Marquand już zagojony. Druga kastracja pomogła w błyskawicznym tempie. Nie boi się! Nie gryzie! Staje się... MIZIAKIEM

Stracił tylko chyba pozycję w stadzie, co objawia się tym, że Klusek czasem go tłucze, ale bez przekonania, bo Klusek to fajny gość i nie zrobi nikomu prawdziwej krzywdy.
Niestety w sobotę mieliśmy przykrą sytuację. Próbowaliśmy łączyć Węgla po raz ostatni... w imię zasady, że do trzech razy sztuka, a przecież wykastrowaliśmy go 2 miesiące temu. Ulli został pogryziony i to mocno - musieliśmy jechać na szycie, na brzuszku miał uszkodzoną nie tylko skórę, ale i mięsień

Biedak teraz cierpi, dajemy mu przeciwbólowe. W poniedziałek byliśmy u weta - rana wygląda dobrze, nie ma też żadnych złamań, guzów, ropni ani innych uszkodzeń. Pojechaliśmy, bo Ulli dostał kilka razy szału, piszczał i nawet mnie ugryzł. Wygląda na to, że zrastanie się rany sprawia mu spory ból. Ulli ma apetyt, ale nie chce się ruszać, bo boli go przy każdym naciągnięciu skóry, więc jedzonko i picie podsuwamy mu pod sam nos

bardzo nam beżyka żal, więcej już nie będziemy próbowali Węgla łączyć. Stanowi zbyt duże zagrożenie, a Ullisia kochamy bardzo i nie chcemy go narażać.
Węgiel ma się natomiast dobrze. Smarka, więc jest na antybiotyku, ale poza tym jest Węglem takim, jak zawsze. Skończył niedawno 1,5 roku i jest najsłodszym miziakiem na świecie oraz najbardziej niestadnym i krwiożerczym głupolem w stosunku do innych szczurów.
Tak więc, cóż... szczury! Jedno słowo, znaczeń wiele.