejrzeć, Henryś tak go przygniótł, że nie było opcji go zdjąć z hamaka. Odpychał mnie łapeczkami, zasłaniał Luśka całym sobą byle bym tylko znowu go nie zabrała. Jednocześnie lizał mnie po rękach (chyba dawał mi do zrozumienia, że mnie kocha, ale żebym już sobie poszła i więcej nie oddzielała go od brata... tak ja to rozumiem). Po obiadku Will podreptał do naszego łóżka i zaszył się w kołdrze, Henryk jak tylko skończył jeść w panice zaczął szukać brata po całej klatce, uspokoił się dopiero jak znalazł go w łóżku. Strasznie się wzruszyłam tym widokiem, wyłam jak dziecko widząc, jak oni są od siebie uzależnieni i ta myśl, że kiedyś jeden z nich zostanie bez tego drugiego... potwornie przerażająca


