Mikowe szczurki

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Mikowe szczurki

Post autor: mikaa88 »

Tak sobie tu jestem już troszkę, przedstawiałam już maluchy jak się urodziły, jeden chłopczyk wydany w nowe ręce wątku się doczekał... To czas wreszcie się pochwalić wszystkimi zwierzynkami :) i przy okazji opowiem o wszystkich poprzedniczkach (bo moje zwierzaki w ogromnej przewadze były płci żeńskiej... jakoś tak wyszło ;) )

(Będę pisać na "raty" bo w połowie pisania stwierdziłam, że na 1 post to za dużo tego dobrego :D)

W domu zwierzaki u mnie były od zawsze. Kiedy byłam w wieku niemowlęcym przez dom przewinął się kot i dwa psy (jedna sunia lubiła się podobno pakować do mojego łóżeczka ;P). Kot i pies jeśli dobrze pamiętam "rozeszły się" po znajomych i została u nas wyżłowata czarno-biała sunia Pepita. Ja dla niej byłam taki szczeniak, nigdy nawet na mnie nie warknęła jak ją tarmosiłam za uszy i ogon. Kiedy miałam 4-5 lat urodziła szczeniaczki (były 4, jeden nie przeżył i odchowywała się u nas 3). Tatusiem był pies sąsiadów zaprzyjaźnionych (oboje potrafili na spacerze nawiać), jeden chłopczyk był kolorystycznie identyczny ;) Pepitka była z nami do '97 roku, kiedy z powodu nawracającego nowotworu mama postanowiła jej ulżyć i uśpić. Pamiętam, że było to jakoś na początku wakacji, byłam u dziadków i bardzo długo płakałam.
W domu pusto długo nie było, bo jak stwierdziła moja mama "brakuje jej tupotu psich łap", więc we wrześniu tego samego roku wzięliśmy ze schroniska Sarę. Od razu było wiadomo, którego zwierza wybrać - Sara wyglądała dokładnie jak mniejsza wersja Pepity :) Miała dopiero 8 miesięcy, a byliśmy już jej trzecimi właścicielami. Zawsze była wulkanem energii - taka kochana małpa złośliwa z niej była. Wszystkie szafki były jej, skakała z miejsca na grubo ponad metr (zwłaszcza jak ktoś trzymał wysoko smakołyk). Ulubione miejsce do spania to była szafka na buty w przedpokoju. Nogi od stołu były zawsze dokładnie obgryzione i zdecydowane były smaczniejsze od kości.
ObrazekObrazekObrazek
Sara była z nami do jesieni zeszłego roku. W ostatnich miesiącach życia miała już poważne kłopoty ze zdrowiem (z sercem, z chodzeniem, załatwiała się w domu zaraz po powrocie ze spaceru), jeszcze na początku mieliśmy nadzieję na poprawę, ale pod koniec to niestety była męczarnia i dla niej i dla nas :( Smutno było patrzeć jak z energicznej bestyi zmieniła się w ledwo trzymającą się na nogach staruszkę... ale cóż, taka kolej rzeczy.
Z mniejszych stworków, które były głównie pod moją opieką pierwsza była Sylwia zwana przez wszystkich Kurą. Wygrałam ją na loterii w łódzkim zoo w '98 roku. Jadąc z rodzicami po nagrodę nawet nie spodziewaliśmy się, że będzie to żywy zwierzak, na dodatek papuga! Dobrze, że dostaliśmy ją razem z klatką ;)
Kura była nimfą, wyróżniała się brakiem kilku pazurków. Po moim powrocie ze szkoły spędzała większość czasu poza klatką i potrafiła nieźle narozrabiać :D kwiatki były oskubane (zwłaszcza "pyszna" była paprotka na szafie), każda kartka leżąca na wierzchu była rozrywką dla dzioba. Najlepszy przysmak to były okruszki z talerza. Jak się Kura do nich dorwała, to można było chodzić z nią na tym talerzu i pewnie nawet nie zauważała, że podłoga się rusza. No i uwielbiała siadać mi na głowie i mnie iskać (chociaż jak się u nas pojawiała moja babcia to Kura natychmiast się przenosiła na jej głowę :D).
ObrazekObrazek
W klatce też rozrabiała, doprowadzało mnie to do szału zwłaszcza latem, kiedy wczesnie robiło się jasno i Kura od 5 rano potrafiła "łazić" tam i spowrotem z parteru na górne gałązki i drzeć się, żeby ją wypuścić. Najlepszy numer był jak się zwieszała z żerdki "na nietoperza", a w późniejszych latach potrafiła mi w nocy spaść przez sen z tego drążka i nagle budziło mnie "łuuup" i trzepotanie z klatki (może coś jej się śniło?). Odeszła w tym samym roku co Sara, kilka miesięcy wczesniej.

Poza zwierzami w domu przewijały się u dziadków (spędzałam u nich całe wakacje, no i wiadomo jak to 5latka - zwierzaki były "moje"): kotki mniej lub bardziej dzikie w dużych ilościach, króliki, kozy (rodzeństwo Trawka i Bum, Buma uczyłam jak się bodzie i żeśmy się zderzali głowami na podwórku ;D) i psy znajdy - dziki Max, który nie wchodził na podwórko, spał pod podjazdem w rowie ale na wszystkie spacery z nami chodził i Amorek z przetrąconą nóżką, który mieszkał w budzie i urzędował głównie z moim dziadkiem w jego "rupieciarni".
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: mikaa88 »

Pierwszą styczność ze szczurkami miałam przez moją przyjaciółkę. Miałam bodajże 11-12 lat, koleżanka dostała szczurzycę od taty w prezencie. Szczurka miała na imię Fanny i jeśli dobrze pamiętam była biało-czarnym kapturkiem. W wakacje przemieszkała u mnie tydzień, bo mama koleżanki się szczurki trochę bała i nie chciała się nią zajmować kiedy córka wyjechała. Ja za to szczurzynkę uwielbiałam, większość czasu siedziała w moim kapturze albo w rękawach. Po tym postanowiłam rodziców też namówić na szczurka, nawet pojechaliśmy z tatą do zoologicznego ale w dwóch kolejnych szczurków akurat nie mieli. Mieli za to szynszylę i o ile ja za bardzo jej nie chciałam to ojciec się uparł i kupił zwierza. Zwierz był u nas bardzo krótko bo 2 dni. Klatka pierwszej nocy wywędrowała do kuchni bo nie mogłam przy hałaśliwcu usnąć, a kiedy rano weszłam do kuchni zwierza w klatce nie było. Spędziłam później godzinę na wyganianiu bieduli zza lodówki i kiedy jeszcze u ojca pojawiła się reakcja alergiczna szynszyla wróciła do sklepu. Ojciec miał wrócić albo ze szczurem albo bez żadnych zwierzaków - wrócił z rybkami....
Rybki różnorakie mieliśmy w sumie chyba 5-6 lat, ale do nich za bardzo serca nie miałam. Po przeprowadzce akwarium stanęło w pokoju mojej babci i babcia skutecznie wykończyła rybki - przekarmiając je (babcia ma manię dokarmiania wszystkiego i wszystkich poza sobą;) )
No ale wracając do szczurów - w tym roku wyprowadziliśmy się "prawie" na swoje ("prawie" bo na wynajęte) i po 3 miesiącach nie wyrobiłam braku zwierza w domu i zaparłam się, że chcę szczura. Mąż był anty ale po namowach przytargał akwarium po chomiku z komórki, kupiliśmy transporter i zaczęłam kombinować nad szczurem. W ogłoszeniach jakoś na nic z Łodzi nie trafiłam, więc zgarnęłam syna, wzięłam transporter i poszliśmy zakupić szczura w Kakadu. Mąż chciał czarnego samczyka, wróciliśmy z haszczynką dziewczynką (chociaż, że to dziewczynka doszłam dopiero po kilku dniach oglądania szczura i porównywania ze zdjęciami w necie... :D). Szczurka po długiej debacie została ochrzczona jako Fizia i tak pojawił się nasz pierwszy szczur w domu.
ObrazekObrazekObrazek
Akwarium okazało się dużo za małe, na szczęście na szybku udało się znaleźć klatkę za 30 zł (teraz wiem, że też za małą ale na pewno lepsza od akwarium, no i Fizia była na poczatku malutka). Kiedy doszłam do tego, że Fizia jest dziewczynką i zaczęłam się oświecać trochę bardziej w szczurzej tematyce zaczęłam trochę panikować czy aby nie jest w ciąży (w sklepie na 100% była w akwarium z samcami). No i jak dowiedziałam się, że szczury są stadne postanowiłam sprawić jej koleżankę. Odczekałam te 3 tygodnie, zeby miec już 100% pewności, że wpadki żadnej nie było i zaczęło się kombinowanie na nowo. Ze sklepu wziąć nie chciałam drugi raz, bo argumenty o nie napdzaniu popytu do mnie trafiły, a poza tym nie chciałam ryzykować szczurki w ciąży. W końcu trafiliśmy na ogłoszenie faceta hodującego szczurki i dogadaliśmy się, że kupimy zwierzynę od niego. Upewnialiśmy się, że oswojona, że nie trzymana z samcami itp itd i w końcu pojechaliśmy po naszą Kikimorę (bo drugą nazywał już mąż... ).
Potem miałam chęć się tłuc po głowie, że wzięłam od pseudohodowcy i jeszcze mu dałam zarobić. Kikusia nas tak nastraszyła swoim gadaniem i prychaniem, że następnego dnia popędziliśmy do Zwierzętarni na oględziny co jej jest. Prychanie na szczęście okazało się nieszkodliwe (Kiki po prostu jest gadułą), za to mała miała wszoły, zafundowała je też naszej zdrowej Fiźce. A tydzień później urodziła 3 malutkie kluseczki o czym pisałam już tutaj. Na tyle można było wierzyć panu pseudohodowcy, że odróżnia samca od samicy >:( a jak zadzwoniliśmy, żeby mu powiedzieć, że mała ma wszoły i niech sprawdzi pozostałe szczury czy też nie mają, to nawet nie wiedział co to są wszoły...
Przed przywiezieniem Kiki przekopałam się przez większość wątku o łączeniu, zresztą miałam go cały czas na ekranie jak dziewczyny się zapoznawały ;D Ogólnie przebiegło wszystko w miarę spokojnie, dziewczyny puściłam na stół w kuchni i tam siedziały obie dość spokojnie obwąchując się, łażąc po sobie i potem siedziały sobie przytulone.
Obrazek
Zabawa zaczęła się dopiero wieczorem, jak dziewczyny były już w klatce (wyszorowanej i wyparzonej, co następnego dnia po wizycie u weta mnie do rozpaczy doprowadziło bo musiałam szorować jeszcze raz ;D). Bałam się, że to Kiki będzie stwarzac problemy, bo Fizia była do tej pory bardzo spokojniutka i cichutka (teraz wiem, że to przez samotność). A tu niespodzianka - Fizia się na Kiki rzucała, wywracała na grzbiet i mocno iskała. Ale pisków za bardzo nie było, tylko słychac było jak się tłuką więc odganiałam męża od klatki i obserwowałam z daleka. Dopiero późno w nocy jak się nie uspokajały i dojrzałam na Kice jakieś zadrapanie postanowiłam sprawy przyspieszyć nieco. Dziewczyny wysmarowałam olejkiem do ciasta, wrzuciłam w transporter i przetrzymałam tak z godzinę. Noc dało się dalej przespać ;) (klatkę mamy na komodzie przy kanapie, więc jak śpimy to szczury są prawie nad naszymi głowami). Następnego dnia jak jeszcze rozrabiały znów wylądowały w transporterze, potem jeszcze zaliczyły jazdę autobusem, wizytę u pani wet, smarowanie iwermektyną... I chyba to już przypieczetowało sprawę, bo potem tłuczenie się było mniej intensywne i dziewczynki grzecznie się wzajemnie iskały :)
Z nami: Tosia, Newton, Czesio
______
w nowym domku:Maguś [*][/url][/color]
______
za Tęczowym Mostkiem: Pysio [*], Kiki [*], Fizia [*][/color]
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: mikaa88 »

Obrazek<- tu jeszcze fota z łączenia po wysmarowaniu i w transporterze :)

Później szczurów zrobiło się dużo więcej, bo Kiki 22 sierpnia nam ufundowała trzy niespodzianki. Następnego dnia mieliśmy się zjewić na drugą dawkę iwermektyny, ale pojechała z nami sama Fizia. Na kilka dni ją oddzieliłam od Kiki, zamieszkała bardzo tymczasowo w wielkim platikowym pudle na zabawki (na szczęście Młodego nie było w tym czasie w domu). Mąż dostał przykazanie wypuszczać szczura, kiedy byłam w pracy i jakoś bida przemęczyła te kilka dni. Ale była tak osowiała, smutna i nijaka bez Kikusi, że po 5 dniach niecałych je znów połączyłam. Wcześniej na wybiegach były razem i Fizia wchodziła nawet do klatki i do maluchów w domku nawet nie zaglądała, więc nie bałam się aż tak bardzo ją do nich wpuścić.
Maluchy ładnie rosły, mama się nimi pięknie opiekowała, "ciocia" Fizia też się dobrze sprawowała i maluchami się zaczęła interesować dopiero jak się ofutrzyły i zaczęły wędrować po klatce. W międzyczasie cała ekipa zaliczyła "przeprowadzkę", bo pożyczyliśmy od znajomej bezterminowo królikówkę (70x40x37) i połączyłam obie klatki, tak że mniejsza jest na górze. Namordowałam się przy okazji z osiatkowaniem, bo z tej wiekszej nawet największa ze stada Fizia bez problemu wychodziła.
Obrazek
Od 24 września mieszkają już z nami tylko dziewczynki (pierwszy chłopczyk niestety zginął, drugi - Maguś - tego dnia powędrował do nowego domku).

O każdej dziewczynce z osobna:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Fizia - szczurynka z zoologa, urodziła się na moje obliczenia koniec maja/początek czerwca. Haszczynka, na szarym futerku miejscami przebija delikatnie agutkowy kolorek. Największa z trójki, przy ostatnim ważeniu 21.09 ważyła 236g. Póki co nasza alfa (chociaż najmłodsza Tosia usiłuje ją wygryźć). Najbardziej rozbiegana z dziewczynek, akrobatka lub komandos (po "suficie" klatki do góry nogami też chodziła), uwielbia kopać w ziemi. Ekspresowo pożera jogurt, natkę pietruszki, sałatę i gotowanego kurczaka. Najładniej pachnąca z dziewczynek (ciężko do czegoś porównać, ale tak lekko w stronę kwiatowego zapachu)
ObrazekObrazekObrazek
Kikimora (Kiki) kupiona od pseudohodowcy w sierpniu, jest mniej więcej w tym samym wieku co Fizia. American(?) blue rex (albo double rex, bo okresowo łysieje na karczku). Drobna kobietka (tydzień przed porodem ważyła ledwo 160g, w tym samym czasie Fiźka ok 190g), mała gaduła - jak coś jej się nie podoba to na pewno się to usłyszy! Najprzytulaśniejsza i najbardzie proludzka z naszych dziewczyn. Po prostu taki szczurek do miziania, sama przychodzi do (i na) człowieka, spokojniutko siedzi, daje się wygłaskać. Kiedy była w ciąży i przez pierwsze 2 tygodnie życia młodych trochę mi stracha napędzała bo gryzła i potrafiła się z drugiego końca klatki rzucić na rękę, na szczęście jak tylko maluchy się zaczęły usamodzielniać Kikunia złagodniała. W hierarchii stadka jest najniżej, Młoda też ją na grzbiet już wywraca jak jej się chce ale na Kiki to wrażenia raczej nie robi. Zdecydowanie fanka gerberków i marchewki, z zieleniny zdecydowanie woli ostrzejsze smaki bo szczypiorek i rzeżuchę to nie tyle zjada co wsuwa.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
No i najmłodsza z ekipy Tosia, córeczka Kiki. Urodziła się 22 sierpnia, jedyny rex z trójki rodzeństwa. Pierwsza otworzyła oczka i pierwsza próbowała nowego jedzonka. Bywała wcześniej troszkę nieufna i na rece wchodziła mniej chętnie od brata ale zaczyna się rozkręcać. Jest zdecydowanie typem szczura podubraniowego, na ramieniu nie usiedzi - musi się wepchnąć za dekolt ;D Ma dziewczyna ambicje rządzić stadem, bo często próbuje się dobrać "ciotce" do skóry ale póki co większość razy to Fizia jest górą. Po mamie też jest gadułą, nie wiem czy to nie zwiastuje nam na przyszłość czestszych infekcji (tatusiem prawdopodobnie był brat lub ojciec Kiki więc nie wiadomo co się genetycznie pokopało :( chwilowo jest na antybiotyku, bo była gruchająco-świszcząco-kichająca, na szczęście pani dr nic poważnego u niej nie wysłuchała).

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Z nami: Tosia, Newton, Czesio
______
w nowym domku:Maguś [*][/url][/color]
______
za Tęczowym Mostkiem: Pysio [*], Kiki [*], Fizia [*][/color]
Awatar użytkownika
zazula2007
Posty: 49
Rejestracja: sob wrz 21, 2013 7:02 pm
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: zazula2007 »

Pięknie opisałaś historię swoich dziewczynek :)
Świetne też są zdjęcia Tosi ułożone chronologicznie...
Kochane kobitki.
Awatar użytkownika
zielona_owca
Posty: 142
Rejestracja: pn lis 05, 2012 7:11 pm
Lokalizacja: Płock

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: zielona_owca »

Tooosiaaa. <333
Ze mną dwie księżniczki.
Rumba od: 20.11.2011
Urke od: 09.11.2013
Bianka
Bunia
Cynamon

W serduszku i gdzieś obok: Tosia, Kokunia.
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: mikaa88 »

Byłyśmy dzisiaj z Tosią na kontroli u pani wet. Wczoraj już prawie nie gruchała i nie kichała, a dzisiaj od rana znowu hałasuje :( Mamy jeszcze na 4-5 dni Baytril (0,1 ml dziennie) i Scanomune (1/4 tabletki na dzień) i dostała jeszcze Synulox (1/16 tabletki 2x dziennie) i Tolfedine 6mg (1/6 tabletki na dzień co dwa dni). No i w sobotę na kontrolę. Ech ta Tośka kichałka...

Ale za to mała rooooośnie jak na drożdżach. Od piątku przybrała na wadze 20g i waży już 183g. Już coraz trudniej ją odróżnić od mamy:
Obrazek
W ogóle moje szczury są ostatnio żarte strasznie, suche ledwo na 1 noc wystarczy a wczoraj jeszcze opędzlowały ćwierć banana i ćwierć pomidora. Do tej pory mniej wcinały, no ale w sumie wszystkei jeszcze rosną :)

Jeszcze Tosia dzisiaj:
ObrazekObrazek
Z nami: Tosia, Newton, Czesio
______
w nowym domku:Maguś [*][/url][/color]
______
za Tęczowym Mostkiem: Pysio [*], Kiki [*], Fizia [*][/color]
anuskarak
Posty: 4
Rejestracja: wt paź 15, 2013 11:49 am

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: anuskarak »

Masz wesoło w domku z taka gromadką. A papużka nie atakuje Ci Ogonków?
Awatar użytkownika
madziastan
Posty: 1467
Rejestracja: śr lip 06, 2011 5:26 pm
Numer GG: 8345513
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: madziastan »

anuskarak - pewnie nie czytales - papużka nie żyje.
Może kiedyś...
Za TM: Mamusia, Córeczka, Robin, Miodynka, Majtki, Milky, Elenka, Lucynka, Mary, Szarik, Gryzia,Jamajka, Shelter, Mała (Gifa), Henio, Kropuś
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: mikaa88 »

Oj wesoło jest, zwłaszcza jak wszystkie zasuwają w podskokach po kanapie ;)
No i niestety, tylko szczuraski mam teraz, papużka nie doczekała naszej przeprowadzki i tym samym nowych lokatorów. Może jak się w końcu uda nam przenieść z wynajętego na własne to przygarniemy więcej zwierzaków (na pewno jeszcze chociaż 1 szczurkę, jak mi się uda zrobić większą wymarzoną klatkę ;) na razie mnie nie stać ani na klatkę ani na utrzymanie i ewentualne leczenie większej ilości ogonków)
Z nami: Tosia, Newton, Czesio
______
w nowym domku:Maguś [*][/url][/color]
______
za Tęczowym Mostkiem: Pysio [*], Kiki [*], Fizia [*][/color]
Awatar użytkownika
MissAlice
Posty: 109
Rejestracja: wt wrz 10, 2013 9:43 am
Lokalizacja: Katowice/Łódź
Kontakt:

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: MissAlice »

Cudne szczurze panienki :) wymiziaj je ode mnie :)
Ze mną i Kumą-chan: Touruś, Ząbek, Anaz, Jonasz, Kami, Don oraz króliczyca Acid Bunny
W Szczurzym Raju: Maguś
Hamaczki
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: mikaa88 »

Wolny wieczór i pierwszy wolny weekend od miesiąca mam ;D. Szczury się wyhasały na kanapie (Mała jeszcze biega) i się leniwią w hamaku i na górnej półce. W związku z tym zasiadłam i posklejałam zdjęcia Tośkowe w mini "album". Niesamowicie się ogląda jak toto szybko rośnie, aż się muszę z wami podzielić ;)
Obrazek
Z nami: Tosia, Newton, Czesio
______
w nowym domku:Maguś [*][/url][/color]
______
za Tęczowym Mostkiem: Pysio [*], Kiki [*], Fizia [*][/color]
jojek
Posty: 4
Rejestracja: sob paź 19, 2013 9:32 pm

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: jojek »

Wszystkie urocze :)
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: mikaa88 »

W sobotę byłyśmy z Tosią na kontroli. Strasznie się rozchrumczała w poczekalni, a w domu było już prawie cicho. Zastanawiamy się z panią wet czy nie jest to takie bardziej gadanie w stresie ale i tak dostałyśmy jeszcze Synulox na 5-6 dni. Jeśli po tym czasie się to kichanie i chrumkanie uspokoi to mam tylko odmeldować telefonicznie.
A wczoraj Tosia jako ostatnia z moich szczurków zwiedzała tajne miejsca pod kanapą ;) i jako jedyna sama do mnie spod tej kanapy wyszła ;D
Dzisiaj baby biegają po ulubionym placu zabaw - niepościelonej kanapie z dodatkiem pozwijanego koca i wielkich poduch. (można się pobawić w "znajdź 3 szczury na zdjęciu" :) )
Obrazek
Ganiały się za poduchami i skakały, tylko było słychać tupanie i co jakiś czas z niespodziewanego miejsca wynurzał się którejś łepek. (Ewentualnie można znaleźć naczelną koparkę w doniczce, bo nie odstawiłam kwiatka poza zasięg Fiźki)
ObrazekObrazek
Ale najfajniejsze jest jak się usiądzie na kanapie i wszystkie trzy natychmiast przybiegają do człowieka - no uwielbiam je za to <3 Zaraz mam Kiki na kolanach, Tośkę albo Fizię na ramieniu i czuję się bardzo zaszczurzona. Najbardziej do ludzi garnie się największy pieszczoch i miziak - Kikunia. Praktycznie co chwila przybiega, żeby ją pogłaskać, przytulić się, polizać (najlepiej po nosie).
ObrazekObrazek
(na tym pierwszym zdjęciu Kiki się przytulała, tak stanęła, oparła się o mnie i sobie stała. A potem do drugiego ramienia się przytuliła tak samo. Kochana miziawka :-* )
Z nami: Tosia, Newton, Czesio
______
w nowym domku:Maguś [*][/url][/color]
______
za Tęczowym Mostkiem: Pysio [*], Kiki [*], Fizia [*][/color]
Awatar użytkownika
margot1408
Posty: 350
Rejestracja: wt lip 06, 2010 10:01 am
Lokalizacja: Warszawa/Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: margot1408 »

Fajne masz panienki, wymiziaj wszystkie ode mnie! A Twoje zdjęcia z Kiki są przesłodkie :)
Też kiedyś puszczałam szczury na niepościelone łóżko, ale nie mogłam później spać w oparach moczu... :D
[/color]
[*] Sonia, Maksiu, Frideluch, Lotka, 3N: Nessie-Serdelek, Maleństwo, TurboNorka - mój prosiaczek i dwie szare śliczności: Uszatka i Puchatka, Rudasek, Myszorek[/b]
Awatar użytkownika
mikaa88
Posty: 57
Rejestracja: pt sie 23, 2013 5:11 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Mikowe zwierzole :)

Post autor: mikaa88 »

Moje raczej nie obsikują wszystkiego naokoło już, jak im się chce to biegną do kuwetki w klatce, więc i w pościeli mogą biegać. Nie biegają cały czas, najwyżej po 1-2 godziny na raz (chyba, że dziecięcia nie ma w domu to wtedy mogą hulać dłużej), bo szanowny synuś przechodzi okres tymczasowej głuchoty na wszelkie prośby i groźby i za bardzo przy zwierzach rozrabia. Szczury biegają grzecznie i z kanapy nawiac nie próbują, za to drań mały skacze, rzuca się i kombinuje jak tu wytulać, wymiętosić i nie patrzy przy tym co naokoło niego biaga. Może jak mi wyzdrowieje i do przedszkola wróci to trochę ten nadmiar energii z niego zejdzie.
Wczoraj mnie Kiki mocno nastraszyła. Najpierw zaczęła ciągnąć tylnią lewą nóżką, a później zaczęła na nią kuleć (trzymała blisko przy ciele). Już miałam postanowione, że rano pędzę do weterynarza (nie piszczała przy dotyku ani nawet nie reagowała za bardzo jak tej nóżki dotykałam więc uznałam, że do rana moze poczekać, zresztą zostało nam 70 gr funduszy i musiałabym leciec do pracy po zaliczkę... raczej nierealne o 22). Rano zaglądam do klatki jak się moja bida miewa, a bida uwieszona na prętach czeka aż ją wypuszczę i już nie kuleje. Trochę paluszki jeszcze sztywno trzymała, ale w ciągu dnia i to przeszło. Ufff....
Tosia od soboty już nie dostaje leków, na moje ucho jest już ok. Nawija czasem po swojemu, ale brzmi przy tym identycznie jak jej matka 2 miesiące temu ;) Widać u nich gadanie rodzinne jest, Kiki już gadać przestała.
Teraz czekam z ogromną niecierpliwością na przyszły tydzień, bo znajomy obiecał nam wieeeeeeeeelką klatkę po fretkach, tylko musi ją przywieźć do Łodzi. Jak w końcu się zmobilizuję do dokończenia sprzatania to biorę się za produkcję kolejnych hamaków, mostków i tuneli ;D
Z nami: Tosia, Newton, Czesio
______
w nowym domku:Maguś [*][/url][/color]
______
za Tęczowym Mostkiem: Pysio [*], Kiki [*], Fizia [*][/color]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”